W pestkach jabłek jest też sporo, najwięcej z całej jabłoni jest w pestkach, dlatego wielu facetów zjada jabłka z ogryzkiem włącznie

licząc prostata i rak ich nie dopadnie dzięki temu
Co do gałęzi i korzeni, ilości tam występujące są tak znikome, że pod mikroskopem elektronowym ich nie znajdziesz. Śmiało nawet prosto z drzewa dawałem gałęzie z korą, nie zaszkodziły dyskom, sprawdzone w praktyce. Wodę trochę zabarwiły i z czasem dostały nalotu białawego, na jednych nalot usunąłem pod prysznicem gąbką, na innych nie, ale sam zszedł z czasem. Kora zniknęła, rozpuściła się z czasem, bo jeden glonojad by jej nie dał rady zjeść. Ważna uwaga, gałęzie były prosto z drzewa, ale prawie suche, część ułamana drzewa.
Gałęzie jednak mają wadę, bez względu z jakiego drzewa liściastego są, która w moim baniaku z niskim PH i przy moim lenistwie je wyklucza, znikają i się rozpuszczają zbyt szybko, dlatego obecnie stosuję tylko korzenie, rozpuszczają się i znikają zdecydowanie wolniej. Niemniej też ich ubywa z każdym miesiącem są cieńsze i mniejsze, ale siedzą latami, gałęzie potrafią się rozpuścić w rok.
Do tego korzenie barwią wodę mniej, jeśli już to odcień herbaciany, a gałęzie zazwyczaj kolorek żółtawy wody.
Nigdy ani korzeni ani gałęzi nie gotowałem, nie moczyłem w chemikaliach, nie wypiekałem, czasem tylko kiedyś suszyłem, co obecnie uważam za błąd, bo wtedy nie chciały tonąć i soki zamiast do akwa poszły w powietrze.
Obecnie mam korzenie już tak wyjałowione, że by kolorek był herbaciany muszę dolewać słoik czarnej wody z zalanych wrzątkiem szyszek olchy lub kory dębu. Mam taki słoik litrowy wypełniony szyszkami i korą, zalewam wodą z czajnika po zagotowaniu, ale nie od razu, by nie miała 100 stopni. Zakręcam słoik na 1 dobę, na drugi dzień wlewam wodę do akwa. herbatka lekka się robi, niestety po kilku dniach znika i proces od nowa. Ciężko o herbaciany kolor na stałe w 530 litrowym baniaku z silną filtracją i dużym ruchem wody.