Obawiam się, że osoby kompetentne nie istnieją, przynajmniej - z całym szacunkiem - na większości for akwarystycznych. Poniższy komentarz to moje trzy grosze do tematu, dużo nie popchnie, bo oparte jest na medycynie ludzkiej, ale może..J-23 pisze:Czytam i widzę że przydałby się krótki wykład na temat stosowania antybiotyków w akwarystyce. Ja się czuję niekompetentny w tym temacie, reszta milczy....napisze więc kilka słów z pozycji osoby niekompetentnej, jest szansa ze bardziej zorientowani będą mnie poprawiać. Zaznaczam przy tym że większość ryb z ogólnoustrojowym zakażeniem bakteryjnym "leczona" przeze mnie poszła do piachu, ostatni mecz to był istny pogrom- 12:4 dla bakterii.
Co do 1 i 2 - bez zastrzeżeń. Kwestia posiewu i antybiogramu z jelit - prawdopodobnie niewiele da. Jelito zamieszkiwane jest przez wiele szczepów bakterii, większość z nich namnoży się bardzo ładnie na pożywkach. To, że określimy ich antybiotykowrażliwość nie da nam nic - ponieważ większość wyhodowanych będzie należała do tzw flory symbiotycznej. Osobną kwestia jest wytruwanie tej flory podczas "standardowego" leczenia i zdziwienie, że ryba łatwiej nadkaża się innymi patogenami - ale to kiedy indziej. Reasumując - to, co zostanie wyhodowane niekoniecznie musi być patogenem, poza tym cała ta zabawa trwa i kosztuje, nie ma na nią czasu (hodowla plus określanie wrażliwości to bardzo optymistycznie licząc - tydzień. Co najmniej.)J-23 pisze: 1. Zapomnijmy o przeciwbakteryjnych środkach sprzedawanych w sklepach akwarystycznych- one są dobre najwyżej w przypadku lekkich infekcji zewnętrznych.
2. Większość antybiotyków nie wchłania się z wody do organizmu ryby, muszą być więc podane w pokarmie.
3. Lecząc ryby zakażone bakteriami jesteśmy w takim samym położeniu jak ci którzy leczą ryby zainfekowane pasożytami bez diagnozy mikroskopowej, innymi słowy działamy na oślep. W przypadku cennych ryb warto więc zlecić posiew i antybiogram z rybich jelit, dopiero to dostarczy nam wiarygodnej wskazówki jaki antybiotyk podać.
Właściwie powinny być stosowane tylko i wyłącznie z pokarmem i/lub w postaci iniekcji. Środowisko wody akwariowej posiada bardzo dużą rozpiętość parametrów (twardość, kwasowość), ponadto jest "żywe" - duża część antybiotyku zostanie "zużyta" przez mikroorganizmy nie mające nic wspólnego z chorobą, ani nawet z rybą. Stąd oczywiście konieczność wysokich stężeń, sterylnych akwariów, wody nie dojrzałej biologicznie - wszystko, by zminimalizować ucieczki antybiotyku w niezamierzone ścieżki.J-23 pisze: 4. Działając na oślep mamy do wyboru kurację kilkoma grupami antybiotyków o szerokim zakresie działania. najczęściej stosowane są:
- pochodne nitrofuranu (np. nitrofurantoina, nifuroksazyd); często dobre na zakażenia zewnętrzne lub zakażenia skrzeli, z wody na ogół wchłaniają się kiepsko
- aminoglikozydy (np. amikacyna, neomycyna)- jak wyżej, wchłanialność z wody jeszcze gorsza z wyjątkiem GENTAMYCYNY i KANAMYCYNY
- Chinolony (np. kwas nalidyksowy, kwas oksolinowy, flumequin), nie wolno ich stosowac razem z nitrofuranami, po 3ch dobach należy wymienic 100% wody w akwarium. Lepiej stosować tylko z jedzeniem. Bardzo dobre na wszelkie bakterie gram- będące na ogół przyczyną chorób ryb
-makrolidy (np. erytromycyna, spektynomycyna). Wchłaniają się róznie, trzeba zajrzeć np. do wikipedii (wydanie angielskie) zeby sie zorientować czy jest sens podawania leku do wody.
-tetracykliny (oxytetracyklina, doxycyklina). Nieskuteczne w twardej wodzie z wyjątkiem doxycykliny.
Ogólnie mówiąc mamy 2 sensowne sposoby postępowania w przypadku zakażeń wewnętrznych:
1. jeden antybiotyk podajemy zewnętrznie do wody drugi z pokarmem. Ten pierwszy ma chronić rybę przed dodatkowymi zakażeniami skóry płetw i skrzeli, ten drugi ma działać "od środka" i zwalczyć właściwe choróbsko.
2. Stosujemy antybiotyk tylko do wody. Musi on więc być trwały i dobrze wchłanialny do organizmu ryby przez skrzela. Wyboru dużego nie ma- kanamycyna, doksycyklina, gentamycyna, erytromycyna, tetracyklina i oksytetracyklina, to chyba wszystko.
J-23
Rozpuszczalności i skuteczności podanych przez Klossa skomentować nie mogę, zwykle posługuję się nazwami antybiotyków w kontekście niecelowanej skuteczności w zwalczaniu konkretnych schorzeń (poniekąd podobne jest to to leczenia ryb - ze względu na brak informacji, jaki patogen wywołuje określoną chorobę).
Kwestia iniekcji - dla osób o mocnych nerwach, nie bojących się igły i zdesperowanych, gdy ryby nie jedzą - istnieje możliwość podania leku dootrzewnowo. Wg jednego ze znajomych weterynarzy stosowny punkt u pielęgnicowatych znajduje się tutaj (fotografię umieszczam bez jego zgody, właśnie wysyłam stosowne zapytanie, zlinkować nie mogę bo post znajduje się w części dla zarejestrowanych na pawiookie.pl):

Oryginalny komentarz autora (Kamyllo2):
Sposób podawania leku: dootrzewnowo. Jest to iniekcja pomocna np. przy podaniu antybiotyku, gdy wymagane jest rzetelne leczenie konkretnej ryby. Zabieg należy przeprowadzać poza wodą, ale błyskawicznie. Iniekcja domięśniowa nie sprawdza się u ryb, ponieważ ich napięcie sprawia, że podany lek wypływa przez ranę po ukłuciu igłą. U pawiookiej punkt wkłucia będzie leżał jak na zdjęciu. Opis: Ryba leży na prawym(!) boku. Punktem wkłucia jest miejsce przecięcia się hipotetycznej linii poprowadzonej poziomo przez nasadę płetwy piersiowej z pionową poprowadzoną przez nasadę płetwy brzusznej. U pielęgnicowatych i nie tylko, płetwy brzuszne są przesunięte ku przodowi, dlatego linia pionowa musi być odsunięta w tył. Igłę należy kierować pod kątem 45 st. ukośnie w przód.
UWAGA!!! Nie jesteś pewien/pewna czy sobie poradzisz? - daj spokój tej metodzie. Można uszkodzić wątrobę!!!
Co obejmuje szerokie spektrum? Bardzo modne w medycynie ludzkiej w takich przypadkach są karbapenemy (np. imipenem), tłukące większość bakterii. Oczywiście - tylko na ludzką receptę i imo tylko w iniekcjach, by nie marnować potencjału leku. W innych przypadkach wystarcza to, co powyżej opisał Kloss - imo szczególnie warte polecenia są chinolony i makrolidy.
Rafał