W niedzielę późnym wieczorem przeniosłem w końcu moje wątrobianki(paletki po przejściach

Po przeniesieniu zaczęło się zwiedzanie, a po ok. godzinie każdy zajął się swoim kącikiem i czyścił, lub też stroszył płetwy, jeśli było do kogo..
W sumie fajnie to wszystko wyglądało w nocnym oświetleniu.
Przed południem siadłem z telefonem obok ciemnego jeszcze akwa, ale kątem oka widzę ..leży ryba. Podchodzę bliżej i widzę, że jest źle.
Dwie ryby leżą, reszta wisi otępiała przy tylnej szybie, wszystkie w całości pokryte wałkami obłażącego śluzu, którego farfocle zwisają również z płetw, końcówki ogonów pobielałe i schodzą z nich(z ogonów) płaty śluzu, oddech szybki, właściwie chyba wszystkie oddychają jednym skrzelem. Niektóre ciemne, niektóre jasne, wszystkie mają wyraźne pasy, oprócz dwóch czerwonych, które z resztą leżą.
Ryby wpuszczone ok. 1:15 w nocy, teraz dochodzi 10.. Tak więc wystarczyło kilka godzin, przy czym ryby po wpuszczeniu nie przejawiały oznak stresu, a wręcz przeciwnie - zalecały się, czyściły miejsca pod ikrę i przypływały do ręki(ostrożnie, ale w godzinę po wpuszczeniu).
Zacisnąłem zęby, podkręciłem procesor i porządkuję myśli, w międzyczasie widzę jak kolejne ryby słabną - zaczynają się opierać o dno, przechylać i kłaść, ciemnieją. W wodzie pełno śluzu, pierwsze co robię to łapię farfocla i pod szkiełko - nic, czyli parę wrotków i peranema, ale śluz inny niż ze "zdrowej" ryby - w zasadzie są to jakby same grudki, lub coś nieruchomego się na nim rozwija(takie miałem wrażenie, jak na to patrzyłem). Nie widzę żadnych ruchomych bakterii(przynajmniej w formie, w której widywałem dotychczas).
Sprawdzam azotyny - zero. PH, temperatura - bez zmian.
Widzę już po rybach, że czasu jest mało. Przeglądam artykuły o discus plague i decyduję się na kurację mieszanką wg. Przemysława Mondeji, o ile uda mi się zdobyć składniki.. Podmieniam niecałe 30% wody i ruszam w drogę. Kilka godzin na mieście i mam dwa składniki - ContraIck i FungiStop, brakuje Borgalu. Widzę, że dla jednej ryby chyba już nie ma nadzieji, kładą się nastepne. Podmieniam kolejne 30% wody i wyczerpuję limit na ten dzień. Udaje mi się wieczorem w lecznicy całodobowej niedaleko mnie(!


Zapodaję po kolei specyfiki, w tym Tetrę w połowach dawek, bo nie znalazłem info na temat dawek aktualnych wersji tych leków(przepis sprzed kilku lat) potem jeszcze konsultuję te dawki z Basią Gajową (dzięki!) i cóż - mam świadomość, że coś tam zrobiłem, a reszta już nie do mnie należy..
Hm.. po dzisiejszym dniu mogę powiedzieć, że ryby wychodzą z tego. Nie palę im światła, więc nie widzę 100% dokładnie, ale tego co było wczoraj, już prawie nie ma(wczoraj też nie paliłem im światła).
Pomarańczowa ryba, która wczoraj już prawie nie oddychała dzisiaj trzepała łbem i czyściła grzałkę - o co tu chodzi?

Widać, że są jeszcze słabe i trochę zrobiły się płochliwe, choć może wczoraj po prostu nie miały na to siły, a są w końcu w nowym miejscu. Pływają normalnie, skubią trochę granulki. Mięsa na razie nie dawałem, żeby wody nie denerwować

Teraz szczegóły dla wymagających:
Paletki - 8 szt@14-18cm. 4szt ~brown/turkus, 1szt ~Pigeon, 1 szt ~RM/Marlboro, 2 szt SS Blue.
Akwaria:
Kwarantanna - higieniczne 130l wody 60x50x50, filtr gąbkowy(dwie gąbki), turbina 300l/h, TWW~0, TWO~6, PH~6 (ortofosforowy cz.d.a), temp.~28*C - grzałki "Skalar" 280W, sterownik Skalar. Oświetlenie - 1x T-8 14W. Zbiornik działa rok z okładem. NO2 - 0, NO3 - ile naprodukują, tyle jest, podmiany ostatnio raczej codziennie po ~30-50l, bo pasłem ryby nadprogramowo przed przeprowadzką, dzień przed przeprowadzką nie karmione.
"Ogólne" - 250l wody 120x50x50, podłoże piasek kwarcowy ~40kg, korzeń, kokos, parę szyszek.
Korzeń pt. "czerwony korzeń z wrzosowisk", szorowany/moczony jakiś tydzień do zatonięcia w gorącej wodzie(~60*C), potem gotowany kilkukrotnie przez 3 dni.
Parametry wody j.w. z tym, że zakwaszana kwasem solnym cz.d.a
Grzałka 300W Tetra niestety, ale coś wymyślimy

Filtr zewn. Tetra1200 z deszownią przez całą długość zbiornika, umieszczoną pod wodą. Filtr wewnętrzny gąbka z głowicą 600l/h plus napowietrzanie rurką venturiego.
Światło - cały dzień 1x 18W T-8, plus w środku dnia na kilka godzin 1x40W T-8 - dla glonów

Od wpuszczenia ryb i tak nie świecę(oprócz nocnego) z wiadomego powodu.
Zbiornik w tej formie działa hm.. jakiś miesiąc, może trochę dłużej. Piach prażony, sprzęty - chloramina, całość wcześniej jeszcze podgrzana do 46*C




Po wypłukaniu i odpaleniu jakieś półtora tygodnia na starterze JBL, potem dołożone dwa 8cm zbrojniki L-134, które zasr.. piasek, ale po jakichś dwóch tygodniach, te odchody zaczęły jakoś znikać szybko.
Zbrojniki po 3-miesięcznej kwarantannie, w trakcie której pozbyły się wiciowców i nicieni(a przyniosły tego pod dostatkiem), no i urosły po ok. 2cm.
Podmiany w trakcie dojrzewania w sumie 2 razy (w ciągu miesiąca) po 80l, plus podmiana na dzień przed wpuszczeniem paletek.
Poziomy NO2 - 0, NO3 ok. 1~2 (test JBL).
Na wnioski przyjdzie czas, choć już mam przypuszczenia, czym mogłem "pomóc" rybom złapać HIV'a -
1. solenie ryb "na wszelki wypadek" - sól m.in. wzmaga produkcję śluzu co, paradoksalnie mogło w tym przypadku zaszkodzić, bo było ..więcej pożywki dla złego..
2. nie zastosowanie "próby wody" - mogłem przecież wlać parę litrów wody od zbrojników do paletek i poczekać z parę dni.. Nie można wtedy wykluczyć, że do kłopotów wcale by nie doszło, bo ryby w "zaciszu domowym" mogłyby w niezauważalny sposób "zapoznać się" z florą nowych towarzyszy. Tego wykluczyć nie można, bo - stres związany z przenosinami + woda kwaszona innym kwasem + podłoże z piasku, na którym przecież życie kwitnie bogatsze niż na szklanym mimo, że jedno i drugie to kwarc

3. ..Nie wzięcie pod uwagę możliwości zaistnienia takiej sytuacji, tylko bieganie potem po mieście z jęzorem na brodzie. Przecież łączyłem paletki z rybami z odłowu..
4. Może to wcale nie była "plague"..? No to niby co? Skoro dokładnie nie wiadomo co to plague, i niby podejrzewa się wirusa/y, ale właściwie to tylko objawy są z grubsza znane, a ryby w różnych przypadkach wykańczają różne świństwa - zależy co jest w wodzie, bo załamuje się odporność ich organizmu.
No, nie wiem - faktem jest, ze widać było, że ryby z czymś walczą. Pigeon, to pływał normalnie ze stadem, to kładł się na dnie. To samo inne ryby.
RM już prawie nie oddychał, jak wróciłem z miasta, to chciałem go wyławiać, ale jeszcze się przyjrzałem z bardzo bliska i okazało się, że minimalnie pracuje jedno skrzele.
Faktem jest również, że ta ryba w ok. godzinę po podaniu mieszanki leków podniosła się i dołączyła do reszty - byłem trochę zszokowany, każdy by chyba był, widząc coś takiego.
Przez cały dzisiejszy dzień, tj. wtorek, nie zauważyłem już żeby któraś siadała na dnie, nie mówiąc o kładzeniu się. Czasem ciemnieją, ale jest 4x lepiej niż było - to jest fakt.
Takie przemyślenia na dziś. Myślę, że jeszcze konstruktywnie podyskutujemy. Idę spać

pozdr