nie trafiona terapia :/
: 05 lut 2007, 21:39
witam
to moja pierwsza wiadomość na tym forum i od razu nie najlepsza (przynajmniej dla mnie i moich ryb).
ale od początku:
ponad miesiąc temu kupiłem kilka sztuk jak zostałem zapewniony dzikusów oczywiście po kwarantannie i odrobaczonych...
obserwacja półtora tygodnia plus badania odchodów nic nie wykazywały złego. wszystkie ryby jadły szpinak, większość mrożoną artemię i mieloną krewetkę.
decyzja.... wpuszczam do zbiornika w którym od roku pływają dwie paletki (kobalt i green)
aklimatyzacja.... i super... ryby po 15 min szukają żarcia, a po dwóch dniach ustawianie kolejności przy lepszych kąskach.. jednym słowem wszystko jak najlepiej.. i tak tydzień - niecały..
ryby zaczynają ciemnieć sklejać płetwy, czasami jedna pokrywa skrzelowa przymknięta (oddychanie jednostronne). odchody w normie.. podczas karmienia wracają kolory i szeroko rozłożone płetwy....
po następnej dobie jedna jest zdecydowanie ciemniejsza i siada na dnie... kąpiel w soli i nadmanganianie pomaga... ryba po wpuszczeniu do baniaka wraca do formy.... w ciągu następnego dnia kąpię następne i wydaje się że jest ok... ale po dwóch dniach znów wszystkie zaczynają ciemnieć..... badanie odchodów....zarówno świeżych jak i takich po całej nocy.... w świeżych nie ma nic.. nadal czysto za to w tych po nocy (to już raczej osad denny) jakieś pierwotniaki.... zaczynam szukanie, grzebanie w książkach i w necie.... stawiam na tetrahymenę.... pierwotniak z mojego obrazu w mikroskopie bardzo podobny do tych ze zdjęć w necie.... zalecenie: zieleń malachitowa... i tu pierwszy szok..... po 3 godzinach od zadania zieleni kobalt zaczyna się przewracać i łapać powietrze pod powierzchnią wody... decyzja z odłowieniem o 5 minut za późno (rybie wywala oczy jak u teleskopa i dostaje ogólnego skurczu mięśni i pływa bokiem po powierzchni wody) następny zaczyna kołysać się "stary" green - tego odławiam w porę.... dzikusom nic nie jest oprócz "przypalenia" płetw.... podmieniam wodę. stężenie zieleni w widoczny sposób spada... po dwóch dobach podnoszę temperaturę i daję tym razem mniej zieleni.... i tu kolejny szok.. ryby wykazują po nocy objawy bakteriozy.... mętne oczy, mętne płetwy, pociemnienie (niektóre są jak czekolada i to nie mleczna) dodatkowo pojawia się nadmiar śluzu i ryby zaczynają się ocierać.... konsultacja ze znajomym prowadzącym od lat hurtownię ryb (kiedyś sprowadzał też paletki) i decyzja (nie wiem czy dobra- nie jestem do niej przekonany) do wody idzie baktopur (niestety miałem tylko direct).po pierwszej dobie jakby lepiej.. zmętnienie oczu ustępuje barwy ryb jakby jaśniejsze....
w piątek pobieram próbkę odchodów (stoją cały weekend w próbówce) a to co dziś zobaczyłem po mikroskopem to był szok..... (zdjęcia załączę jak mi się uda..) dodam że po powrocie z pracy jeden dzikus kona w konwulsjach reszta... kolory jasne lekko przyśpieszony oddech ale spokojne...
w odchodach żywe nicienie (nie wiem jakie) oraz wiciowce i pierwotniaki orzęsione. wiciowce mają jedną długą wić z jednej strony, a z drugiej kila króciutkich (na zdjęciu widać to jak małe różki) powiększenie zdjęć wiciowców 200X, wiciowca 400X (wybarwione błękitem metylenowym), pierwotniaka 200X.
parametry wody: pH 6,5 - 6,7, tww 1 - 2, two 5 - 6, azotany około 5 ppm azotyny amoniak nieobecne, zbirnik 570l brutto,przy normalnym funkcjonowaniu stała podmiana wody w oparciu o sump około 100l na dobę.
ryby są osłabione moimi dotychczasowymi poczynaniami i nie wiem czy powinienem rozpoczynać kurację przeciw nicieniom od razu czy odczekać ze dwa dni..(ryby nie karmione od 3 dni)...odchody nadal normalne...
to moja pierwsza wiadomość na tym forum i od razu nie najlepsza (przynajmniej dla mnie i moich ryb).
ale od początku:
ponad miesiąc temu kupiłem kilka sztuk jak zostałem zapewniony dzikusów oczywiście po kwarantannie i odrobaczonych...
obserwacja półtora tygodnia plus badania odchodów nic nie wykazywały złego. wszystkie ryby jadły szpinak, większość mrożoną artemię i mieloną krewetkę.
decyzja.... wpuszczam do zbiornika w którym od roku pływają dwie paletki (kobalt i green)
aklimatyzacja.... i super... ryby po 15 min szukają żarcia, a po dwóch dniach ustawianie kolejności przy lepszych kąskach.. jednym słowem wszystko jak najlepiej.. i tak tydzień - niecały..
ryby zaczynają ciemnieć sklejać płetwy, czasami jedna pokrywa skrzelowa przymknięta (oddychanie jednostronne). odchody w normie.. podczas karmienia wracają kolory i szeroko rozłożone płetwy....
po następnej dobie jedna jest zdecydowanie ciemniejsza i siada na dnie... kąpiel w soli i nadmanganianie pomaga... ryba po wpuszczeniu do baniaka wraca do formy.... w ciągu następnego dnia kąpię następne i wydaje się że jest ok... ale po dwóch dniach znów wszystkie zaczynają ciemnieć..... badanie odchodów....zarówno świeżych jak i takich po całej nocy.... w świeżych nie ma nic.. nadal czysto za to w tych po nocy (to już raczej osad denny) jakieś pierwotniaki.... zaczynam szukanie, grzebanie w książkach i w necie.... stawiam na tetrahymenę.... pierwotniak z mojego obrazu w mikroskopie bardzo podobny do tych ze zdjęć w necie.... zalecenie: zieleń malachitowa... i tu pierwszy szok..... po 3 godzinach od zadania zieleni kobalt zaczyna się przewracać i łapać powietrze pod powierzchnią wody... decyzja z odłowieniem o 5 minut za późno (rybie wywala oczy jak u teleskopa i dostaje ogólnego skurczu mięśni i pływa bokiem po powierzchni wody) następny zaczyna kołysać się "stary" green - tego odławiam w porę.... dzikusom nic nie jest oprócz "przypalenia" płetw.... podmieniam wodę. stężenie zieleni w widoczny sposób spada... po dwóch dobach podnoszę temperaturę i daję tym razem mniej zieleni.... i tu kolejny szok.. ryby wykazują po nocy objawy bakteriozy.... mętne oczy, mętne płetwy, pociemnienie (niektóre są jak czekolada i to nie mleczna) dodatkowo pojawia się nadmiar śluzu i ryby zaczynają się ocierać.... konsultacja ze znajomym prowadzącym od lat hurtownię ryb (kiedyś sprowadzał też paletki) i decyzja (nie wiem czy dobra- nie jestem do niej przekonany) do wody idzie baktopur (niestety miałem tylko direct).po pierwszej dobie jakby lepiej.. zmętnienie oczu ustępuje barwy ryb jakby jaśniejsze....
w piątek pobieram próbkę odchodów (stoją cały weekend w próbówce) a to co dziś zobaczyłem po mikroskopem to był szok..... (zdjęcia załączę jak mi się uda..) dodam że po powrocie z pracy jeden dzikus kona w konwulsjach reszta... kolory jasne lekko przyśpieszony oddech ale spokojne...
w odchodach żywe nicienie (nie wiem jakie) oraz wiciowce i pierwotniaki orzęsione. wiciowce mają jedną długą wić z jednej strony, a z drugiej kila króciutkich (na zdjęciu widać to jak małe różki) powiększenie zdjęć wiciowców 200X, wiciowca 400X (wybarwione błękitem metylenowym), pierwotniaka 200X.
parametry wody: pH 6,5 - 6,7, tww 1 - 2, two 5 - 6, azotany około 5 ppm azotyny amoniak nieobecne, zbirnik 570l brutto,przy normalnym funkcjonowaniu stała podmiana wody w oparciu o sump około 100l na dobę.
ryby są osłabione moimi dotychczasowymi poczynaniami i nie wiem czy powinienem rozpoczynać kurację przeciw nicieniom od razu czy odczekać ze dwa dni..(ryby nie karmione od 3 dni)...odchody nadal normalne...