Apteczka akwarysty czyli kij w mrowisko
: 19 mar 2005, 22:55
Poniższy post nie dotyczy chodowli rozrodowych a tylko akwaria ozdobne trzymane w mieszkaniach.
Drodzy Forumowicze,
Dojrzewałem do napisania tego postu od dawna. Miałem i mam obawy, że narobię sobie wrogów ale myślę, że lepiej napisać szczere to co myślę i podjąć następnie dyskusję niż udawać, że nie widzę problemu.
Użyję jako przykładu kilka konkretnych "imiennych" sytuacji ale ( i tu zwracam się o wyrozumiałość), nie robię tego po to żeby dokuczyć konkretnym osobom ale po to, żeby opisać konkretne sytuacje.
Jeżeli ktoś poczuje się osobiście urażony to ja z góry przepraszam. Chętnie podejmę natomiast wszelkie dyskusje merytoryczne.
Co powinna zawierać apteczka lub jak kto woli zestaw pierwszej pomocy dla paletek ? Powienna zawierać dwie rzeczy:
- "czystą wodę" do podmian
- i solidną kłódkę ( najlepiej zgubić klucz), która utrudni akwaryście dostęp do wszelakich medykamentów, prepearatów do uzdatniania wody, świetnych nawozów, mikroskopów, lamp UV oraz książek typu "Co każdy ichtiolog wiedzieć powinien".
Dlaczego?
Najpierw mój przykład: paletki u mnie nigdy nie chorowały ! To znaczy prawie nigdy albo też nigdy by się choroba nie przydarzyła gdyby nie bardzo mądry Wojtuś ( czyli ja ). Wszystkie problemy wynikały tylko z mojej ignorancji.
Oto choroby w moim akwarium:
1. Ospa. Kupiłem w sklepie 15 szt neonek. Przyszedłem do domu i od razu wpuściłem je do akwarium. Wieczorem zadzwonił telefon: " Dobry wieczór panie Wojtku. Dzwonię bo chciałem przeprosić i powiedzieć, że własnie zamykam sklep i zauważyłem na neonach wysypkę". Na drugi dzień ja też zauważyłem na swoich... Można było tego uniknąć ? Prawda?
Na szczęście bez stat.
2. Mętne oczy. Była sobie u mnie w domu imprezka. Niby nic ale trzeba się pochwalić jak to ja się doskonale znam i potrafię zadbać o akwarium. Najpierw prezentacja technicznej cześci akwarium. Potem obowiązkowe karmienie ( niech widzą, a co ? ) a potem... a doleję teraz trochę nawozu ( sam robiłem - i tu oczywiście wykład jaki to ja jestem mądry, że sam potrafię zrobić). Gorzej, że zamiast nawozu nalałem jakieś PH minus. Niestety straty były: 6 szt "czarnych neonów" i kilka małych kosiarek. Paletki przez kilka dni dochodziły do siebie.
3. Prace wodnokanalizacyjne w okolicy. Niby nic ale wiedziałem, że są prowadzone takie prace. Mogłem poczekać parę dni ? Mogłem. Na pewno nic by się nie stało gdybym podmienił wodę z kilkudniowym opóznieniem. Niestety byłem mądrzejszy od samego siebie. Straty: dwie paletki ( najmniejsze ) i płaszczka. Po pewnym czasie wysyp glonów wszelakich. Reszta obsady ledwo wróciła do życia.
A teraz kilka przykładów z Forum:
1 przykład
3 przykład
Prawdą natomiast jest:
Dlatego odradzam kupno mikroskopu. Prawie na 100 % znajdziecie w odchodach itp obecność "jakiegoś-czegoś". I wtedy od razu zaczyna się kombinowanie: co by tu za lekarstwo dolać. I wtedy dopiero zaczynają się schody.
Przyjmijmy dwie rzeczy:
1. Dobrze prowadzone ryby mają swoją odporność i nie poddają się każdej infekcji ( dokładnie tak jak ludzie ) bo wtedy mielibyśmy "paletki jednodniówki". Natomiast osłabione np. antybiotykami ( często źle dobranymi) zapadają na różne choroby. To trochę tak jakby człowiekowi, który kichnie aplikować od razu penicylinę.
2. Druga prawda jest bardziej bolesna. Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę, że od przeczytania paru książek i przeglądnięcia różnych netowych informacji nie jesteśmy jeszcze lekarzami weterynarii ! Trzeba o tym zapomnieć i podejść do rzeczywistości z pokorą ( niestety). Jak ktoś mówi, że ma wieloletnie doświadczenie i wszytko wie to niestety jest w błędzie. Ja im dłużej bawię się w akwarystykę tym bardziej czuję, że wiem o tym zbyt mało.
Jest na Forum bardzo bolesny przykład Marka. Chwała mu za to, że ku przestrodze opisał swoją historię. Ale chciałbym wrócić trochę w czasie. O ile dobrze pamiętam to ryby ze znanej niemieckiej chodowli pojawiły się u naszego kolegi w styczniu br. Zastrzelcie mnie ale ja po prostu nie wierzę, że ryby z tej chodowli zachorowały "same z siebie" w ciągu dwóch miesięcy. Czy leczenie moneolem było konieczne ? Może łatwiej znależć przyczynę choroby i ją wyeliminować ?
Starałem się napisać powyższy post tak żeby był możliwie jak najmniej dokuczliwy. Ale ludzie na Boga. Chorób naprawdę nie zrzucają nam amerykanie razem ze stonką. Nie lejcie do akwarium lekartw tylko dlatego, że je macie pod ręką. Nie stosujcie żadnych kuracji tylko dlatego, że kolega tak zrobił. Jeżeli ryby nie wykazują oznak chorobowych to nie ma sensu leczyć ich na wszelki wypadek.
Mówiłem to już kilka razy: największym sprzymierzeńcem jest czysta woda. Żadnych cudów.
Pozdrawiam
Mislavo
Drodzy Forumowicze,
Dojrzewałem do napisania tego postu od dawna. Miałem i mam obawy, że narobię sobie wrogów ale myślę, że lepiej napisać szczere to co myślę i podjąć następnie dyskusję niż udawać, że nie widzę problemu.
Użyję jako przykładu kilka konkretnych "imiennych" sytuacji ale ( i tu zwracam się o wyrozumiałość), nie robię tego po to żeby dokuczyć konkretnym osobom ale po to, żeby opisać konkretne sytuacje.
Jeżeli ktoś poczuje się osobiście urażony to ja z góry przepraszam. Chętnie podejmę natomiast wszelkie dyskusje merytoryczne.
Co powinna zawierać apteczka lub jak kto woli zestaw pierwszej pomocy dla paletek ? Powienna zawierać dwie rzeczy:
- "czystą wodę" do podmian
- i solidną kłódkę ( najlepiej zgubić klucz), która utrudni akwaryście dostęp do wszelakich medykamentów, prepearatów do uzdatniania wody, świetnych nawozów, mikroskopów, lamp UV oraz książek typu "Co każdy ichtiolog wiedzieć powinien".
Dlaczego?
Najpierw mój przykład: paletki u mnie nigdy nie chorowały ! To znaczy prawie nigdy albo też nigdy by się choroba nie przydarzyła gdyby nie bardzo mądry Wojtuś ( czyli ja ). Wszystkie problemy wynikały tylko z mojej ignorancji.
Oto choroby w moim akwarium:
1. Ospa. Kupiłem w sklepie 15 szt neonek. Przyszedłem do domu i od razu wpuściłem je do akwarium. Wieczorem zadzwonił telefon: " Dobry wieczór panie Wojtku. Dzwonię bo chciałem przeprosić i powiedzieć, że własnie zamykam sklep i zauważyłem na neonach wysypkę". Na drugi dzień ja też zauważyłem na swoich... Można było tego uniknąć ? Prawda?
Na szczęście bez stat.
2. Mętne oczy. Była sobie u mnie w domu imprezka. Niby nic ale trzeba się pochwalić jak to ja się doskonale znam i potrafię zadbać o akwarium. Najpierw prezentacja technicznej cześci akwarium. Potem obowiązkowe karmienie ( niech widzą, a co ? ) a potem... a doleję teraz trochę nawozu ( sam robiłem - i tu oczywiście wykład jaki to ja jestem mądry, że sam potrafię zrobić). Gorzej, że zamiast nawozu nalałem jakieś PH minus. Niestety straty były: 6 szt "czarnych neonów" i kilka małych kosiarek. Paletki przez kilka dni dochodziły do siebie.
3. Prace wodnokanalizacyjne w okolicy. Niby nic ale wiedziałem, że są prowadzone takie prace. Mogłem poczekać parę dni ? Mogłem. Na pewno nic by się nie stało gdybym podmienił wodę z kilkudniowym opóznieniem. Niestety byłem mądrzejszy od samego siebie. Straty: dwie paletki ( najmniejsze ) i płaszczka. Po pewnym czasie wysyp glonów wszelakich. Reszta obsady ledwo wróciła do życia.
A teraz kilka przykładów z Forum:
1 przykład
2 przykładMam problem - dwie moije paletki dziwnie sie zachowuja , po podaniu blekitu metylowego +sol niejodowana dwie ze stada paletek dziwnie siedza na ogonach skierowane pionowo pyskiem do gory
Takich przykładów w dziale "choroby" mozna znalaleźć więcej. Czy nie nasuwa się wnosiek, że choroba zaczyna występować po medycznych eksperymentach właściciela akwarium ?witam, mam problem z moimi dyskowcami. Leczylem swoje ryby na obecnosci pasozytow preparatem "baktopur direct"
3 przykład
Jest w tym dużo prawdy. Ale tylko połowicznie. Nieprawda, że z powodu zakupu mikroskopu rybyBędę nudny. Kup microskop. Ja kupiłem i się zdziwiłem. Ryby wyglądają extra, nie są płochliwe, rosną itd. Cały dowcip polega na tym, że to świństwo żyje sobie w akwa i tylko czeka na pogorszenie warunków (np nasz wyjazd) i wtedy atakuje.
Sama obecność mikroskopu w niczym nie pomoże ...Ryby wyglądają extra, nie są płochliwe, rosną itd.
Prawdą natomiast jest:
Z jednym tylko ale. To pogorszenie warunków może być również spowodowane przez niepotrzebne zastosowanie lekarstw.Cały dowcip polega na tym, że to świństwo żyje sobie w akwa i tylko czeka na pogorszenie warunków (np nasz wyjazd) i wtedy atakuje.
Dlatego odradzam kupno mikroskopu. Prawie na 100 % znajdziecie w odchodach itp obecność "jakiegoś-czegoś". I wtedy od razu zaczyna się kombinowanie: co by tu za lekarstwo dolać. I wtedy dopiero zaczynają się schody.
Przyjmijmy dwie rzeczy:
1. Dobrze prowadzone ryby mają swoją odporność i nie poddają się każdej infekcji ( dokładnie tak jak ludzie ) bo wtedy mielibyśmy "paletki jednodniówki". Natomiast osłabione np. antybiotykami ( często źle dobranymi) zapadają na różne choroby. To trochę tak jakby człowiekowi, który kichnie aplikować od razu penicylinę.
2. Druga prawda jest bardziej bolesna. Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę, że od przeczytania paru książek i przeglądnięcia różnych netowych informacji nie jesteśmy jeszcze lekarzami weterynarii ! Trzeba o tym zapomnieć i podejść do rzeczywistości z pokorą ( niestety). Jak ktoś mówi, że ma wieloletnie doświadczenie i wszytko wie to niestety jest w błędzie. Ja im dłużej bawię się w akwarystykę tym bardziej czuję, że wiem o tym zbyt mało.
Jest na Forum bardzo bolesny przykład Marka. Chwała mu za to, że ku przestrodze opisał swoją historię. Ale chciałbym wrócić trochę w czasie. O ile dobrze pamiętam to ryby ze znanej niemieckiej chodowli pojawiły się u naszego kolegi w styczniu br. Zastrzelcie mnie ale ja po prostu nie wierzę, że ryby z tej chodowli zachorowały "same z siebie" w ciągu dwóch miesięcy. Czy leczenie moneolem było konieczne ? Może łatwiej znależć przyczynę choroby i ją wyeliminować ?
Starałem się napisać powyższy post tak żeby był możliwie jak najmniej dokuczliwy. Ale ludzie na Boga. Chorób naprawdę nie zrzucają nam amerykanie razem ze stonką. Nie lejcie do akwarium lekartw tylko dlatego, że je macie pod ręką. Nie stosujcie żadnych kuracji tylko dlatego, że kolega tak zrobił. Jeżeli ryby nie wykazują oznak chorobowych to nie ma sensu leczyć ich na wszelki wypadek.
Mówiłem to już kilka razy: największym sprzymierzeńcem jest czysta woda. Żadnych cudów.
Pozdrawiam
Mislavo