Dziwna sprawa.
Moderatorzy: _TOM_, niki 28, Kazimierz1961
Dziwna sprawa.
Witam
Mój problem jest dość dziwny, ale wszystko opowiem po kolei.
Mam akwarium 550 litrów w nim były 4 dorosłe paletki (są u mnie jakieś 3 lata) kilka zbrojników, kirysek i cztery bocje.
Rok temu kupiłem 8 młodych paletek. Trzymałem je w 200 litrowym akwarium. Chciałem, aby dorosły i wtedy wpuszczę je do dużego baniaczka.
Przez ten rok rybki w mniejszym akwa bardzo ładnie się rozwijały. Nadszedł czas przenosin.
I tu zaczęły się problemy.
Po wpuszczeniu do 550 l ( oczywiście z zachowaniem wszelkich zasad: czyli wyrównaniem parametrów wody) 4 z wpuszczonych młodych rybek przestały jeść ( zaznaczam że wcześniej wszystkie rybki jadły jak piranie i nie miały żadnych objawów choroby). Nie wpadłem od razu w panikę, myślałem ze muszą się zaaklimatyzować.
Jednak po drugim dniu nie jedzenia byłem już zaniepokojony. Trzeciego dnia od wpuszczenia zaczęły się objawy typu:
-ocieranie o przedmioty
-karpi dziobek (tak jakby coś chciały wypluć)
-jedna pociemniała, pozostałe bez widocznych zmian barwy
-delikatne „spidy” po akwarium, tak jakby nagły start a później wyginanie ciała.
Nie zauważyłem przyspieszonego oddechu tak charakterystycznego przy chorobach skrzeli.
Jedna z tej czwórki je, ale tylko krewetkę, jak daje suchy to wypluwa.
Czwartego dnia zauważyłem podobne objawy (choć w mniejszym nasileniu) u 2 ze zdrowej czwórki młodych paletek. Te jednak cały czas jedzą (na szczęście).
Piątego dnia „karpi dziobek” zaczyna robić jedna z tych 4 dorosłych.
Podejmuje decyzje o wyłowieniu zbrojników, bocji i kiryska aby podnieść temperaturę do 35.
W ciągu 48 godzin mają 35 stopni (a było to wczoraj).
Dzisiaj nie widzę poprawy, rybki dalej nie jedzą i zauważyłem ciężki oddech (napowietrzanie jest na maksa). Zauważyłem tez że niektóre oddychają jednym skrzelem. Według mnie czują się gorzej. Jeśli to przywry skrzelowe to temperatura im nie pomoże, jedynie ciężej im się oddycha. Chyba powoli zmniejszę im temperaturę.
I teraz prośba do Was, co o tym sądzicie, może macie jakieś sugestie. Czy zaczynać leczenie (myślałem o flubendazolu), czy może się jeszcze wstrzymać kilka dni.
Skąd się wzięła choroba, wiciowce czy nicienie to jeszcze bym zrozumiał (pod wpływem stresu spadek odporności), ale skrzelowe (myślałem że to im nie grozi). Przecież żadnej nowej rybki czy roślinki nie wkładałem, karmie tylko bezpiecznymi pokarmami.
Druga sprawa, co z odłowionymi do drugiego akwa zbrojnikami, bocjami i kiryskiem. Czy też je leczyć.
Będę wdzięczny za każda podpowiedź.
Parametry w moim akwarium są następujące:
Woda parametry:
ph- 7.3
TWO- 9
TWW- 4-5
NO2- 0
NO3- ok 10-15
Filtracja: 2 filtry kubełkowe Eheim Profesional II 2224
filtr wewnętrzny gąbkowy Aqua Szut
Ogrzewanie: 2 x TetraTec 300
Napowietrzanie: pompka Maxima-R, 2 x deszczownia
Pozdrawiam
Gabriel
Mój problem jest dość dziwny, ale wszystko opowiem po kolei.
Mam akwarium 550 litrów w nim były 4 dorosłe paletki (są u mnie jakieś 3 lata) kilka zbrojników, kirysek i cztery bocje.
Rok temu kupiłem 8 młodych paletek. Trzymałem je w 200 litrowym akwarium. Chciałem, aby dorosły i wtedy wpuszczę je do dużego baniaczka.
Przez ten rok rybki w mniejszym akwa bardzo ładnie się rozwijały. Nadszedł czas przenosin.
I tu zaczęły się problemy.
Po wpuszczeniu do 550 l ( oczywiście z zachowaniem wszelkich zasad: czyli wyrównaniem parametrów wody) 4 z wpuszczonych młodych rybek przestały jeść ( zaznaczam że wcześniej wszystkie rybki jadły jak piranie i nie miały żadnych objawów choroby). Nie wpadłem od razu w panikę, myślałem ze muszą się zaaklimatyzować.
Jednak po drugim dniu nie jedzenia byłem już zaniepokojony. Trzeciego dnia od wpuszczenia zaczęły się objawy typu:
-ocieranie o przedmioty
-karpi dziobek (tak jakby coś chciały wypluć)
-jedna pociemniała, pozostałe bez widocznych zmian barwy
-delikatne „spidy” po akwarium, tak jakby nagły start a później wyginanie ciała.
Nie zauważyłem przyspieszonego oddechu tak charakterystycznego przy chorobach skrzeli.
Jedna z tej czwórki je, ale tylko krewetkę, jak daje suchy to wypluwa.
Czwartego dnia zauważyłem podobne objawy (choć w mniejszym nasileniu) u 2 ze zdrowej czwórki młodych paletek. Te jednak cały czas jedzą (na szczęście).
Piątego dnia „karpi dziobek” zaczyna robić jedna z tych 4 dorosłych.
Podejmuje decyzje o wyłowieniu zbrojników, bocji i kiryska aby podnieść temperaturę do 35.
W ciągu 48 godzin mają 35 stopni (a było to wczoraj).
Dzisiaj nie widzę poprawy, rybki dalej nie jedzą i zauważyłem ciężki oddech (napowietrzanie jest na maksa). Zauważyłem tez że niektóre oddychają jednym skrzelem. Według mnie czują się gorzej. Jeśli to przywry skrzelowe to temperatura im nie pomoże, jedynie ciężej im się oddycha. Chyba powoli zmniejszę im temperaturę.
I teraz prośba do Was, co o tym sądzicie, może macie jakieś sugestie. Czy zaczynać leczenie (myślałem o flubendazolu), czy może się jeszcze wstrzymać kilka dni.
Skąd się wzięła choroba, wiciowce czy nicienie to jeszcze bym zrozumiał (pod wpływem stresu spadek odporności), ale skrzelowe (myślałem że to im nie grozi). Przecież żadnej nowej rybki czy roślinki nie wkładałem, karmie tylko bezpiecznymi pokarmami.
Druga sprawa, co z odłowionymi do drugiego akwa zbrojnikami, bocjami i kiryskiem. Czy też je leczyć.
Będę wdzięczny za każda podpowiedź.
Parametry w moim akwarium są następujące:
Woda parametry:
ph- 7.3
TWO- 9
TWW- 4-5
NO2- 0
NO3- ok 10-15
Filtracja: 2 filtry kubełkowe Eheim Profesional II 2224
filtr wewnętrzny gąbkowy Aqua Szut
Ogrzewanie: 2 x TetraTec 300
Napowietrzanie: pompka Maxima-R, 2 x deszczownia
Pozdrawiam
Gabriel
- cocoloco
- entuzjasta
- Posty: 2381
- Rejestracja: 30 gru 2004, 14:43
- Imie i Nazwisko: Aleksander Krawcewicz
- Lokalizacja: krotoszyn
- Kontaktowanie:
Moim zdaniem stało się to o czym pisał kiedys Eugen - kwarantanna powinna być zrobiona w drugą stronę . Czyli kupujemy nowe ryby i dodajemy do nich rybę z naszego akwarium . Wtedy wyjdzie szydło z worka . Nieraz nasze zdrowe ryby potrafią zabić nowy nabytek .
Wiele razy działo się tak że zakupione z dobrej hodowli ryby na które sprzedawca dawał 100% gwarancję padały w akwarium . Wtedy głośny krzyk - ryby były chore . Nieprawda one były zdrowe ale nasze uodpornione potrafiły je zabić .
Może masz podobną sytuację - ryby w zbiorniku radziły sobie z pasożytami a te które ich nie miały nie miały też zdolności obrony .
a może nie zwracałeś dokładnie uwagi na te duże i od czasu do czasu zanim przeniosłeś małe też miały napady plucia ? tylko że lepiej znosiły problem który zauważyłeś po czasie ??
Wiele razy działo się tak że zakupione z dobrej hodowli ryby na które sprzedawca dawał 100% gwarancję padały w akwarium . Wtedy głośny krzyk - ryby były chore . Nieprawda one były zdrowe ale nasze uodpornione potrafiły je zabić .
Może masz podobną sytuację - ryby w zbiorniku radziły sobie z pasożytami a te które ich nie miały nie miały też zdolności obrony .
i tu zgłupiałem - teoria spisku starych ryb wzięła w łeb ?Piątego dnia „karpi dziobek” zaczyna robić jedna z tych 4 dorosłych
a może nie zwracałeś dokładnie uwagi na te duże i od czasu do czasu zanim przeniosłeś małe też miały napady plucia ? tylko że lepiej znosiły problem który zauważyłeś po czasie ??
Dokładnie Alek to ujął .
Stare ryby zabijają nowe nabytki w akwa ,pasozyty pewnie miały zawsze ,ale im nie przeszkadzały ,a nowym niestety tak .
Często się to zdarza w akwa ,ze kupujemy coraz lepsze ryby ,ale wpuszczamy do starej niby zdrowej obsady i wtedy mniej odporne badz zestresowane nowe nabytki zaczynaja chorować ,gdzie stare sobie z tego nic nie robią .
To jest tzw.immunologia ,czyli układ odpornościowy .
Wszystkie ryby maja pasozyty w mniejszym bądz duzo wiekszym stopniu ,ale zaczynaja chorować wtedy kiedy obniży się ich odpornośc do obrony .
Proponuje odrobaczyc całą obsadę i na pewno pomoze .
Pozdrawiam DARIUSZz CHEŁMA
Stare ryby zabijają nowe nabytki w akwa ,pasozyty pewnie miały zawsze ,ale im nie przeszkadzały ,a nowym niestety tak .
Często się to zdarza w akwa ,ze kupujemy coraz lepsze ryby ,ale wpuszczamy do starej niby zdrowej obsady i wtedy mniej odporne badz zestresowane nowe nabytki zaczynaja chorować ,gdzie stare sobie z tego nic nie robią .
To jest tzw.immunologia ,czyli układ odpornościowy .
Wszystkie ryby maja pasozyty w mniejszym bądz duzo wiekszym stopniu ,ale zaczynaja chorować wtedy kiedy obniży się ich odpornośc do obrony .
Proponuje odrobaczyc całą obsadę i na pewno pomoze .
Pozdrawiam DARIUSZz CHEŁMA
- Ambra
- członek PKMD
- Posty: 2479
- Rejestracja: 06 gru 2004, 20:25
- Imie i Nazwisko: Andrzej Sieniawski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: 07-401 Laskowiec
- Lokalizacja: Laskowiec
Przychylam się do opinii.DARIUSZMT pisze:Dokładnie Alek to ujął..........
"Zasadą jest, że nie ma zasad..."
Ryby jak i też ich właściciele są często nosicielami uodpornionymi (utajonymi).
Każda zmiana zastosowana w zbiorniku, może powodować uaktywnienie patogenu.
Co gorsza, obserwowałem przypadki, że poprawienie warunków rybom powodowało odwrotny do dotychczasowego skutek........
Sprawa jest złożona, gdyż w zasadzie czynników powodujących opisany skutek może być bardzo wiele i trudno go ustalić. Najważniejsze jednak, to mieć świadomość, że takie zjawisko realnie istnieje i po zmianach trzeba bacznie obserwować ryby.
- cocoloco
- entuzjasta
- Posty: 2381
- Rejestracja: 30 gru 2004, 14:43
- Imie i Nazwisko: Aleksander Krawcewicz
- Lokalizacja: krotoszyn
- Kontaktowanie:
Tylko że to poprawienie warunków jest oceniane przez właściciela a nie przez rybę . Dokładnie tak załatwiłem kiedyś stadko ryb ( nie paletek ) - nowy większy zbiornik , lepsza filtracja - parametry podręcznikowe , książkowy okres dojrzewania i dopiero przeniosłem ryby . Uznały że jeszcze się na tym nie znam i odjechały .Co gorsza, obserwowałem przypadki, że poprawienie warunków rybom powodowało odwrotny do dotychczasowego skutek........
Stado palet które było w Łodzi rozjechało się do różnych miast . Miałem kilka "helpków" w tej sprawie że ryby mają dziurawicę bo ..............
Moja jedna też miała taki wyprysk nad okiem a drugi pod płetwą grzbietową . Radziłem aby nic nie robić i nie traktować tego jako dziurawicy . U mnie samo zlazło nie pozostawiając śladów . Na forum siam discus z tajlandii expert odpowiadał w tej sprawie że to jest zaburzenie spowodowane niedoborem mikroelementów i występuje często w przypadkach przeniesienia ryby do miękiej wody . Więc teoretycznie znacznie lepszej .
Przytoczę jeszcze słynne zdanie Andrzeja "lepsze jest wrogiem dobrego" .
Dziękuje wszystkim za sugestie co do przyczyny zachorowania.
"i tu zgłupiałem - teoria spisku starych ryb wzięła w łeb ?
a może nie zwracałeś dokładnie uwagi na te duże i od czasu do czasu zanim przeniosłeś małe też miały napady plucia ? tylko że lepiej znosiły problem który zauważyłeś po czasie ??"
Aleksandrze te cztery "stare" rybki moim zdaniem (ale oczywiscie mogę się mylić) nie miały żadnych objawów. Wszystkie cztery zawsze pływały 0,5 cm od przedniej szyby
i czekały na żarełko. Nigdy nie widziałem aby któraś z nich choćby noskiem sie otarła.
Dzięki bogusz za propozycję. Osobiście uważam że flubendazol jest ok (nigdy mnie nie zawiódł)
Na koniec trochę smutna wiadomość, rybki czują sie gorzej (już prawie wszystkie mają objawy chorobowe, jakoś szybko to poszło?).
Temperatura im się nie przysłużyła, zmniejszyłem do 32. Wczoraj podałem im flubendazol (a juz prawie zapomniałem co to leczenie
), po podaniu zauważyłem delikatną poprawę. Czekam na dalszy rozwój sytuacji (mam nadzieję że trafiłem z leczeniem, bo jak dla mnie to na 90% sa to przywry skrzelowe). Poczytałem sobie trochę w literaturze i właśnie pod wpływem obniżenia odporności u ryb mogą one zostać zaatakowane przez te "świństwa".
Mam jeszcze pytanko co zrobić z bocjami, kiryskiem i glonkami (które są w drugim akwa) czy też poddać je kuracji (w chwili zaatakowania były w akwa z paletkami). Chciałbym je widzieć w dużym akwa po leczeniu paletek.
Dziękuję jeszcze raz wszystkim za pomoc.
Za dzień może dwa napiszę jakie są postępy w leczeniu.
Pozdrawiam.
[/quote]
"i tu zgłupiałem - teoria spisku starych ryb wzięła w łeb ?
a może nie zwracałeś dokładnie uwagi na te duże i od czasu do czasu zanim przeniosłeś małe też miały napady plucia ? tylko że lepiej znosiły problem który zauważyłeś po czasie ??"
Aleksandrze te cztery "stare" rybki moim zdaniem (ale oczywiscie mogę się mylić) nie miały żadnych objawów. Wszystkie cztery zawsze pływały 0,5 cm od przedniej szyby

Dzięki bogusz za propozycję. Osobiście uważam że flubendazol jest ok (nigdy mnie nie zawiódł)
Na koniec trochę smutna wiadomość, rybki czują sie gorzej (już prawie wszystkie mają objawy chorobowe, jakoś szybko to poszło?).
Temperatura im się nie przysłużyła, zmniejszyłem do 32. Wczoraj podałem im flubendazol (a juz prawie zapomniałem co to leczenie

Mam jeszcze pytanko co zrobić z bocjami, kiryskiem i glonkami (które są w drugim akwa) czy też poddać je kuracji (w chwili zaatakowania były w akwa z paletkami). Chciałbym je widzieć w dużym akwa po leczeniu paletek.
Dziękuję jeszcze raz wszystkim za pomoc.
Za dzień może dwa napiszę jakie są postępy w leczeniu.
Pozdrawiam.
[/quote]
Sytuacja jest nieciekawa.
Po dwóch dniach (od podania leku) ryby czuły sie lepiej. Brak objawów ocierania, karpiego dziobka, u niejadków (a było ich 4, pozozstałe jadły) zauważyłem chęć pobierania pokarmu, jednak kończyło sie to wypluwaniem.
Jednak od 3, 4 dnia po podaniu leku zaczeły wracać objawy. Może nie w takim natężeniu jak wcześniej, ale zauważalne.
Dzisiaj mija 6 dzień leczenia, nasuwają mi sie dwie myśli, albo zbyt mała dawka lekarstwa albo nie trafione leczenie.
Dawka lekarstwa to 200 mg/100l (flubendazolu), ale leczenie jest w ogólnym. Może trzeba było podać większą dawkę. Zawsze jak leczyłem to w sterylnym akwa i taka dawka była ok.
Może macie jakiś pomysł, może ktos stosował w ogólnym większą dawkę leku (jeśli tak to jaką).
Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź
Po dwóch dniach (od podania leku) ryby czuły sie lepiej. Brak objawów ocierania, karpiego dziobka, u niejadków (a było ich 4, pozozstałe jadły) zauważyłem chęć pobierania pokarmu, jednak kończyło sie to wypluwaniem.
Jednak od 3, 4 dnia po podaniu leku zaczeły wracać objawy. Może nie w takim natężeniu jak wcześniej, ale zauważalne.
Dzisiaj mija 6 dzień leczenia, nasuwają mi sie dwie myśli, albo zbyt mała dawka lekarstwa albo nie trafione leczenie.
Dawka lekarstwa to 200 mg/100l (flubendazolu), ale leczenie jest w ogólnym. Może trzeba było podać większą dawkę. Zawsze jak leczyłem to w sterylnym akwa i taka dawka była ok.
Może macie jakiś pomysł, może ktos stosował w ogólnym większą dawkę leku (jeśli tak to jaką).
Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź
Teraz opadły mi ręce.
Kurację przeprowadzam według przepisu z DiscusLive.
Po podaniu drugiej dawki flubendazolu (po przeanalizowaniu kilku postów na temat leczenia flubendazolem, doszedłem do wnoiosku, że druga dawka 350 mg/100l będzie dobra), myślałem ze wszystko będzie ok. Faktycznie pierwszego dnia jest zauważalna poprawa w stanie zdrowia rybek ( tak tez miało miejsce po pierwszym podaniu leku)
Dzisiaj po dwóch dniach od ponownego podania leku rybkom nasiliły się objawy typu: karpi dziób, ocieranie o przedmioty w akwa, szybki oddech, zauważyłem tez ze niektóre oddychają jednym skrzelem. Wszystkie te objawy są dość charakterystyczne dla pasożytów Gyrodactylus i Dactylogyrus. No chyba, że jest jakieś inne świństwo z podobnymi objawami.
Jest jeszcze jedna bardzo istotna sprawa. Wyczytałem że pod wpływem flubendazolu giną ślimaki, a u mnie po podaniu leku mają się jak najlepiej. Lek nie jest przeterminowany i jest na pewno dobrze odmierzony (ciocia aptekarka postarała się o to).
Proszę Was bardzo o jakieś nakierowanie co mam robić. Czy przerwać kurację flubendazolem (bo nie widzę żadnych dodatnich efektów) i zastosować Moneol. A jak to nie są pasożyty skrzelowe (choć wszystko na to wskazuje) to następny nietrafiony lek tylko pogorszy stan rybek.
Wiem że nie możecie podjąć za mnie decyzji ale każda podpowiedź może być cenna, nie tylko dla mnie ale w szczególności dla moich rybek.
Pozdrawiam
Kurację przeprowadzam według przepisu z DiscusLive.
Po podaniu drugiej dawki flubendazolu (po przeanalizowaniu kilku postów na temat leczenia flubendazolem, doszedłem do wnoiosku, że druga dawka 350 mg/100l będzie dobra), myślałem ze wszystko będzie ok. Faktycznie pierwszego dnia jest zauważalna poprawa w stanie zdrowia rybek ( tak tez miało miejsce po pierwszym podaniu leku)
Dzisiaj po dwóch dniach od ponownego podania leku rybkom nasiliły się objawy typu: karpi dziób, ocieranie o przedmioty w akwa, szybki oddech, zauważyłem tez ze niektóre oddychają jednym skrzelem. Wszystkie te objawy są dość charakterystyczne dla pasożytów Gyrodactylus i Dactylogyrus. No chyba, że jest jakieś inne świństwo z podobnymi objawami.
Jest jeszcze jedna bardzo istotna sprawa. Wyczytałem że pod wpływem flubendazolu giną ślimaki, a u mnie po podaniu leku mają się jak najlepiej. Lek nie jest przeterminowany i jest na pewno dobrze odmierzony (ciocia aptekarka postarała się o to).
Proszę Was bardzo o jakieś nakierowanie co mam robić. Czy przerwać kurację flubendazolem (bo nie widzę żadnych dodatnich efektów) i zastosować Moneol. A jak to nie są pasożyty skrzelowe (choć wszystko na to wskazuje) to następny nietrafiony lek tylko pogorszy stan rybek.
Wiem że nie możecie podjąć za mnie decyzji ale każda podpowiedź może być cenna, nie tylko dla mnie ale w szczególności dla moich rybek.
Pozdrawiam
- xardas
- entuzjasta
- Posty: 200
- Rejestracja: 06 gru 2004, 16:47
- Imie i Nazwisko: Bartosz Figaniak
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontaktowanie:
z tego co piszesz to wyglada to tak:
2 lipca podales flubenazol w dawce 200 mg/ 100l . nastepnie podales 350 mg /100l. czyli po 5 dniach kuracji podales lek znowu
. nie wiem czy wiesz ale flubedazol stosuje sie w akwarium przez 7 dni. po tych 7 dniach robi sie tydzien przerwy i podaje lek ponownie na 7 dni.
z tego co napisales wynika ze podales ryba mega dawke. cud ze ryby jeszcze zyja.
nadgorliwosc jest gorsza od faszyzmu. daj lekowi poprawnie zadzialac a nie dajesz do akwarium wszystko co popadnie. cierliwosci!!!!! w przeciwny wypadku ryby nie zgina zabite przez pasozyta tylko poprzez twoja nadgorliwosc.
2 lipca podales flubenazol w dawce 200 mg/ 100l . nastepnie podales 350 mg /100l. czyli po 5 dniach kuracji podales lek znowu

z tego co napisales wynika ze podales ryba mega dawke. cud ze ryby jeszcze zyja.
nadgorliwosc jest gorsza od faszyzmu. daj lekowi poprawnie zadzialac a nie dajesz do akwarium wszystko co popadnie. cierliwosci!!!!! w przeciwny wypadku ryby nie zgina zabite przez pasozyta tylko poprzez twoja nadgorliwosc.
spokojnie mozesz podac im flubendazol. powiem wiecej. powinienes jezeli chcesz aby trafily spowrotem do palet. ja stosowalem flubedazol 2 razy w aqwa ogolnym gdzie byly glonojady i kirysy. ryba po kuracji nic nie bylo.Mam jeszcze pytanko co zrobić z bocjami, kiryskiem i glonkami (które są w drugim akwa) czy też poddać je kuracji (w chwili zaatakowania były w akwa z paletkami). Chciałbym je widzieć w dużym akwa po leczeniu paletek.
cytat:
"2 lipca podales flubenazol w dawce 200 mg/ 100l . nastepnie podales 350 mg /100l. czyli po 5 dniach kuracji podales lek znowu . nie wiem czy wiesz ale flubedazol stosuje sie w akwarium przez 7 dni. po tych 7 dniach robi sie tydzien przerwy i podaje lek ponownie na 7 dni."
Bartek co do sposobu kuracji to jest ona wzięta z DiscusLive (przedruki były w AquaForum). Jest tam cały artykuł o pasożytach skrzelowych.
Nawet w dziale lekarstwa (na tym forum) w temacie Flubendazol jest też ten sam przepis. Takze nie wiem o co chodzi. Nie sądzę aby w tak poważnej gazecie mogli zrobić aż taką wielka pomyłkę.
Przebieg kuracji którą Ty podajesz jest mi znany (kiedyś tak stosowałem ten lek na nicienia).
Zrobiłem wszystko według zaleceń, 6 dnia duża podmiana wody (ok 50 %), daje im dobę odpocząć, 7 dnia znowu po dużej podmianie wody podaje drugą dawkę leku.
Co do dawki zwiększonej do 350 mg/100l to też nie wymyśliłem sobie tego sam (taką dawkę w akwa ogólnym, a nawet 400 mg\100 l stosowało kilku kolegów paletkowiczów, jednym z nich był "Kloss" a jemu mogę napewno zaufać).
cytat:
"z tego co napisales wynika ze podales ryba mega dawke. cud ze ryby jeszcze zyja."
To czyli ten cud miał tez "Kloss" i inni ludzie.
Nie wiem co mam mysleć na ten temat.
Jeśli w gazecie jest błąd to nawet nie chcę o tym mysleć co mogłem zrobić.
cytat:
"nadgorliwosc jest gorsza od faszyzmu. daj lekowi poprawnie zadzialac a nie dajesz do akwarium wszystko co popadnie. cierliwosci"
Bartek tutaj to wybacz ale zupełnie sie z Tobą nie zgadzam. Nie daje piatego lekarstwa z rzędu i za przeproszeniem jęcze że ryby gorzej wygladają.
Proszę moze ktoś wie o co w tym wszystkim chodzi, bo w takim przypadku gdy źle podano kurację w DiscusLive każda godzina jest cenna (szybka podmiana wody i wegiel to przychodzi mi do głowy).
Pozdrawiam
P.S Bartek moze dzięki Tobie (choć mam nadzieję że nie masz racji i w gazecie jest dobry przepis na kurację) dam szansę moim rybom.
"2 lipca podales flubenazol w dawce 200 mg/ 100l . nastepnie podales 350 mg /100l. czyli po 5 dniach kuracji podales lek znowu . nie wiem czy wiesz ale flubedazol stosuje sie w akwarium przez 7 dni. po tych 7 dniach robi sie tydzien przerwy i podaje lek ponownie na 7 dni."
Bartek co do sposobu kuracji to jest ona wzięta z DiscusLive (przedruki były w AquaForum). Jest tam cały artykuł o pasożytach skrzelowych.
Nawet w dziale lekarstwa (na tym forum) w temacie Flubendazol jest też ten sam przepis. Takze nie wiem o co chodzi. Nie sądzę aby w tak poważnej gazecie mogli zrobić aż taką wielka pomyłkę.
Przebieg kuracji którą Ty podajesz jest mi znany (kiedyś tak stosowałem ten lek na nicienia).
Zrobiłem wszystko według zaleceń, 6 dnia duża podmiana wody (ok 50 %), daje im dobę odpocząć, 7 dnia znowu po dużej podmianie wody podaje drugą dawkę leku.
Co do dawki zwiększonej do 350 mg/100l to też nie wymyśliłem sobie tego sam (taką dawkę w akwa ogólnym, a nawet 400 mg\100 l stosowało kilku kolegów paletkowiczów, jednym z nich był "Kloss" a jemu mogę napewno zaufać).
cytat:
"z tego co napisales wynika ze podales ryba mega dawke. cud ze ryby jeszcze zyja."
To czyli ten cud miał tez "Kloss" i inni ludzie.
Nie wiem co mam mysleć na ten temat.
Jeśli w gazecie jest błąd to nawet nie chcę o tym mysleć co mogłem zrobić.
cytat:
"nadgorliwosc jest gorsza od faszyzmu. daj lekowi poprawnie zadzialac a nie dajesz do akwarium wszystko co popadnie. cierliwosci"
Bartek tutaj to wybacz ale zupełnie sie z Tobą nie zgadzam. Nie daje piatego lekarstwa z rzędu i za przeproszeniem jęcze że ryby gorzej wygladają.
Proszę moze ktoś wie o co w tym wszystkim chodzi, bo w takim przypadku gdy źle podano kurację w DiscusLive każda godzina jest cenna (szybka podmiana wody i wegiel to przychodzi mi do głowy).
Pozdrawiam
P.S Bartek moze dzięki Tobie (choć mam nadzieję że nie masz racji i w gazecie jest dobry przepis na kurację) dam szansę moim rybom.
-
- entuzjasta
- Posty: 1169
- Rejestracja: 06 gru 2004, 18:31
- Imie i Nazwisko: Ilona Tylkowska
- Lokalizacja: Stade
- Kontaktowanie:
Ja na Twoim miejscu nie przerywalabym kuracji, taka jest zasada obojetnie czy kuracja jest trafna czy nie. Doprowadz ja do konca ,potem podmien wieksza czesc wody i przefiltruj przez wegiel. Daj rybka minimum tydz. czasu w swierzej wodzie i zobacz jak beda sie zachowywac. I nie wpadaj w panike ..... potem ewentualnie morzesz dac Moneol. Powodzenia.gabo pisze:
Proszę Was bardzo o jakieś nakierowanie co mam robić. Czy przerwać kurację flubendazolem (bo nie widzę żadnych dodatnich efektów) i zastosować Moneol. A jak to nie są pasożyty skrzelowe (choć wszystko na to wskazuje) to następny nietrafiony lek tylko pogorszy stan rybek.
Pozdrawiam
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość