Zdrowe Dyskowce Tom 1 str. 156. Udział procentowy się zgadza. Jaka jest przewaga serca indyczego nad wołowym? Sam wymyśliłeś obalanie mitów
A wiecie, że jest prawda objawiona, która mówi: "nie podaje się zwierzętom zimnokrwistym mięsa zwierząt ciepłokrwistych" ?
Potencjalny klient, jeżeli jest rozsądny to i tak przyjedzie ZOBACZYĆ ryby na miejscu i wtedy zada potrzebne mu pytania.
Od stosowania się do rad sprzedawcy już nie jeden wyszedł jak zabłocki na mydle

Rozsądny klient robi research i dopiero to czego się dowiedział konfrontuje z tym co mówi sprzedawca.
Twoje zdanie o "zabłockim na mydle" to tylko slogan. I to slogan, który robi spore spustoszenie w głowach czytających. Nie ma w tym konkretu, a zło czyni.
I właśnie zmierzamy powoli do pierwszego wniosku.
DOBRY sprzedawca to ten, który wyrobił sobie markę udzielając wielu rozsądnych i dobrych rad swoim klientom. A weryfikacja sprzedawcy to długi proces.
Rozsądny klient robi tzw. "research" tylko wtedy, jeśli NIE MA zaufania do sprzedającego. Czyż to nie jest logiczne?
Tak samo jak nie uważam, że pisanie o tym jak postępują eksporterzy z rybami i który od którego kupuje oraz jakie są tego konsekwencje jest dobrym pomysłem. Nic to nie zmienia w wiedzy klienta końcowego a robi tylko mętlik.
Zmienia, zmienia. Sam się do tego przyczyniłeś za co dzięki. Np. info o cyjanku.
Nie wpadł bym na to że rybę z przeznaczeniem do akwarium można łowić w ten sposób...
Cyjanek i prąd to klasyka gatunku. O takich metodach powinni wiedzieć lub domyślać się wszyscy ci, którzy napalają się na popularne OKAZJE. Bo te okazje nie biorą się z niczego.
W Afryce wygląda to tak, że kilku panów w kombinezonach nurków wskakuje pod wodę i POJEDYNCZO najczęściej łapią (do ręki lub do worka) ryby. A wiecie czemu? Bo ryba nie boi się człowieka - ona boi się SIATKI. Myślę, że są ryby łowione hurtowo - byłoby dziwne, gdyby tak nie było. Ale ryby cenne łowi się pojedynczo. I stąd m.in. robi się cena.
Dalej jednak podtrzymuję zdanie, że klient ma zachwycić się rybami a nie zastanawiać się czy to na cyjanek czy na prąd czy na rękę. Gwarancję i pewność daje mu właśnie DOBRY sprzedawca.
Klient ma płacić a nie interesowac się? To nie ziemniaki, w tym wypadku klient będzie / może będzie się mierzył z podobnymi problemami co importer.
Nikt nie prosi o podawanie źródła ani który importer jest dobry a który zły. Chodzi (mi) tylko o fakty dotyczące trzymania dzikiego dyskowca.
Tak! Trafiłeś w sedno! Klient mając zaufanie do sprzedającego (czyli firmy) NIE MUSI myśleć za importera. Ma się tylko od niego dowiedzieć jak ma przygotować wszystko do przyjęcia ryb. Jeśli oczywiście potrafi udzielić sprzedającemu informacji ( co jest niezmierną rzadkością!) o które ten zapyta.
Bo to działa jak naczynia połączone - nie ma trafionych porad jeśli nie ma dobrych odpowiedzi na zadane pytania.
... że wiedza i umiejętność udzielania DOBRYCH i pewnych rad KOSZTUJĄ
Ochrona know how jako źródła swojego biznesu jest zrozumiała. Nikt nie zmusza do dzielenia się wiedzą. Autorzy wątku sami się zgłosili.
Jednak zdradzanie tego know how może zwiększyć zaufanie potencjalnych klientów do Ciebie, więc może się jednak opłaca?
Ludzie, jakie know how? To wiedza PODSTAWOWA, którą sprzedawca ma obowiązek dzielić się z kupującym. Jeśli ją oczywiście ma.
Mówisz że informacja kosztuje i udzielasz jej klientom. Z mojej strony, jeśli nie znajdę Cię w trakcie robienia researchu po sieci na temat mojego zakupu, prawdopodobnie nigdy nie będziesz miał szansy przedstawić mi tej wiedzy
No i powiem nieco przewrotnie - finalnie stracisz Ty. Bo jeżeli należę do tych, których zdanie się liczy, to niekoniecznie buszując w necie dowiesz się prawdy
Myślę że też warto zwrócić uwagę, że jako użytkownik forum nie jestem tutaj klientem a miłośnikiem dyskowca, który chciałby poszerzać wiedzę na temat hodowli ulubionej ryby ...
Jesteś klientem ZAWSZE, nawet jeśli w tej chwili nie zamierzasz nic kupić. A jeśli nie kupujesz, to jest spora szansa, że zaniesiesz dobrą nowinę do innych. I to też jest korzyść

To taki handlowy dogmat
Swoją droga super wątek i pomysł, dawno na forum nie było tak wielu nowych, ciekawych i istotnych informacji o dyskach.
Aż z tego powodu założyłem konto

w końcu coś czego nie da się wygooglać w 5 minut. Niestety widać próby tworzenia klik importerów
po prostu nie mamy o czym pisać bo na ten czas nie mamy doświadczenia jak Wy.
A czy ktoś z Was zastanowił się dlaczego dopiero po OŚMIU latach ruszył wątek z tak PODSTAWOWYM tematem? Ciekawe, prawda?
Z mojej strony następne.
Aklimatyzacja.
Jak wygląda proces aklimatyzacji ? Czy np w porównaniu do hodowlanego dyska, dzikus jest jakiś bardziej płochliwy?
Czy jak mam akwarium w powiedzmy przedpokoju / ruchliwym miejscu, da się tam taką rybę trzymać czy lepiej jej nie męczyć?
+ te które zadał Deszczowy
Kwarantanny i leczenie.
Myślę że każdy "użytkownik" nie tylko importer może spotkać się z problemem nicieni, wiciowców, przywr, tasiemców? i innych?
Jeśli możecie podzielić się jakimi sposobami z tym walczycie? Czy są jakieś różnice w porównaniu do dyskowców hodowlanych?
Czy np 36C dla dorosłego dyska dzikiego jest dopuszczalne? Jeśli dodajecie soli do wody to jakie stężenie?
Na pytania o aklimatyzację nie odpowiem - mamy zbyt małe doświadczenie - myślę o dyskowcach. W poście wyżej napisałem jak to robimy i efekt tego jest taki, że nie padł ani jeden z nich. Więc chyba dobrze?
Jeden z tutejszych guru gdy usłyszał, że ryby po dostawie NIE MAJĄ popalonych płetw i jedzą następnego dnia, powiedział tylko jedno - NIEMOŻLIWE!
I niech to będzie pointa całej dyskusji.
Robert