slawekjul pisze: NA PEWNO miał tzw. "rękę" do ryb, jakoś tak od niechcenia i bez wysiłku podchodził do akwa,
TAk się wczytałem w Twój post TOM i mam wrażenie , że trochę podzielasz moje zdanie - niektórym pewne rzeczy przychodzą bez wysiłku, inni muszą się "napocić". ...................
Wiele lat temu znałem na Śląsku wielu akwarystów, którzy nic w wodzie nie mierzyli i nawet pewnie o takich technikach nie mieli pojęcia.
Filtry RO nie istniały, a akwaria nie osiągały obecnych rozmiarów .....................
Mimo to rozmnażali ryby (zwłaszcza drobne kąsaczowate) na potęgę.
Mówiło się właśnie o nich że "mieli rękę do ryb".
Prawda była bardziej prozaiczna,
Wspomniani akwaryści spostrzegli, że woda wywożona z dolnych pokładów kopalni i wlewana do akwariów stymulowała posiadane ikrzaki do tarła.
Stąd też stawali się właścicielami ogromnych stad narybku neonów, "pulcherów" i innej drobnicy, które odbierali handlarze z całej Polski.
Dbali przy tym o swoje zbiorniki i ........... kochali swoje ryby.
Tyle na temat tzw. "ręki".
Aperitif pragnie, by jego akwarium pełne ryb było także roślinne.
Już powiedzieliście, że łączenie wody z ogniem nie daje najczęściej dobrych efektów.
Najczęściej bywa tak, że jak jedno zaczyna wychodzić, to drugi element kuleje.
Bywają jednak momenty, kiedy wydaje się, że cel został osiągnięty a w akwarium nastała cudowna równowaga.
To jednak przeważnie krótkie momenty, po których właściciela spotyka rozczarowanie.
Powód jest moim zdaniem jeden - dyskowce lubią ciepłą wodę a rośliny nie bardzo!!!!!!!!!!!!!!!!!
Od pewnego czasu wydaje mi się jednak, że znalazłem rozwiązanie.
W akwarium dominuje gęsta i zdrowa zieleń, a dyski czują się calkiem znośnie
By jednak odtrąbić sukces musi upłynąć jeszcze trochę czasu.
Jak narazie z doświadczeń Beaty i moich jednoznacznie wynika, że rozwiązaniem jest wykorzystywanie, wątrobowców, mchów i mikrozorów.