Czyż nie piękne??
Moderatorzy: _TOM_, niki 28, seba*1*
- _TOM_
- członek PKMD
- Posty: 4169
- Rejestracja: 09 sie 2006, 12:37
- Imie i Nazwisko: Tomek Borowski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Gdynia
- Lokalizacja: 3MIASTO
Z holownikami to był żart, nie o artyzm tam chodziło, a o to byśmy do rybek w fotkach powrócili, ale lekcje są fajne, miło się czyta tę krytykę, bo konstruktywna, ja natomiast mam kocią naturę, trochę chodzę własnymi drogami ...
gdyby przy holownikach chodziło mi o artyzm to pokazałbym to (nie moja fotka):
gdyby przy holownikach chodziło mi o artyzm to pokazałbym to (nie moja fotka):
- Załączniki
-
- ENG+SSnocą.JPG (21.68 KiB) Przejrzano 5709 razy
- _TOM_
- członek PKMD
- Posty: 4169
- Rejestracja: 09 sie 2006, 12:37
- Imie i Nazwisko: Tomek Borowski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Gdynia
- Lokalizacja: 3MIASTO
No vega1 i Bogdan chyba będziecie pierwszymi absolwentami szkoły fotografii PKMD. A ja pierwszym co dostanie repetę pierwszego semestru.
Ładne fotki pokazaliscie, nawet super, bez względu co powiedzą nasi sędziowie, u mnie na 5tkę!
Fajnie, że wracamy do korzeni, czyli do ryb za obiektywem.
Ja mam znowu nie najwyższych lotów fotkę 'centralną'
, chyba że weźmiemy pod uwagę oko ryby, jako mocny punkt tego ujęcia z aparatu fotograficznego, też Sony (takie zboczenie mam na punkcie tej marki)
ale również wracam do korzeni !
Ładne fotki pokazaliscie, nawet super, bez względu co powiedzą nasi sędziowie, u mnie na 5tkę!
Fajnie, że wracamy do korzeni, czyli do ryb za obiektywem.
Ja mam znowu nie najwyższych lotów fotkę 'centralną'


- Załączniki
-
- dlaPKMD.JPG (32.27 KiB) Przejrzano 5637 razy
Tom - chyba się kiedyś wproszę na dorsza.. I bynajmniej nie będę fotografował 
I nie bój żaby z centralnym kadrem - sam też czasem muszę, bo żal obciąć cokolwiek, co z boku.. Szczęśliwie (choć tym razem niezupełnie zamierzenie) oko jest ciut mniej ostre niż obszar nad płetwą piersiową - i można przełknąć

Rafał

I nie bój żaby z centralnym kadrem - sam też czasem muszę, bo żal obciąć cokolwiek, co z boku.. Szczęśliwie (choć tym razem niezupełnie zamierzenie) oko jest ciut mniej ostre niż obszar nad płetwą piersiową - i można przełknąć


Rafał
- Michcio
- entuzjasta
- Posty: 578
- Rejestracja: 31 paź 2005, 22:20
- Imie i Nazwisko: Michał Próchnicki
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Lublin
- Lokalizacja: Lublin
Noo piękne rybsko Tomie. Zazdroszczę Ci możliwości połowów na otwartym morzu, mi nigdy nie było to dane.
Z połowami morskimi z lądu mam jednak ekstremalne wspomnienia....
Dawno temu czyli ze trzy lata temu łapałem flądry i śledzie z kolegą w porcie we Władysławowie. Był piękny lipcowy poranek, słoneczko przygrzewało piwko naprawdę dobrze smakowało.
Przyjechaliśmy do Władysławowa około godziny 06:00 więc około południa byliśmy naprawdę głodni. Będąc wielkim łasuchem zabrałem ogromny zapas jedzonka, wiadomo co chlebek, wędlinka, masełko no i oczywiście mój ulubiony serek Almette.
Po zarzuceniu wędek, po tym jak przed chwila wyciągnelismy fląderkę postanowiliśmy sie posilić. Więc jak to zwykle bywa rozkładamy jedzonko i robimy piknik.
Typowa sielanka ma miejsce, następuje pełne rozluźnienie i relaks...
Właśnie zabieram się do serka Almette smaruje kromeczkę....
.....A tu nagle( możecie mi wierzyć albo nie) kątem oka widzę jak coś leci jak szalone w naszym kierunku. Do uszu dolatuje mi " tętent" kopyt, kontakt wzrokowy z odległości 0,2 m ,lot z wysokości 5m wymurowanego brzegu i chlust wpadło do morza...
Spoglądamy na siebie z kromkami w rękach, szczęki opadnięte ...
Chwila milczenia... Dociera do nas sens sytuacji...
Ok jest dobrze, żyjemy. Już wiemy że dziki latają.
Tłum gapiów się zebrał, chcą wzywać lekarza, psychologa... Jakaś kobieta łapie za kamerę i kręci,a jest co...
Dzik szaleniec żyje, mało tego płynie...
Konsternacja czy oda mu się dobrnąć do przeciwległego brzegu. Ktoś zaczyna sie martwić że mu się nie uda.
Dociera do przeciwległego brzegu, na naszym brzegu wszyscy sie cieszą...
Łapiemy komórkę i dzwonimy na policję. Trzeba przecież zwierzakowi pomóc jak ostatkiem sił wgramoli sie na ląd, no w końcu przecież trzeba coś z nim zrobić.
Dzikowi chyba jednak zależało na kontaktach z ludźmi.
Z odległości przeszło 700m albo i więcej, ludzie ganiani po plaży przez dzika wyglądali zabawnie. Jednak w gruncie rzeczy była to sprawa niebezpieczna. Nie dość że przepłynął taki odcinek to jeszcze zachciało mu sie pobrykać na plaży z panienkami.
Jaki z tego morał:
- nie jedz serków Almette bo to wabi dziki
- bierz zawsze i wszędzie aparat fotograficzny
- teleobiektyw do fotografowania dzików jest zbędny, a tryb makro może się przydać

To taki mały offtopic.
Z połowami morskimi z lądu mam jednak ekstremalne wspomnienia....
Dawno temu czyli ze trzy lata temu łapałem flądry i śledzie z kolegą w porcie we Władysławowie. Był piękny lipcowy poranek, słoneczko przygrzewało piwko naprawdę dobrze smakowało.
Przyjechaliśmy do Władysławowa około godziny 06:00 więc około południa byliśmy naprawdę głodni. Będąc wielkim łasuchem zabrałem ogromny zapas jedzonka, wiadomo co chlebek, wędlinka, masełko no i oczywiście mój ulubiony serek Almette.
Po zarzuceniu wędek, po tym jak przed chwila wyciągnelismy fląderkę postanowiliśmy sie posilić. Więc jak to zwykle bywa rozkładamy jedzonko i robimy piknik.
Typowa sielanka ma miejsce, następuje pełne rozluźnienie i relaks...
Właśnie zabieram się do serka Almette smaruje kromeczkę....
.....A tu nagle( możecie mi wierzyć albo nie) kątem oka widzę jak coś leci jak szalone w naszym kierunku. Do uszu dolatuje mi " tętent" kopyt, kontakt wzrokowy z odległości 0,2 m ,lot z wysokości 5m wymurowanego brzegu i chlust wpadło do morza...
Spoglądamy na siebie z kromkami w rękach, szczęki opadnięte ...
Chwila milczenia... Dociera do nas sens sytuacji...
Ok jest dobrze, żyjemy. Już wiemy że dziki latają.
Tłum gapiów się zebrał, chcą wzywać lekarza, psychologa... Jakaś kobieta łapie za kamerę i kręci,a jest co...
Dzik szaleniec żyje, mało tego płynie...
Konsternacja czy oda mu się dobrnąć do przeciwległego brzegu. Ktoś zaczyna sie martwić że mu się nie uda.
Dociera do przeciwległego brzegu, na naszym brzegu wszyscy sie cieszą...
Łapiemy komórkę i dzwonimy na policję. Trzeba przecież zwierzakowi pomóc jak ostatkiem sił wgramoli sie na ląd, no w końcu przecież trzeba coś z nim zrobić.
Dzikowi chyba jednak zależało na kontaktach z ludźmi.
Z odległości przeszło 700m albo i więcej, ludzie ganiani po plaży przez dzika wyglądali zabawnie. Jednak w gruncie rzeczy była to sprawa niebezpieczna. Nie dość że przepłynął taki odcinek to jeszcze zachciało mu sie pobrykać na plaży z panienkami.
Jaki z tego morał:
- nie jedz serków Almette bo to wabi dziki
- bierz zawsze i wszędzie aparat fotograficzny
- teleobiektyw do fotografowania dzików jest zbędny, a tryb makro może się przydać

To taki mały offtopic.
- _TOM_
- członek PKMD
- Posty: 4169
- Rejestracja: 09 sie 2006, 12:37
- Imie i Nazwisko: Tomek Borowski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Gdynia
- Lokalizacja: 3MIASTO
Rafał, zapraszam gorąco, jeżdżę więcej niż regularnie, szczególnie jak jest piękna pogoda, bo ostatnio w sztormową popłynęliśmy na łososia, była masakra i inne takie morskie przypadłości ... ludziom morza nie powinne się przytrafiać, ale i mnie zmogło wtedy po fasolce po bretońsku ... ale za to dorsza nałapałem ... niestety same dorsze złapałem wtedy ... łosoś będzie za rok, w kolejnym sezonie, może w końcu wpadnie!Tom - chyba się kiedyś wproszę na dorsza.. I bynajmniej nie będę fotografował
A aparat musisz zabrać, zdjęcia robisz mistrzowskie, w ogóle nick powinieneś zmienić, RafałW nie pasuje, ja sugeruję Rafał_Pstryk, albo banalnie: Rafał_fotograf.
Że tez ja zawsze fotografowałem siebie z rybą w rękach albo na haku ... zamiast piękne makro paszczy suma, rekina albo kolca jadowego płaszczki zrobić ???
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości