Trafiło w końcu i na mnie
Moderatorzy: _TOM_, niki 28, Kazimierz1961
Trafiło w końcu i na mnie
Przyznam szczerze że coraz niechętniej zaglądałem ostatnio do działu "choroby" bo po lekturze niektórych wątków nachodziły mnie ponure refleksje w stylu "co też niektórzy grupowicze ze swoimi rybami wyprawiają- ale to ich ryby, ich sprawa" itditp. No i mnie, a właściwie moje dyski, pokarało.
Zaczęło się niewinnie od całonocnej przerwy w dopływie prądu. Żadna to niespodzianka, wszystkie poprzednie tego typu niedogodności zarówno ryby jak i akwarium zniosły bez uszczerbku na zdrowiu i bez jakiejkolwiek interwencji z mojej strony. Być może tak stałoby się i tym razem ale...tego samego dnia odwiedził mnie jeden z grupowiczów w celu oględzin samca któremu wyrosła paskudna Narośl na ogonie.
Sam bałem się to ruszać, wyglądało na jakiś łagodny nowotwór. Z miejsca zauważył że moje dyski jakieś pociemniałe i matowe- istotnie po kilku godzinach bez filtracji miały prawo wyglądać nieszczególnie. Rybsko z naroślą zostało sprawnie zoperowane (rzecz okazała się pochodzenia bakteryjnego), rana odkażona- i z powrotem do akwa , a ja zdążyłem sobie tylko pomyśleć "żeby się tylko na inne ryby nie rozsiało".
Ale nie chciało mi się nowego szkła uruchamiać późnym wieczorem.
Następnego dnia wyłowiłem chorą rybę i przeniosłem ją do szpitala z odkażalnikiem. A reszta stada- jakby oddech przyspieszony, skóra i oczy matowe, chyba ciemniejsze niż wczoraj. Postanowiłem rozwiązać sprawę definitywnie przy pomocy podmiany. Podmieniłem jak zwykle 50% na wodę bardziej zasadową tak że pH wzrosło z 5.5 do ok. 6.
Dzień po podmianie- tragedia. Dyski czarne, płetwy postrzępione, część wisi pod powierzchnią kilka leży na dnie.
Natychmiast odłowiłem stado do osobnego 100l szkła do czystej i kwaśnej wody z porządnym natlenianiem. Niestety dla mojego najstarszego dyska (kupiłem go w grudniu 2002 roku) było już za późno, po dwóch dniach padł. W ogólnym zrobiłem kolejną 50% podmianę tym razem na wodę poniżej pH 5.5 i z powrotem wpuściłem stado. Jest trochę lepiej, ale 2 sztuki wciąż maja trudności z trzymaniem pionu, jedna wisi pod powierzchnią a dwie są czarne jak smoła.
Nie będę ich leczył bo z większym prawdopodobieństwem zaszkodzę im antybiotykiem niż pomogę. W najlepszej kondycji jest dysk po operacji ogona choć tydzień temu był skrobany skalpelem do żywego mięsa. Ech... Dodam jeszcze że wszystkie inne ryby (otoski, rodostomusy, mruk nliowy, glonojady) oraz krewetki nie wykazują najmniejszych niepokojących objawów.
A teraz mam zagwozdkę:
- czy ryby załatwiło 8 godzin bez prądu
- czy rozsiały się bakterie z operowanego dyska
- czy fatalna okazała się podmiana bo wodociągi zimą lubią wyczyniać różne cuda z wodą
- a może bakteria przeniosła się z nowo kupionego dyska, który cały czas pływa na kwarantannie, niby odrobaczony i je ale wygląda podejrzanie.
J-23
Zaczęło się niewinnie od całonocnej przerwy w dopływie prądu. Żadna to niespodzianka, wszystkie poprzednie tego typu niedogodności zarówno ryby jak i akwarium zniosły bez uszczerbku na zdrowiu i bez jakiejkolwiek interwencji z mojej strony. Być może tak stałoby się i tym razem ale...tego samego dnia odwiedził mnie jeden z grupowiczów w celu oględzin samca któremu wyrosła paskudna Narośl na ogonie.
Sam bałem się to ruszać, wyglądało na jakiś łagodny nowotwór. Z miejsca zauważył że moje dyski jakieś pociemniałe i matowe- istotnie po kilku godzinach bez filtracji miały prawo wyglądać nieszczególnie. Rybsko z naroślą zostało sprawnie zoperowane (rzecz okazała się pochodzenia bakteryjnego), rana odkażona- i z powrotem do akwa , a ja zdążyłem sobie tylko pomyśleć "żeby się tylko na inne ryby nie rozsiało".
Ale nie chciało mi się nowego szkła uruchamiać późnym wieczorem.
Następnego dnia wyłowiłem chorą rybę i przeniosłem ją do szpitala z odkażalnikiem. A reszta stada- jakby oddech przyspieszony, skóra i oczy matowe, chyba ciemniejsze niż wczoraj. Postanowiłem rozwiązać sprawę definitywnie przy pomocy podmiany. Podmieniłem jak zwykle 50% na wodę bardziej zasadową tak że pH wzrosło z 5.5 do ok. 6.
Dzień po podmianie- tragedia. Dyski czarne, płetwy postrzępione, część wisi pod powierzchnią kilka leży na dnie.
Natychmiast odłowiłem stado do osobnego 100l szkła do czystej i kwaśnej wody z porządnym natlenianiem. Niestety dla mojego najstarszego dyska (kupiłem go w grudniu 2002 roku) było już za późno, po dwóch dniach padł. W ogólnym zrobiłem kolejną 50% podmianę tym razem na wodę poniżej pH 5.5 i z powrotem wpuściłem stado. Jest trochę lepiej, ale 2 sztuki wciąż maja trudności z trzymaniem pionu, jedna wisi pod powierzchnią a dwie są czarne jak smoła.
Nie będę ich leczył bo z większym prawdopodobieństwem zaszkodzę im antybiotykiem niż pomogę. W najlepszej kondycji jest dysk po operacji ogona choć tydzień temu był skrobany skalpelem do żywego mięsa. Ech... Dodam jeszcze że wszystkie inne ryby (otoski, rodostomusy, mruk nliowy, glonojady) oraz krewetki nie wykazują najmniejszych niepokojących objawów.
A teraz mam zagwozdkę:
- czy ryby załatwiło 8 godzin bez prądu
- czy rozsiały się bakterie z operowanego dyska
- czy fatalna okazała się podmiana bo wodociągi zimą lubią wyczyniać różne cuda z wodą
- a może bakteria przeniosła się z nowo kupionego dyska, który cały czas pływa na kwarantannie, niby odrobaczony i je ale wygląda podejrzanie.
J-23
Ostatnio zmieniony 15 gru 2007, 23:31 przez J-23, łącznie zmieniany 4 razy.
- kolejarz65
- entuzjasta
- Posty: 245
- Rejestracja: 31 lip 2007, 11:17
- Imie i Nazwisko: Adam Świeżak
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Sosnowiec
- Lokalizacja: Sosnowiec
O całe 2 stopnie jak zwykle, bo nie używam grzałkiambroży pisze:Tylko jeszcze powiedz ile ci temperatura wody spadła przez 8godzin .

J-23
Jakbym je wrzucił do zasadowej kranówy to równie dobrze mógłbym od razu do kibla. Moje ryby to chińszczyzna która ma w sobie różne cuda niestety. W kwaśnym pH trzymają się dobrze, w zasadowym zdechną najdalej w ciągu kilku miesięcy (sprawdzone niejednokrotnie). Jak je kilka lat temu wpuściłem do polskich to polskie dostały takiego samego syfa jaki mają teraz moje, nie wszystkie doszły do siebie niestety. pH 6.5 zniosą przez czas jakiś, ale na dłuższą metę jest dla nich za wysokie.kolejarz65 pisze:Dlaczego przygotowujesz wodę 5,5ph,moje są na kranówce i odpukać jest nieźle,wystarczy przygotować 6,5ph.
J-23
- _TOM_
- członek PKMD
- Posty: 4169
- Rejestracja: 09 sie 2006, 12:37
- Imie i Nazwisko: Tomek Borowski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Gdynia
- Lokalizacja: 3MIASTO
Wyłączany prąd mam często, nigdy na aż tyle godzin co u Ciebie, ale 2 do 4 godzin bez prądu miewałem kilka razy, nic sie nie stało, co nie znaczy u Ciebie nie powinno, bo 2 razy dłużej trwało to no i inny baniak z inną filtracją. I tu pytanie, jaką filtrację masz? Inaczej zadziała wyłączona na 8 godzin podżwirówka, a inaczej na tyle wyłączony kubełek …
U mnie baniak ogólny z ponad 400l, 6 dużych dysków polsko-niemiecko-azjatyckich z 10cm piachu i lotosami, pod nimi plenum, które jeszcze nie działa chyba, za młode, jeszcze niżej pod nimi 2 kubełki JBL Cp500. Takiemu systemowi wyłączanie prądu nie zaszkodziło jeszcze nigdy. W identycznych baniakach mniejszych które już zlikwidowałem, również wyłączenie prądu nic nie uczyniło złego.
Stawiałbym na bakterie, ta wycięta narośl, toż nie da się wyciąć nie uwalniając ich jednocześnie, obudzonych ze snu w kokonie, ale wyklucza je to, że efekty i objawy miałeś już przed zabiegiem.
To samo wyklucza wrzucenie ryby po zabiegu. Jeśli nawet to te bakterie, to tylko wtórnie mogły na resztę ryb osłabionych się dostać.
Pierwotna przyczyna to chyba coś, czego uaktywnieniem było 8 godzin brak prądu, (z akwarium lub z ryb uaktywnione) wyplutego po włączeniu prądu.
Na podmianę wody nie obstawiam, fakt, bywa z niespodziankami zimą i na wiosnę, ale zauważ objawy były wcześniej, potem tylko lataniem PH góra – dół pogłębiałeś efekty negatywne, ale to nie jest źródło.
Prosisz, to masz, moje osobiste spekulacje, wróżenie z fusów, ale może naprowadzą na coś sensownego.
U mnie baniak ogólny z ponad 400l, 6 dużych dysków polsko-niemiecko-azjatyckich z 10cm piachu i lotosami, pod nimi plenum, które jeszcze nie działa chyba, za młode, jeszcze niżej pod nimi 2 kubełki JBL Cp500. Takiemu systemowi wyłączanie prądu nie zaszkodziło jeszcze nigdy. W identycznych baniakach mniejszych które już zlikwidowałem, również wyłączenie prądu nic nie uczyniło złego.
Stawiałbym na bakterie, ta wycięta narośl, toż nie da się wyciąć nie uwalniając ich jednocześnie, obudzonych ze snu w kokonie, ale wyklucza je to, że efekty i objawy miałeś już przed zabiegiem.
To samo wyklucza wrzucenie ryby po zabiegu. Jeśli nawet to te bakterie, to tylko wtórnie mogły na resztę ryb osłabionych się dostać.
Pierwotna przyczyna to chyba coś, czego uaktywnieniem było 8 godzin brak prądu, (z akwarium lub z ryb uaktywnione) wyplutego po włączeniu prądu.
Na podmianę wody nie obstawiam, fakt, bywa z niespodziankami zimą i na wiosnę, ale zauważ objawy były wcześniej, potem tylko lataniem PH góra – dół pogłębiałeś efekty negatywne, ale to nie jest źródło.
Prosisz, to masz, moje osobiste spekulacje, wróżenie z fusów, ale może naprowadzą na coś sensownego.
U mnie wyłączenie zdarza się średnio raz w miesiącu, dotychczasowy rekord to okrągłe 12 godzin. Filtr podżwirowy, ryby zawsze znosiły przerwy w zasilaniu bez żadnych sensacji, najwyżej trochę pociemniały na kilka dni._TOM_ pisze:Wyłączany prąd mam często, nigdy na aż tyle godzin co u Ciebie, I tu pytanie, jaką filtrację masz? Inaczej zadziała wyłączona na 8 godzin podżwirówka, a inaczej na tyle wyłączony kubełek …
Rana po zabiegu została od razu zdezynfekowana nadmanganianem. Objawów na innych rybach nie było ani przed ani krótko po zabiegu. Trochę pociemniały i zmętniały, ale to chyba normalne po 8 godzinach bez mieszania wody. Jadły normalnie.Stawiałbym na bakterie, ta wycięta narośl, toż nie da się wyciąć nie uwalniając ich jednocześnie, obudzonych ze snu w kokonie, ale wyklucza je to, że efekty i objawy miałeś już przed zabiegiem.
To na pewno nie była bezpośrednia przyczyna, ale mogła ułatwić rozprzestrzenianie się bakterii. Objawy rozwinęły się właśnie dzień po podmianie. Nienawidzę podmian, ryby są potem zawsze nieswoje przez 2-3 dni.Na podmianę wody nie obstawiam
Bez przesady, podniesienie pH z 5.5 do 6 w ciągu pół godziny nie ma prawa rybom zaszkodzić. Podobne korekty robię co tydzień, czasem nawet częściej.potem tylko lataniem PH góra – dół pogłębiałeś efekty negatywne
Zwracam uwagę na jedna rzecz- ŻADNA INNA RYBA poza dyskami nie wykazuje najmniejszych oznak choroby, a dyski są zakażone wszystkie. Objawy podobne są do choroby opisywanej jako discus plague. Ostatnio nowe dyski wpuściłem 2 tygodnie temu po miesięcznej kwarantannie.
J-23
- Jeki
- entuzjasta
- Posty: 1090
- Rejestracja: 01 lip 2005, 07:55
- Imie i Nazwisko: Łukasz Osieka
- Lokalizacja: Kraków
Krewetki wykluczają zatrucie wody, one reagują pierwsze.
IMHO albo wprowadziłeś do zbiornika coś z tymi dwoma ostatnio wpuszczonymi rybami, albo coś drzemało od dawna w zbiorniku( stawiam na te dwie), zanik napięcia i pogorszenie warunków tylko utorowały drogę do ryby, przez obniżenie odporności.
Wygląda to faktycznie jak discus plague, ale ta szybko zabija, Przemek miał na to sposób, mieszankę 3 leków(contra ick,fungi stop i borgal), ale nie mamy pewności że to to, tym bardziej że piszesz że ryby wyglądają lepiej.
Kogoś innego zapytałbym czy nie popełnił błędu przy podmianie, (np skok ph) ale Ciebie o to nie podejrzewam.
IMHO albo wprowadziłeś do zbiornika coś z tymi dwoma ostatnio wpuszczonymi rybami, albo coś drzemało od dawna w zbiorniku( stawiam na te dwie), zanik napięcia i pogorszenie warunków tylko utorowały drogę do ryby, przez obniżenie odporności.
Wygląda to faktycznie jak discus plague, ale ta szybko zabija, Przemek miał na to sposób, mieszankę 3 leków(contra ick,fungi stop i borgal), ale nie mamy pewności że to to, tym bardziej że piszesz że ryby wyglądają lepiej.
Kogoś innego zapytałbym czy nie popełnił błędu przy podmianie, (np skok ph) ale Ciebie o to nie podejrzewam.
Na grzyba i wtórne zakażenia zjechałem z pH do 5 i to powinno wystarczyć, zresztą nic takiego na rybach jak dotąd nie widać. Z antybiotykami jest taki kłopot że nie bardzo wiadomo jakie bakterie są przyczyną plague i dawanie leków na pałę jest zupełnie bez sensu. Standardowy sposób postępowania to nitrofurantoina do wody i jednocześnie neomycyna do żarcia, tak radzi Untergassen.Michcio pisze:Ja bym walił antybiotyki i to ze 3 na raz. Do tego coś na grzyba
Ryby poszły dziś do nitrofurantoiny, niestety na neomycynę muszą poczekać do wtorku. Od jednego z grupowiczów który ma podobny problem dostałem informację że w posiewie z jego ryb znaleziono bakterie z rodzaju Enterococcus i Aeromonas, oba są na ogół wrażliwe na nitrofurantoinę i chinolony. Ryby, poza jedną, są w stosunkowo niezłym stanie nie licząc zniszczonych płetw, ciężkiego oddechu i bakteryjnie zmienionego mętnego śluzu na ciele.
Btw. discus plague wcale nie zabija ryb szybko. Tak się dzieje jedynie gdy są trzymane w syfiastej wodzie i dochodzi do wtórnych zakażeń innymi bakteriami i grzybami.
J-23
-
- entuzjasta
- Posty: 403
- Rejestracja: 31 sie 2006, 22:02
- Imie i Nazwisko: Jan Czarnecki
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Łomża
- Lokalizacja: Łomża
- Kontaktowanie:
Witam ,zdażyło i mi się cos takiego w akwa. u rybek z malezji ,a stało się to kiedy robiłem podmiane i ph poszło z 6 do 7 rybki odrazu pociemnialy pojawił sie grzyb te same objawy co u rybek J-23 , dlugo się nie zastanawiałem podniosłem temperaturę do 34 C podałem 4 łyżki soli niejodowanej na kazde 100 l wody i jeszcze dałem kalium który jest stosowany do kompieli niemowląt (a moze był stosowany )ale można go kupic w każdej aptece ,no i obnizyłem ph do 6, nastepnego dnia rybki zaczeły dochodzic do siebie ,zaczeły jeść i normalnie sie zachowywać ,naprawde są wrazliwe na zmiany ph i to nawet niewielkie ,pozdrawiam i życzę powodzenia, Janek
To mógł być właśnie ten motyw. 2 tygodnie temu wrzuciłem do akwa skwarantannowane 2 leopardy, prawdopodobnie malezja. Jeszcze jednego mam na kwarantannie, bo mi wygląda podejrzanie sam nie wiem dlaczego.czarjan2 pisze:Witam ,zdażyło i mi się cos takiego w akwa. u rybek z malezji ,a stało się to kiedy robiłem podmiane i ph poszło z 6 do 7
I jeżeli one były nosicielami discus plague... i jeżeli choróbsko nie rozsiewa się w niskim pH a w wysokim chętnie... to wszystko by się zgadzało, reszta to nieistotne wydarzenia zaciemniające niepotrzebnie obraz sprawy.
Tak mi się w głowie poukładało jeszcze zanim przeczytałem Twój post.
J-23
- Jeki
- entuzjasta
- Posty: 1090
- Rejestracja: 01 lip 2005, 07:55
- Imie i Nazwisko: Łukasz Osieka
- Lokalizacja: Kraków
Zależy co kto rozumie przez syfiastą wodę, w zdarzeniu które pamiętam u jednego z naszych klubowiczów, woda była bez zastrzeżeń, ale ph dużo wyżej, około 6.4. Potwierdzało by to teorię, że discus plague rozsiewa się chętniej w wyższym ph.J-23 pisze: Btw. discus plague wcale nie zabija ryb szybko. Tak się dzieje jedynie gdy są trzymane w syfiastej wodzie i dochodzi do wtórnych zakażeń innymi bakteriami i grzybami.
J-23
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość