Jasne ja nie pisze, że "nic nie ma, albo jest beee a nowa książka Blehera jest suuper". Tylko że najczęściej tematyka biotopowa to margines większości publikacji (przynajmniej angielskojęzycznych) i, że w związku z tym warto dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat.xardas pisze: Faketm jest to, że publikacji angielsko języcznych o tej tematyce jest nie wiele. Polskich nie ma (jeszczepoczekamy, aż Andrzej coś na ten temat napisze
). Biorąc jednak pod uwagę w/w stan publikacji, każda z nich jest godna uwagi dla osoby, której pasją są dzikie dyskowce. Po przeczytaniu jej czułem niedostyt wiedzy z tego zakresu, ale na chwile obecną wiem, że informacji o tej tematyce wiele nie ma, także zadowalam się tym co jest. To nie to samo co formy hodowlane, gdzie wiedzą może wykazać się każdy pasjonat, który nabędzie doświadczeń podczas pielęgnacji tych cudownych ryb. Owszem ludzie hodujący jak i rozmnażający dzikusy pewien zakres wiedzy w tym temacie też mają. Ta wiedza pozwala im na pielęgnowanie i rozmnażanie dzikich form barwnych. Jednakże na etapie dzikusów chcemy poznać bliżej ich prawdziwe warunki środowiskowe. Wiedzy tej jest stosunkowo mała ilość, ale to tylko i wyłącznie ze względu na fakt, iż opisanie poszczegołnych fragmentów dorzeczy amazonki, podanie parametrów wody jest pracą długotrwała i wymagająca dużych nakładów pracy i funduszy. To że np. Hecel czy Axelrod badali część tych wód i prace swe opublikowani to chwała im za to. Mamy chociaż część informacji o warunkach środowiskowych dziukusów.
[ciach]
No właśnie skoro ten podwodny świat jest tak różnorodny, może warto jest poznać go dokładniej. Może są miejsca które interesujące nas ryby zamieszkują a o które nigdy byśmy ich o to nie podejrzewali. I nie chodzi mi o biotop "stacji benzynowej na środku rzeki" jak to pisał prezesxardas pisze: Szukanie informacji o podwodnym pejzażu amazonki IMO mija się z celem. Alek był nad amazonką i pisał o tym. Odtworzenie biotopu jest nie możliwe. To, że w danym miejscu są korzenie, liście, gałęzie nie znaczy, że za 100 metrów będzie wyglądało dokładnie tak samo.

Zależy co jest dla kogo celemxardas pisze:W związku z powyższym moim zdaniem opisywanie jak wygląda podwodne życie w amazonce i jak winnismy udekorować akwarium, aby oddać prawdziwy wygląd amazonki mija się z celem.

A ja myślę, że przyczyna tkwi w czymś innym, Książki po angielsku są kierowane do ludzi, którzy władają tym językiem. A IMHO nacją, która najbardziej stara się pielęgnować biotopowy nurt w akwarystyce są Niemcy. Stąd myślę, że po niemiecku można znaleźć na ten temat znacznie więcej. Nie mówię tu tylko o książkach ale również o artykułach w różnego rodzaju periodykach. Do tego drugą nacją, która prowadzi intensywne badania na interesującym nas obszarze są.... Japończycy. Mają chęci i odpowiednio duże fundusze. Niestety (kolejna) bariera językowa nie pozwala mi na zapoznanie się z wynikami tych ekspedycji a sami autorzy nie publikują zbyt często w innych językach.xardas pisze: Prawdopodobnie to jest powód dla którego nie uświadczymy informacji na ten temat w/w publikacjach.
Jeżeli o to ma chodzić to "oprócz ..... nic nam więcej nie potrzeba"xardas pisze: Parametry wody z dorzeczy w których odławiane są poszczególne odmiany barwne zostały opublkiowane. Posiadając te informacje i zapewniając takie parametry naszym podopiecznym jesteśmy w stanie utrzymać je przy życiu.


To mimo wszystko szkoda. Bo skoro coś jest tak rzadkie napewno wzbudziłoby większe zainteresowanie niż kolejne wspaniałe zdjęcie odmiany x w akwa. IMHO może to też nie świadczyć zbyt dobrze a osobach związanych z publikacją tej książki. Skoro pisze się o dzikich rybach i nie pokazuje ani jednego ujęcia (nawet niezbyt dobrego) w naturze to coś jest nie tak. Wiem, że o takie zdjęcia jest trudno, często są one mało efektowne ale jak pokazał Amano nie są niemożliwe do zrobienia.xardas pisze:Wracając jednak do publikacji Degena. Zamieszczone zdjęcia, są zdjęciami ryb w akwariach. Nie ma żadnego zdjęcia z podwodnego świata Amazonki.
Czy to znaczy, że jest to stosunkowo nowowydana książka? Pamiętam podobną dyskusję z przed ok. 2 lat, z której autor mówił o zastosowaniu "papieru" (czy raczej jakiegoś tworzywa) o jakości papieru kredowego przy jednocześnie znacznie mniejszej gramaturze i grubości kartek. Miało to dać znaczną oszczędność na wadze i objętości a jednocześnie zdjęcia publikowane na obu stronach jednej kartki miały w najmniejszym stopniu nie prześwitywać. Niestety do tej pory jeszcze sie ta książka nie ukazała.xardas pisze:Jeśli chodzi o sposób druku tych zdjęć to nie mam zielonego pojęcia jak to sie nazywa. W Krakowie, Ewa przeglądając ta ksiązke mówiła jak to się fachowo nazywa. Może jeszcze pamięta i napisze tu o tym.
Pozdrawiam