Odnawiając nieco wątek dopiszę kilka groszy co działo się i dzieje nadal. Zgodnie z radą Janusza i własnymi obserwacjami, oraz zgodnie z radami Janka z Łomży zmieniłem troszeczkę. W chwili obecnej owa para pływa sobie w tarliskowym z gromadką kilkudziesięciu młodych z kolejnego tarła. A teraz o zmianach. Po pierwsze zbiornik tarliskowy ma pomalowane 4 z 5 ścian na kolor błękitny, która ściana nie jest pomalowana tłumaczyć chyba nie muszę

Po drugie woda w tarliskowym podczas składania ikry i w pierwszych 2 tygodniach od wylęgu miała przewodność około 270 uS/cm, co odpowiada twardości ogólnej około 8 stopni i pH 5.0 a miejscami nawet niższe bo do 4,7 dochodziło. Zanim wpuściłem tarlaki do takiej wody grzała, mieszała i oświetlała się ona przez 4 tygodnie. W dniu, w którym wiedziałem że będzie już tarło do wody dodałem akryflawinę w ilości około 25 kropel na zbiornik 150l (uważam że akryflawina jest niezbędna w tarliskowym) Przez pierwsze 2 tyg od wylęgu nie zmieniałem nawet kropli wody, jeżeli sprzątałem, to pozostawiałem zmniejszoną ilość w zbiorniku. Teraz co 2 dzień podmieniam 10l na wodę o przewodności ok. 350 i pH jakieś 6,7. Młode rosną zdecydowanie lepiej niż podczas tamtego nieudanego miotu NIE MAJĄ ŻADNYCH WAD i po 3 tygodniach zauważyłem tylko jedną martwą. Karmię 2-3 razy dziennie artemią i teraz już skruszonym suchym oraz tartym na drobno mięskiem z dodatkiem szpinaku i płatków Tropicala z czosnkiem. Zbiornik jest oświetlany non stop chyba 5W świetlówką kompaktową, nie jest natleniany ale działa w nim filtr gąbkowy napędzany maleńką 3W turbinką skierowaną na powierzchnię wody.
Teraz co do samej artemii, po pierwsze odradzam klej który proponowałem w którymś z poprzednich postów, po prostu nie nadaje się przynajmniej do tego celu jakim jest klejenie szkła i plastiku, mam więcej szczęścia niż rozumu bo skonstruowany rupieć do hodowli artemii odpadł mi prosto w ręce, choć miał wcześniej wiaderko szans odpaść w innym momencie. Ufff ale się udało. Po drugie w chwili obecnej hodowlę prowadzę w 2 butelkach @ 2,5 litra po pepsi. Nie ogrzewam ich, ot po prostu stoją w szafce obok filtra kubełkowego od którego jest ciepełko i w ciągu dnia (jakieś 10h) są dodatkowo oświetlane i ogrzewane małą 20W żaróweczką. Napowietrzane są non stop wężykiem bez kamienia. Artemia co prawda wylęga się po 2-3 dniach nie po 24h ale co tam, ważne żeby o tym wiedzieć i jest OK. Polecam jednak do hodowli butelki które mają dno bez zaułków, inaczej jajeczka mają tendencję do gromadzenia się w jakimś zaułku, w którym akurat nie ma końcówki wężyka napowietrzającego i ... zdaje się psucia. Kolejna sprawa to ZAWSZE należy po zakupie kolejnej porcji jaj artemii przeprowadzić test wylęgu PRZED spodziewanym karmieniem, zapobiega to przykrym niespodziankom.
Na podstawie teraz już własnych doświadczeń stwierdzam, że mała twardość wody na poziomie 4 lub niżej jest błędem i prowadzi do wad i śmiertelności narybku, a wyczucie jaka twardość powinna być dla danej pary czy 7,5 czy 8 zdaje się być właśnie tą tajemną wiedzą gwarantującą sukces. Podnoszenie twardości ogólnej wody wydaje się także istotnym czynnikiem gwarantującym prawidłowy wzrost młodych. Tak czy siak tym bardziej dziwię się poprzedniej sytuacji kiedy z Rafałem W zadawaliśmy wprost pytanie dlaczego twardość ma być taka a nie inna a później wyższa, a paletmistrze jakoś nie kwapili się z odpowiedziami, z wyjątkiem 3 osób.