
Był to wypadek jaki moze sie przytrafić w każdym akwarium.
Czyściłam przednią szybe i ruszyłam czyscik magnetyczny. Ryba tak się wystraszyła, ze rzuciła sie w panice do ucieczki i zaklinowała sie miedzy grzałką a szybą!!!. Na dodatek grzałka w tym momencie grzała (300w). Zanim zdążyłam zareagować, to rybka wyrwała grzałkę z uchwytów i zobaczyłam spalone na biało łuski !!! Dziś mija 8 dni od tego wypadku.
Po 3 dniach na oparzeniu zrobił sie jakby kożuch, wygladający jak gęsta śmietana. Brak jakielkolwiek pleśni. Wczoraj, czyli w 7 dniu od wypadku, "śmietana" zaczęła sie odrywać od zdrowej tkanki. Po rozmowie z kilkoma klubowiczami, postanowiliśmy za ich radami, złapać rybkę i odkazić ranę rywanolem. Złapanie jej okazało sie nie lada sztuką, gdyż obawialismy się, że możemy ja bardziej uszkodzić. Ale rybka w trakcie ucieczki zgubiła "śmietanę" i teraz ma totalnie gołe, czyste mieśnie
czerwonego koloru. Po odkażeniu wpuścilismy ja spowrotem do akwa.
Nie wiem na ile to odkażenie pomoże, ale jedno w tym wszystkim jest dobre; ryba żeruje i na tą chwilę pływa jakby nic jej nie było.
Od wypadku siedziała przy gąbce od filtra i chyba tam się jakoś sama leczyła. Jutro postaram się wstawic zdjęcie, ale zaznaczam, wygląda to naprawdę okropnie.

Czy jest jeszcze coś co możemy dla niej zrobić? Czy ktoś ma jakieś sprawdzone metody w takim leczeniu?
Basia Gajowa