No i po obsadzie..
Moderatorzy: _TOM_, niki 28, Kazimierz1961
- Amorphis
- entuzjasta
- Posty: 505
- Rejestracja: 31 paź 2005, 18:11
- Imie i Nazwisko: Marek
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Bydgoszcz
- Lokalizacja: Bydgoszcz
No i po obsadzie..
Popołudniem/wieczorkiem wymiana cotygodniowa 30l wody na 100% RO (od pół roku tylko RO, od czasu działania denitratora +/- co tydzień) i po niej gdy sięgałem po szmatkę do starcia paru kropelek z podłogi usłyszałem, że pompa już głośnawo chodzi, więc czas już na wypłukanie mechanicznego (wata akwarystyczna). Jako, że było już po wymianie (zawsze do tej pory płukałem w spuszczanej w odzie z akwa), nie miałem już RO na uzupełnienie stanu, więc watę wypłukałem w zlewie pod bieżącą wodociągową, wycisnąłem, owinąłem, wsadziłem na miejsce i brakujące ze dwa, trzy litry (aby deszczownia nie chlupała) do akwarium nalałem z wody nalanej dzień wcześniej do podlewania kwiatków (bez nawozów, zwykła plastikowa niebieska 5l butelka pet po H2O z marketu). Karmienie i...
W nocy obudził mnie chlupot, w świetle komórki zobaczyłem, że na podłodze jest nieco wody, więc przetarłem i (jako, że czasem miałem takie niespodzianki wcześniej) do wyrka, póki sen trzyma.
Ranek ponowny chlupot, tylko głośniejszy i połączony z walnięciem jednej z ryb o odbłyśniki. Lecę do akwarium, woda na ziemi, jedna z ryb zapindala po toni i tuż ponad , żwir fruwa, rośliny latają, ryba wali łbem i ciałem w skały, korzenie i szybę, po czym po parunastu długościach akwa sztywnieje i opada zesztywniała w drgawkach na dno.
W tej chwili zauważam kolejną już martwą (pewnie ta z chlupotu nocnego) i myślę, co tu teraz robić. Łapię tą martwą i do kosza, wracam do akwa, łapę tą zesztywniałą (drży w rękach jak trup w filmach i jest sztywna jak wędzona makrela), nie wiem za bardzo, co robię ale nie wyciągając jej z wody zginam delikatnie jej ciało i widzę, że sztywnienie odchodzi. Trzymając za płetwę grzbietową jedną ręką łapię delikatnie drugą za pokrywy skrzel i zaczynam nimi machać. Po 15-20 "oddechach" ryba zaczyna ruszać pyskiem i bardzo powoli zaczyna samodzielnie oddychać. Puszczam ją, a ona jak liść opada na dno i leży.
Robię testy wody, warunki w akwa niezmienne jak od kilku miesięcy (może ciut wyższe NO3 do ze standardowych 5-10 ale ciężko stwierdzić w paskowym). Testy w RO też nic nie pokazują złego. Pozostałe ryby pochowane w krzaczorach i korzeniach. Dziwią mnie resztki wieczornego jedzenia.
Odpalam kompa, szukam o speedowaniu, kątem oka wyczuwam ruch, po chwili chlupot i kolejna rybka powtarza to co poprzednia, tylko, że robi to (szok jak się widzi) do góry "nogami". Ta sztywnieje chyba szybciej i w ciągłym ruchu skręcona skurczem zapindala, a jej trzepoczący wciąż ogon nadaje tej postaci ruch wirowy w kierunku narożnika akwarium, gdzie roztrzaskuje termometr (na szczęście tylko szklaną obudowę, nie pręcik). Jeszcze kilka drgawek i opada akurat w miejsce, gdzie leżała poprzednia. Po dotknięciu poprzedniczka dostaje szału, ale już króciutkiego, dwie długości akwarium i gleba, leżą dwie.
Lecę na reanimację, nogą ścieram podłogę lecz tym razem masaż i sztuczne oddychanie nie pomagają żadnej. Profilaktycznie spuszczam wodę z akwa do miski, tam wkładam dwa trupy (w nadziei, że coś może odetchną). Odsysam szkła ze żwirem z termometru, przygotowuję czyste akwa 30l nalewam świeże RO z nocy, zaczynam grzać... Do ogólnego sól, ponad kilogram.
Czytam o speedowaniu, miska już pusta, zawartość płynna miski w kiblu, stała niestety w koszu, mija niecała godzinka i mam kolejnego akrobatę w akwarium. Tu jedyną zmianą był brak wody na ziemi, bo sporo spuściłem i ryba zesztywniała w takim kształcie, że napędzający ogon nadał jej taki ruch, jaki mają samoloty na filmach o II wojnie światowej po odstrzeleniu skrzydła...
Kolejne 20 minut i piąta sztuka demolując resztki nędznego już wystroju podążyła za stadem...
Straciłem w tym jeszcze jedną rybkę, zwinnika jarzeńca, został najprawdopodobniej nieszczęśliwie "chlapnięty" w miejsce na połączeniu skałek tła z gąbką deszczowni skąd nie umiał za bardzo wskoczyć znów do akwa...
Reszta zwinników pływa jak gdyby nigdy nic stadkiem.
Paletki w tym ataku nie zmieniły kształtu ani kolorów.
Podsumowując 5 ryb w kilka godzin. Dwie od tygodnia "podejrzanie" trzepotały do siebie płetwami jak aniołki, stroszyły się do siebie nawzajem, ocierały się o siebie i całowały i jedna z nich odganiała inne od drugiej. Czekałem chyba na ikrę...
Wygląda na to, że wystarczyło wypłukać filtr w wodociągówce i dolać jej ze 2-3 litry na jakieś 220 w akwarium i to po wymianie... Inne zachowania wokół akwarium, wymian, karmienia itp były całkowicie bez zmian...
Już po ptakach, więc zadam tylko pytanie co zrobić teraz z akwarium aby można było wpuścić tam ponownie paletki? Zwinniki jako "podejrzanych i jedynych nosicieli" mogę wyrzucić aby pozbyć się "cyklu zamkniętego", ale nie zrobię tego już z roślinami i korzeniami i żwirem, bo a gotować ich się nie da i bardzo cenne mi się wydają.
Dziękuję przy okazji kochanym wodociągowcom za wspaniałe doznania, których bez was nie mógłbym oglądać . Tylko dzięki wam wiem jakich figur akrobatycznych i układów ciała może dokonać paletka. Tylko dzięki wam żona teraz całkowicie przekonała siebie i za chwilę zrobi to z pół rodziny aby NIGDY I POD ŻADNYM POZOREM NIE UŻYWAĆ KRANÓWKI OD was DO SPOŻYCIA.
Zwinniki znalazły już nowy dom... za miesiąc zacznę znowu w temacie szukam paletek...
W nocy obudził mnie chlupot, w świetle komórki zobaczyłem, że na podłodze jest nieco wody, więc przetarłem i (jako, że czasem miałem takie niespodzianki wcześniej) do wyrka, póki sen trzyma.
Ranek ponowny chlupot, tylko głośniejszy i połączony z walnięciem jednej z ryb o odbłyśniki. Lecę do akwarium, woda na ziemi, jedna z ryb zapindala po toni i tuż ponad , żwir fruwa, rośliny latają, ryba wali łbem i ciałem w skały, korzenie i szybę, po czym po parunastu długościach akwa sztywnieje i opada zesztywniała w drgawkach na dno.
W tej chwili zauważam kolejną już martwą (pewnie ta z chlupotu nocnego) i myślę, co tu teraz robić. Łapię tą martwą i do kosza, wracam do akwa, łapę tą zesztywniałą (drży w rękach jak trup w filmach i jest sztywna jak wędzona makrela), nie wiem za bardzo, co robię ale nie wyciągając jej z wody zginam delikatnie jej ciało i widzę, że sztywnienie odchodzi. Trzymając za płetwę grzbietową jedną ręką łapię delikatnie drugą za pokrywy skrzel i zaczynam nimi machać. Po 15-20 "oddechach" ryba zaczyna ruszać pyskiem i bardzo powoli zaczyna samodzielnie oddychać. Puszczam ją, a ona jak liść opada na dno i leży.
Robię testy wody, warunki w akwa niezmienne jak od kilku miesięcy (może ciut wyższe NO3 do ze standardowych 5-10 ale ciężko stwierdzić w paskowym). Testy w RO też nic nie pokazują złego. Pozostałe ryby pochowane w krzaczorach i korzeniach. Dziwią mnie resztki wieczornego jedzenia.
Odpalam kompa, szukam o speedowaniu, kątem oka wyczuwam ruch, po chwili chlupot i kolejna rybka powtarza to co poprzednia, tylko, że robi to (szok jak się widzi) do góry "nogami". Ta sztywnieje chyba szybciej i w ciągłym ruchu skręcona skurczem zapindala, a jej trzepoczący wciąż ogon nadaje tej postaci ruch wirowy w kierunku narożnika akwarium, gdzie roztrzaskuje termometr (na szczęście tylko szklaną obudowę, nie pręcik). Jeszcze kilka drgawek i opada akurat w miejsce, gdzie leżała poprzednia. Po dotknięciu poprzedniczka dostaje szału, ale już króciutkiego, dwie długości akwarium i gleba, leżą dwie.
Lecę na reanimację, nogą ścieram podłogę lecz tym razem masaż i sztuczne oddychanie nie pomagają żadnej. Profilaktycznie spuszczam wodę z akwa do miski, tam wkładam dwa trupy (w nadziei, że coś może odetchną). Odsysam szkła ze żwirem z termometru, przygotowuję czyste akwa 30l nalewam świeże RO z nocy, zaczynam grzać... Do ogólnego sól, ponad kilogram.
Czytam o speedowaniu, miska już pusta, zawartość płynna miski w kiblu, stała niestety w koszu, mija niecała godzinka i mam kolejnego akrobatę w akwarium. Tu jedyną zmianą był brak wody na ziemi, bo sporo spuściłem i ryba zesztywniała w takim kształcie, że napędzający ogon nadał jej taki ruch, jaki mają samoloty na filmach o II wojnie światowej po odstrzeleniu skrzydła...
Kolejne 20 minut i piąta sztuka demolując resztki nędznego już wystroju podążyła za stadem...
Straciłem w tym jeszcze jedną rybkę, zwinnika jarzeńca, został najprawdopodobniej nieszczęśliwie "chlapnięty" w miejsce na połączeniu skałek tła z gąbką deszczowni skąd nie umiał za bardzo wskoczyć znów do akwa...
Reszta zwinników pływa jak gdyby nigdy nic stadkiem.
Paletki w tym ataku nie zmieniły kształtu ani kolorów.
Podsumowując 5 ryb w kilka godzin. Dwie od tygodnia "podejrzanie" trzepotały do siebie płetwami jak aniołki, stroszyły się do siebie nawzajem, ocierały się o siebie i całowały i jedna z nich odganiała inne od drugiej. Czekałem chyba na ikrę...
Wygląda na to, że wystarczyło wypłukać filtr w wodociągówce i dolać jej ze 2-3 litry na jakieś 220 w akwarium i to po wymianie... Inne zachowania wokół akwarium, wymian, karmienia itp były całkowicie bez zmian...
Już po ptakach, więc zadam tylko pytanie co zrobić teraz z akwarium aby można było wpuścić tam ponownie paletki? Zwinniki jako "podejrzanych i jedynych nosicieli" mogę wyrzucić aby pozbyć się "cyklu zamkniętego", ale nie zrobię tego już z roślinami i korzeniami i żwirem, bo a gotować ich się nie da i bardzo cenne mi się wydają.
Dziękuję przy okazji kochanym wodociągowcom za wspaniałe doznania, których bez was nie mógłbym oglądać . Tylko dzięki wam wiem jakich figur akrobatycznych i układów ciała może dokonać paletka. Tylko dzięki wam żona teraz całkowicie przekonała siebie i za chwilę zrobi to z pół rodziny aby NIGDY I POD ŻADNYM POZOREM NIE UŻYWAĆ KRANÓWKI OD was DO SPOŻYCIA.
Zwinniki znalazły już nowy dom... za miesiąc zacznę znowu w temacie szukam paletek...
- _TOM_
- członek PKMD
- Posty: 4169
- Rejestracja: 09 sie 2006, 12:37
- Imie i Nazwisko: Tomek Borowski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Gdynia
- Lokalizacja: 3MIASTO
Szok.
No i szkoda.
Czy sprawdzałeś ostatnio PH?
Może spadło Ci ostatnimi czasy do 4?
Skoro od dawna dajesz tam samą RO to w 'starych' baniakach z dużym zarybieniem leci mocno w dół.
Dodanie nawet kilku litrów betonu z kranu może mocno je podnieść i to gwałtownie.
Choć po objawach to nie była pewnie przyczyna tego speedowania i agonii ...
No i szkoda.
Czy sprawdzałeś ostatnio PH?
Może spadło Ci ostatnimi czasy do 4?
Skoro od dawna dajesz tam samą RO to w 'starych' baniakach z dużym zarybieniem leci mocno w dół.
Dodanie nawet kilku litrów betonu z kranu może mocno je podnieść i to gwałtownie.
Choć po objawach to nie była pewnie przyczyna tego speedowania i agonii ...
- Hypno
- entuzjasta
- Posty: 1864
- Rejestracja: 03 mar 2005, 09:37
- Imie i Nazwisko: Piotr Smoleń
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Lublin
- Lokalizacja: Lublin
- Kontaktowanie:
Proponuję zadzwonić do wodociągów i zgłosić, że masz coś z wodą nie tak. Powiedz że jakoś dziwnie pachnie i boisz się jej pić. Niech przyjadą i wezmą próbkę do badań. Zrobią to na pewno. Można też tak samo zadzwonić do Sanepidu. Ryby nie ożyją ale może dowiemy się o co chodzi. Wydaje mi się że wodociągi właśnie w tym okresie roku robią jakieś "coś". Co nam nie szkodzi a rybom być może.
Marku, jeżeli z moimi młodymi rybskami z tarła będzie wszystko ok obiecuję kilka sztuk na ponowne zarybienie zbiornika.
Może warto by było na jakiejś mapce zaznaczać gdzie i kiedy komuś coś takiego się przytrafiło. Jak to wodociągów wina to może złapiemy za rękę.
Marku, jeżeli z moimi młodymi rybskami z tarła będzie wszystko ok obiecuję kilka sztuk na ponowne zarybienie zbiornika.
Może warto by było na jakiejś mapce zaznaczać gdzie i kiedy komuś coś takiego się przytrafiło. Jak to wodociągów wina to może złapiemy za rękę.
- birdas
- entuzjasta
- Posty: 1943
- Rejestracja: 14 lut 2007, 22:40
- Imie i Nazwisko: Marcin Spychała
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Jelenia Góra
- Lokalizacja: Jelenia Góra
Re: No i po obsadzie..
Moja woda w akwa to 100% kranówka o doskonałych parametrach, ale mimo wszystko kranówka. Ja tam na wodociągi nie narzekam. Może po prostu miałeś pecha, ale i tak nie należy tego uogólniać, że wszędzie jest to samo.amorphis pisze: Dziękuję przy okazji kochanym wodociągowcom za wspaniałe doznania, których bez was nie mógłbym oglądać . Tylko dzięki wam wiem jakich figur akrobatycznych i układów ciała może dokonać paletka. Tylko dzięki wam żona teraz całkowicie przekonała siebie i za chwilę zrobi to z pół rodziny aby NIGDY I POD ŻADNYM POZOREM NIE UŻYWAĆ KRANÓWKI OD was DO SPOŻYCIA.
- Amorphis
- entuzjasta
- Posty: 505
- Rejestracja: 31 paź 2005, 18:11
- Imie i Nazwisko: Marek
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Bydgoszcz
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Tak, Rady, horror w pełni, zapomniałem dodać do tego opisu to, że w dwóch przypadkach gdy byłem przy akwarium przy tych napadach (właściwie tuż po nich, w tym sztywnieniu i drgawkach) ze skrzeli ryb ciekła krew. Przy rybkach ~13cm (miałem okazję je wreszcie zmierzyć przed wrzuceniem do kosza) wielkość krwotoku w wodzie można ocenić po podwójnej smudze długości około 15-20cm za ciałem opadającej już i zdychającej ryby.
PH nie spadło, nie wzrosło, parametry od 4 m-cy niezmienione i pozostałe parametry także stałe... 5 niewielkich sztuk na ok. 220l wody i 20 zwinników to chyba nie przerybienie... biologiczny, mechaniczny, podżwirówka, denitrator, deszczownia na gąbkę...
Dzięki, Piotrze, za chęci, ale warunek taki, że tylko jak będę pewien, że mam już czysto w akwa. Teraz jest już czysty holender a poprzednio... robiły taki uśmiech jak na focie...
Tak, nie twierdzę, że krany wszędzie złe, tylko szkoda przez nich paletek, nie tylko u mnie...
PH nie spadło, nie wzrosło, parametry od 4 m-cy niezmienione i pozostałe parametry także stałe... 5 niewielkich sztuk na ok. 220l wody i 20 zwinników to chyba nie przerybienie... biologiczny, mechaniczny, podżwirówka, denitrator, deszczownia na gąbkę...
Dzięki, Piotrze, za chęci, ale warunek taki, że tylko jak będę pewien, że mam już czysto w akwa. Teraz jest już czysty holender a poprzednio... robiły taki uśmiech jak na focie...
Tak, nie twierdzę, że krany wszędzie złe, tylko szkoda przez nich paletek, nie tylko u mnie...
- Załączniki
-
- Ku pamieci...
- Akwa11resize.JPG (59.44 KiB) Przejrzano 6438 razy
- darek-dorado
- entuzjasta
- Posty: 323
- Rejestracja: 12 lip 2007, 14:47
- Lokalizacja: Krosno
Ja do podmian od czasu do czasu używam kranówki ale tylko przegotowanej. Gdy wlałem kilka razy odstałą ale bez przegotowania, to co prawda z rybkami nic się nie działo, ale gloniszcza atakowały jak chmara komarów w letni wieczór. Kranówka na podkarpaciu na pewno nie jest najlepsza...
P.S. amorphis szczere współczucie, myślę że po Twoim poście nie wielu wleje kranówkę do akwa...
P.S. amorphis szczere współczucie, myślę że po Twoim poście nie wielu wleje kranówkę do akwa...
-
- entuzjasta
- Posty: 1169
- Rejestracja: 06 gru 2004, 18:31
- Imie i Nazwisko: Ilona Tylkowska
- Lokalizacja: Stade
- Kontaktowanie:
Re: No i po obsadzie..
nie wiem ,ale mnie osobiście jakoś w to ciężko uwierzyć.amorphis pisze: Wygląda na to, że wystarczyło wypłukać filtr w wodociągówce i dolać jej ze 2-3 litry na jakieś 220 w akwarium i to po wymianie...
Pisałeś ze woda która dolałeś do akwa była w butelce 5l i była używana do podlewania kwiatów! Może tam było coś, o czym nie wiesz?
-
- entuzjasta
- Posty: 894
- Rejestracja: 03 cze 2006, 16:17
- Imie i Nazwisko: Artur Borowski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Skórzewo
- Lokalizacja: Skórzewo
Czytam i przykro mi ogromnie, ale poprę tutaj Larę, może żona postanowiła na wiosnę pobudzić czymś kwiaty do życia..... wodociągi aż takich numerów nie robią, nie przesadzajmy, poza tym większa część wody przeszła przez RO, który przy prawidłowym działaniu powinien wszelkie toksyny wychwycić...... pozdrawiam
DOPISEK MODERATORA
" większa część wody przeszła przez RO, który przy prawidłowym działaniu powinien wszelkie toksyny wychwycić "
Radzę wpierw doczytać jak działa i na co RO a potem dopiero głosić takie a nie inne poglądy. To inni czytają.
Adam
DOPISEK MODERATORA
" większa część wody przeszła przez RO, który przy prawidłowym działaniu powinien wszelkie toksyny wychwycić "
Radzę wpierw doczytać jak działa i na co RO a potem dopiero głosić takie a nie inne poglądy. To inni czytają.
Adam
- vega1
- entuzjasta
- Posty: 1214
- Rejestracja: 21 mar 2005, 23:54
- Imie i Nazwisko: Sławomir Nazimek
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Rzeszów
- Lokalizacja: Rzeszów,Kraków
Re: No i po obsadzie..
I ja też ku temu bym się skłaniał. Gdyby 2-3 litry wody wystarczyło po rozpuszczeniu w akwarium 220L na zabicie ryb w tak spektakularny sposób to woda musiałaby być naprawdę bardzo toksyczna.lara pisze:nie wiem ,ale mnie osobiście jakoś w to ciężko uwierzyć.amorphis pisze: Wygląda na to, że wystarczyło wypłukać filtr w wodociągówce i dolać jej ze 2-3 litry na jakieś 220 w akwarium i to po wymianie...
Pisałeś ze woda która dolałeś do akwa była w butelce 5l i była używana do podlewania kwiatów! Może tam było coś, o czym nie wiesz?
Może żona dolała sobie coś do wody, coś co chciała dodać do kwiatów.
Generalnie współczuje bo widok na pewno straszny a i nasza bezradność w takich sytuacjach jest okropna.
- gajowa
- entuzjasta
- Posty: 1899
- Rejestracja: 06 maja 2006, 15:21
- Imie i Nazwisko: Barbara Bogdańska
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Kraków
- Lokalizacja: Kraków
- Kontaktowanie:
Przykra sprawa. Mnie zastanawia ta cieknąca krew ze skrzeli. My straciliśmy kilka ryb od speedowania, ale żadna nie miała takiego krwotoku. Szkoda, że je wyrzuciłeś, bo dobrze by było oddać jedna do zbadania.
Cokolwiek to było to tylko dyski na to zareagowały. Zwinniki przeciez przeżyły bez problemu, wiec chyba to nie woda moim zdaniem.
Cokolwiek to było to tylko dyski na to zareagowały. Zwinniki przeciez przeżyły bez problemu, wiec chyba to nie woda moim zdaniem.
- Amorphis
- entuzjasta
- Posty: 505
- Rejestracja: 31 paź 2005, 18:11
- Imie i Nazwisko: Marek
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Bydgoszcz
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Też tak myślałem z tą butelką, ale odrzucam, żona nie podlewa kwiatów, robię to osobiście, woda bez dodatków kranowa, dzień wcześniej nalewana na noc i na drugi dzień lana do kwiatów. Chyba, że parę kropelek, co zostanie przez tydzień na dnie i się wysuszy ma taki efekt...
Ale widzę, że nie do końca i nie od początku przedstawiłem horror, normalnie scenariusz na film gotowy...
1. Kilka dni temu tir z ładną naczepą wjeżdża w małą uliczkę paręset metrów ode mnie z ograniczeniem masy do 6T.
2. Nie mogąc się wyrobić w ciasnocie taranuje kilka słupków na przejściu dla pieszych oraz betonowy słup wysokiego napięcia.
3. Wielka zadyma brak prądu (nie u mnie), ewakuacja okolicy, bo słup akurat miał trafo na sobie i padał ostry deszcz
4. Energetycy po odcięciu prądu (nie u mnie) zabrali się do kopania rowu aby te kable jakoś poskładać.
5. Aby wszyscy mieli zarobek rozwalili przy kopaniu wodociąg i kanalizę.
6. Cały czas leje i spływa, kanaliza siąpi z okolicznych kibelków, woda ludzka też, wszystko w jednym dole.
7. Każdy porobił co trzeba, zakopali, a przedtem "odkazili" jakimś roztworem wnętrza i miejsca łączenia + zapodali go do każdej studzienki na trasie wodociągu.
8. Specyfik "bez nazwy, bo chroniony prawem autorskim/tajemnicą zawodową/recepturą zakładową" u ludzi niegroźny, może powodować u nadwrażliwych zawirowania w żołądku połączone ze spustem dołem.
9. Nie wiadomo, czy była to chloramina wspominana na forum jako trująca dla palet, milczenie.
10. Testy wody wodociągowców jak najbardziej pozytywne. Sanepidowskie (tu dzięki Piotrze za podpowiedź, bo zgłosiłem tylko wodociągi, a tak to będzie drugie niezależne chyba źródło) za 2-3 dni, do tego czasu pić z innego źródła.
11. Nikt nigdzie nie przewiduje w prawie, że ktoś ma rybki w domu i się zatruły. Jedynie przy włamaniu i dewastacji akwarium są brane pod uwagę (komentarz z policji)
12. Dziś rano nie poznałem akwarium, właściwie glonarium, brązowoczarne płaty glonów zwisają ze skał, korzeni i roślin, szyby i cała wspomniana reszta także w zielonych dywanikach, a na nich jakieś stworzenia, których chyba wcześniej nie widziałem.
Zwinniki w nowym domu czują się dobrze, reszta populacji tamtego akwa (żyworódki, kąsaczowate) też, widocznie amazonka czuła na wodociągi jest bardziej.
Teraz poproszę o podpowiedzi odnośnie moich nowych mieszkańców:
1. Co to za stwory: wszędzie naokoło na glonach: skaczą mniej więcej jak pchły, uciekają od ruchu jak chcę jakiegoś zgnieść, długość do 1mm, miliony chyba ich jest, z wyglądu podobne do plemnika tylko ogonek krótszy i przerośnięta główka, białawe/szare i jak je załatwić?
2. Co to za stwory (te musiały być chyba wcześniej, bo są za duże jak na rośnięcie w dobę chyba, ale pewnie zżerały je zwinniki): kilka sztuk widziałem, długość do 1,5cm pływają w toni, ale chowają się w rośliny, cieniutka (grubość kilka włosów te większe) glizda/dżdżownica, biała, pływa w toni jak potrącony węgorz lub wąż, jak je załatwić?
3. Chcę uniknąć restartu. Nie sądzę aby trzeba było coś dodawać (oprócz ryb, których na razie i tak żadnych nie wpuszczę) aby utrzymać rośliny (nie chodzi o likwidację glonów, same zlezą w tych warunkach). Może inaczej zadam pytanie, co powinienem wlać/wsypać aby pozbyć się wszelkiego "dziwnego" życia w tym akwa i jednocześnie zachować rośliny? Po tym parę wymian 100% i powinno być dobrze. Glony zejdą, trochę pokarmu się nasypie na filtrację aby ruszyła albo nitrivec doleję i jakoś powoli ruszy, aby czyste "pasożytowo" było.
Ale widzę, że nie do końca i nie od początku przedstawiłem horror, normalnie scenariusz na film gotowy...
1. Kilka dni temu tir z ładną naczepą wjeżdża w małą uliczkę paręset metrów ode mnie z ograniczeniem masy do 6T.
2. Nie mogąc się wyrobić w ciasnocie taranuje kilka słupków na przejściu dla pieszych oraz betonowy słup wysokiego napięcia.
3. Wielka zadyma brak prądu (nie u mnie), ewakuacja okolicy, bo słup akurat miał trafo na sobie i padał ostry deszcz
4. Energetycy po odcięciu prądu (nie u mnie) zabrali się do kopania rowu aby te kable jakoś poskładać.
5. Aby wszyscy mieli zarobek rozwalili przy kopaniu wodociąg i kanalizę.
6. Cały czas leje i spływa, kanaliza siąpi z okolicznych kibelków, woda ludzka też, wszystko w jednym dole.
7. Każdy porobił co trzeba, zakopali, a przedtem "odkazili" jakimś roztworem wnętrza i miejsca łączenia + zapodali go do każdej studzienki na trasie wodociągu.
8. Specyfik "bez nazwy, bo chroniony prawem autorskim/tajemnicą zawodową/recepturą zakładową" u ludzi niegroźny, może powodować u nadwrażliwych zawirowania w żołądku połączone ze spustem dołem.
9. Nie wiadomo, czy była to chloramina wspominana na forum jako trująca dla palet, milczenie.
10. Testy wody wodociągowców jak najbardziej pozytywne. Sanepidowskie (tu dzięki Piotrze za podpowiedź, bo zgłosiłem tylko wodociągi, a tak to będzie drugie niezależne chyba źródło) za 2-3 dni, do tego czasu pić z innego źródła.
11. Nikt nigdzie nie przewiduje w prawie, że ktoś ma rybki w domu i się zatruły. Jedynie przy włamaniu i dewastacji akwarium są brane pod uwagę (komentarz z policji)
12. Dziś rano nie poznałem akwarium, właściwie glonarium, brązowoczarne płaty glonów zwisają ze skał, korzeni i roślin, szyby i cała wspomniana reszta także w zielonych dywanikach, a na nich jakieś stworzenia, których chyba wcześniej nie widziałem.
Zwinniki w nowym domu czują się dobrze, reszta populacji tamtego akwa (żyworódki, kąsaczowate) też, widocznie amazonka czuła na wodociągi jest bardziej.
Teraz poproszę o podpowiedzi odnośnie moich nowych mieszkańców:
1. Co to za stwory: wszędzie naokoło na glonach: skaczą mniej więcej jak pchły, uciekają od ruchu jak chcę jakiegoś zgnieść, długość do 1mm, miliony chyba ich jest, z wyglądu podobne do plemnika tylko ogonek krótszy i przerośnięta główka, białawe/szare i jak je załatwić?
2. Co to za stwory (te musiały być chyba wcześniej, bo są za duże jak na rośnięcie w dobę chyba, ale pewnie zżerały je zwinniki): kilka sztuk widziałem, długość do 1,5cm pływają w toni, ale chowają się w rośliny, cieniutka (grubość kilka włosów te większe) glizda/dżdżownica, biała, pływa w toni jak potrącony węgorz lub wąż, jak je załatwić?
3. Chcę uniknąć restartu. Nie sądzę aby trzeba było coś dodawać (oprócz ryb, których na razie i tak żadnych nie wpuszczę) aby utrzymać rośliny (nie chodzi o likwidację glonów, same zlezą w tych warunkach). Może inaczej zadam pytanie, co powinienem wlać/wsypać aby pozbyć się wszelkiego "dziwnego" życia w tym akwa i jednocześnie zachować rośliny? Po tym parę wymian 100% i powinno być dobrze. Glony zejdą, trochę pokarmu się nasypie na filtrację aby ruszyła albo nitrivec doleję i jakoś powoli ruszy, aby czyste "pasożytowo" było.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości