Świrowanie po lubelsku

Choroby dyskowców, sposoby leczenia oraz leki, diagnoza za pomocą mikroskopu.

Moderatorzy: _TOM_, niki 28, Kazimierz1961

Awatar użytkownika
Hypno
entuzjasta
entuzjasta
Posty: 1864
Rejestracja: 03 mar 2005, 09:37
Imie i Nazwisko: Piotr Smoleń
Miejsce zamieszkania/miasto/: Lublin
Lokalizacja: Lublin
Kontaktowanie:

Świrowanie po lubelsku

Post autor: Hypno » 02 sie 2008, 19:24

Wygląda na to, że i ja już wiem co to jest "świrowanie". W ostatnich tygodniach musiałem się rozstać z 4 szt. dorodnych ryb. Zejście każdej z nich wyglądało identycznie. Najpierw osowiała siedziała w kącie tak, że ledwo ją można było wytropić, nie pobierała praktycznie pokarmu, wyraźne pociemnienie, reszta wygląda OK. Po jakimś czasie zaczęły się ataki typu nagły start, z szybkością światła kilku-kilkunastokrotne przepłynięcie niemałego zbiornika, przy okazji rozbijając się o wszystko po drodze (i raniąc się) atak zawsze kończyło albo zaryciem się w dnie albo wciśnięciem pomiędzy elementy wystroju, niestety najczęściej to grzałka, a że ma moc 300W to domyślacie się z jakim efektem. Ataki powtarzały się kilkukrotnie i zawsze kończyły w ten sam sposób, ryba leżąca na dnie jak płaszczka lub jak płaszczka ale przy powierzchni, w tym stadium diametralne pojaśnienie skóry no i potem objawy jak przu problemach z bakteriami czyli śluz w dużej ilości białe oko itd... Ten stan trwał zazwyczaj 2-3 dni i kończył się śmiercią ryby.
Zbiornik bez żadnych ekesperymentów utrzymywany w identyczny sposób jak zawsze. Woda o temperatusze 27 stopni, twardość na poziomie 2-3 stopni (wyłącznie czyste RO lane do zbiornika) pH ciut poniżej 7. NIGDY nie karmione żywym pokarmem ani mrożonkami z robaków typu ochotka czy coś. Wyłącznie mięsko (serce) własnej roboty i granulaty Tropicala. Podmiany raz w tygodniu w ilości ok 35% wody. W zbiorniku oprócz dysków pływa 5 dorodnych bocji wspaniałych i milion krewetek, te stworki oczywiście mają się dobrze. W zbiorniku jest masa roślin co 2 tygodnie zwiększających swoją objętość 2u krotnie. Jedyne co robię inaczej niż dawniej to nawożenie helatem żelaza. Tu przypomina mi się właśnie wykład Dougala z Krakowa, który mówił, że używanie go może powodować problemy. To wydaje mi się jedynym sensownym wytłumaczeniem. Od momentu kiedy przeszedłem ze zbiornika biotopowego na roślinny dodaję przy podmianach dla roślin jako jedyny nawóz. Może kilkumiesięczne stosowanie spowodowało skumulowanie go w organizmie ryb... Tyle mam teorii na ten temat. Piszę nie tyle oczekując pomocy co ku potomności, bo może kiedyś ktoś skojarzy jakieś wiadomości i dojdzie przyczyny.

Awatar użytkownika
Michcio
entuzjasta
entuzjasta
Posty: 578
Rejestracja: 31 paź 2005, 22:20
Imie i Nazwisko: Michał Próchnicki
Miejsce zamieszkania/miasto/: Lublin
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Michcio » 03 sie 2008, 14:11

A ja się nie zgadzam. Jedyny sposób sprawdzenia czy tak jest to zaprzestanie nawożenia, ale wtedy pożegnasz się Piotrze z roślinami i zawitają glony i będzie od nowa Polska ludowa. Inna sprawa to że przy podmianach tylko na RO musisz mieć strasznie niedoborowe rośliny. Wróciłem po 3 tygodniach braku podmian na wodę z jakąś tam twardością i już rzucają się w oczy niedobory. Poza tym jakoś nie przekonuje mnie lanie czystej osmozy i trzymanie na stałe ryb w takich warunkach nie wspominając o jakości roślin. Co do odkładania się chelatu żelaza to proszę o jakieś konkrety bo pierwsze słyszę? W jaki sposób ten chelat dostaje się do ryby i gdzie dokładnie się odkłada? w wątrobie? Chelat, chelator czy może samo żelazo?? ;-) Wydaje mi się że musiałbyś Piotrze naprawdę zdrowo przegiąć z tym nawożeniem, a z tego co słyszałem to nawozisz oszczędnie...

Fakt faktem że podobnych sytuacji jak wyżej opisana nigdy nie miałem a stosuje chelat o wiele dłużej. Miałem rewolucje z CO2, podduszenie w wyniku zarośnięcia zbiornika, ale czegoś takiego nigdy a sypie po pół łyżeczki na tydzień jak napada mnie lenistwo i nie chce mi się co dzień szczypty podawać.

Bardziej sensownym wytłumaczeniem wydaje mi się wywołanie niedoborów w wyniku stosowania jałowej wody i w ten sposób osłabienie ryb co ostatecznie doprowadziło do masywnej infekcji. Weź pod uwagę że przy takiej obsadzie roślinnej woda miała prawo być naprawdę jałowa.

Awatar użytkownika
vega1
entuzjasta
entuzjasta
Posty: 1214
Rejestracja: 21 mar 2005, 23:54
Imie i Nazwisko: Sławomir Nazimek
Miejsce zamieszkania/miasto/: Rzeszów
Lokalizacja: Rzeszów,Kraków

Post autor: vega1 » 03 sie 2008, 15:03

Czy to były ryby które leczyłeś Neguvonem??

Iwek_22

Post autor: Iwek_22 » 03 sie 2008, 16:32

Pytanie wręcz głupie, prostackie, ale mam powody/podejrzenia:
Jaki silikon był stosowany do klejenia Twojego akwa ?

Awatar użytkownika
Hypno
entuzjasta
entuzjasta
Posty: 1864
Rejestracja: 03 mar 2005, 09:37
Imie i Nazwisko: Piotr Smoleń
Miejsce zamieszkania/miasto/: Lublin
Lokalizacja: Lublin
Kontaktowanie:

Post autor: Hypno » 03 sie 2008, 20:46

Ad. Vega1, tak ale nie wszystkie. Te które nie były leczone także "dostały".

Ad. Iwek, hmmm a bo to ja panie wiem. Jakiś czarny i dobry bo trzyma dalej :-) Silikonu bym się nie czepiał.

Ad. Michał. Ziomal a przypomnij Ty mi w jakiej to wodzie nasze placki w naturze żyją co?

Awatar użytkownika
Michcio
entuzjasta
entuzjasta
Posty: 578
Rejestracja: 31 paź 2005, 22:20
Imie i Nazwisko: Michał Próchnicki
Miejsce zamieszkania/miasto/: Lublin
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Michcio » 03 sie 2008, 21:38

Ziomal odpowiada: a non stop żyją czy w czasie pory deszczowej? jak są to takie świetne warunki to dlaczego sam Piotrze miałeś wady u młodych spowodowane niedoborami wapnia i magnezu. Poza tym nie przypomina mi się żeby w Amazonce było tyle roślinności żeby ryby miały problemy z pływaniem. Jak sama nazwa wskazuje mikroelementy- czyli jest ich tak mało że nawet w wodzie o twardości 1 st. jest ich wystarczająco dużo aby były w normie. Przy gęstej obsadzie roślinnej tych mikroelementów może nie być już.
Zresztą dobrze powiedziane żyją w naturze. W akwarium to co innego, po prostu nie da się zrobić dokładnie tego co w naturze tylko trzeba dążyć do optymalnego zbliżenia do warunków naturalnych, w takim stopniu żeby były maksymalnie zbliżone ale jednocześnie gwarantowały zdrowie placków przy stałym ich utrzymywaniu. W naturze nie są utrzymywane stale i może dlatego wyrwane z kontekstu ekstremalnie niskie pomiary wydaja się prawidłowe.Możliwe że nawet ryby takie niskie wartości lubią, co nie znaczy że jest to dla nich zdrowe. Człowiek też wiele rzeczy lubi...

Awatar użytkownika
Amorphis
entuzjasta
entuzjasta
Posty: 505
Rejestracja: 31 paź 2005, 18:11
Imie i Nazwisko: Marek
Miejsce zamieszkania/miasto/: Bydgoszcz
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post autor: Amorphis » 04 sie 2008, 19:16

Ehe, a gnijące części roślin, liści, korzeni, resztki jedzenia, śluz ryb, krewetki, mixy, szpinaki, glony i lekko nawozu to nie zawierają mikro i makro rozłażąc się w wodzie? Veto Michcio.

Awatar użytkownika
Michcio
entuzjasta
entuzjasta
Posty: 578
Rejestracja: 31 paź 2005, 22:20
Imie i Nazwisko: Michał Próchnicki
Miejsce zamieszkania/miasto/: Lublin
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Michcio » 04 sie 2008, 20:41

Zawierają i co z tego Amorphis?
amorphis pisze: Veto Michcio.
:lol:
:D

Awatar użytkownika
Amorphis
entuzjasta
entuzjasta
Posty: 505
Rejestracja: 31 paź 2005, 18:11
Imie i Nazwisko: Marek
Miejsce zamieszkania/miasto/: Bydgoszcz
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post autor: Amorphis » 07 sie 2008, 15:08

Ano jak zawierają, to RO już nie jest RO :)
W kwestii niedoborów dla roślin, to veto na przykładzie mego zbiornika. RO non stop od zalania, brak dodatków nawozowych poza jedzeniem i paletami i wszystko sobie rośnie.
W kwestii niedoborów dla palet to mnie to wciąż zastanawia. W Amazonce tylko garbniki i taniny pływają, a rybom dobrze. W akwarium wychodzą mutanty z takiej wody. Dla dorosłych to już jeden czort.
Ja daję czyste RO z powodów wcześniej opisywanego horroru.

Awatar użytkownika
Hypno
entuzjasta
entuzjasta
Posty: 1864
Rejestracja: 03 mar 2005, 09:37
Imie i Nazwisko: Piotr Smoleń
Miejsce zamieszkania/miasto/: Lublin
Lokalizacja: Lublin
Kontaktowanie:

Post autor: Hypno » 07 sie 2008, 18:36

Mam wrażenie, że już chyba zlokalizowałem problem. To na razie teoria będę ją sprawdzał w najbliższych tygodniach bo wierzyć mi się nie chce żeby to aż taki efekt wywołało.
Mianowicie podejrzenie padło na .... miernik pH. Wychodzi na to, że mimo iż miałem ekstremalnie niską twardość w zbiorniku bo na 100% nie przekraczającą 3 stopni (przewodność 70 uS/cm) to mimo wszystko miałem ekstremalnie (jak na dyski) wysokie pH bo... w granicach 7,8-8,0. W chwili obecnej nastąpiła korekta pH do poziomu 5.8-6.0. Płochliwość ustąpiła w ciągu 2 dni, ciemniejsze ubarwienie także. Twardość co prawda wzrosła ale chyba pozornie, bo co prawda przewodność wzrosła do ok. 100-110 ale ponieważ dodaje nawozy do wody oraz doszło odrobina kwasu solnego więc związku wapnia i magnezu nie ma na pewno ale za to inne się pojawiły. O dalszej sytuacji będę informował.

Cholera zastanawiam się jak to możliwe że z tym pH nie zorientowałem się wcześniej...

Awatar użytkownika
Michcio
entuzjasta
entuzjasta
Posty: 578
Rejestracja: 31 paź 2005, 22:20
Imie i Nazwisko: Michał Próchnicki
Miejsce zamieszkania/miasto/: Lublin
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Michcio » 08 sie 2008, 22:02

amorphis pisze:Ano jak zawierają, to RO już nie jest RO :)
W kwestii niedoborów dla roślin, to veto na przykładzie mego zbiornika. RO non stop od zalania, brak dodatków nawozowych poza jedzeniem i paletami i wszystko sobie rośnie.
W kwestii niedoborów dla palet to mnie to wciąż zastanawia. W Amazonce tylko garbniki i taniny pływają, a rybom dobrze. W akwarium wychodzą mutanty z takiej wody. Dla dorosłych to już jeden czort.
Ja daję czyste RO z powodów wcześniej opisywanego horroru.
Amorphis no to gratuluje niedoborowych roślin. Jednych zadawala jak coś rośnie, innych zadawala dopiero wtedy kiedy rośnie prawidłowo. Zrobić żeby rosło to każdy potrafi i nie jest to wielka sztuka.

RO nie jest RO chłopie czy ty się orientujesz o czym piszesz. Piszesz o glonach jak glony same w sobie poczynając od mikro po makro i jeszcze troche asymilują- więc nic nic do tej RO nie dokładają a wręcz ją zubażają co jest oczywiste. Nie wiem jak ty ale liści rozkładających się to ja nie mam, a jak są to w nieistotnym dla bilansu zbiornika zakresie i chyba tak powinno być. W zbiorniku na temat którego toczy się dyskusja nie stosowano żadnego nawożenia oprócz wspomnianego chelatu.
Propozycji takich jak moczone kilka lat korzenie, w podmienianej wodzie- jako źródło nawozu, lub związków odżywczych, lub śluz rozkładający się nie będę komentował.

Przechodzac do pokarmów dla paletek. Oczywiście zaspakajają one w pewnym zakresie zapotrzebowanie na potrzebne związki tylko czy w wystarczającym. Nie wdając się w dyskusje: przypominaja mi się badania ichtiologiczne prowadzone nad gatunkami ryb polskich przetrzymywanych w skrajnie niekorzystnych dla nich warunkach. badano przeżywalność danego gatunku w min w bardzo miękkiej wodzie. Czy naprawdę wierzysz że organizm paletki aż tak się różni.

Inna sprawa że w zbiorniku mocno obsadzonym w którym rośliny rosną, anie udają ze rosną jest tak wszelakie " wyprodukowane" są natychmiast pochłaniane. A w szczegolności "nawóz mikro", który w opisany przez Amorphisa sposobach trafia do akwarium w nieznacznych ilościach, prawdę mówiąc w śmiesznych ilościach. Nie? W takim razie dlaczego Rośliniarze co dzień leją nawozy, i to nie małe ilości... W przypadku makro o Azocie i fosforze nie piszę, ale potasu niedobory zdarzają się i to b często.

Jeszcze raz paletki w w naturze nie pływają cały czas w samej" osmozie" z garbnikami przez cały czas, woda zmienia swoje parametry. To jest rzeka, ruchoma woda. Ponadto ryby mają możliwość migracji. Okres w którym twardość drastycznie spada jest zarezerwowany na czas tareł, później kiedy rybki są trochę bardziej samodzielne następuje powolna zmiana parametrów. Owe niskie parametry zarówno stymulują, jak uomożliwają tarło, i nie mają negatywnego wpływu na rodziców ale raczej tylko dlatego że utrzymują się okresowe.


Niech mi ktoś przypomni jakiej wody używają ci którzy tak naprawdę na hodowli paletek się znają ?

Piotrze tak czy siak nawet w takim ph nie powinny tak raptownie zacząć zdychać, ale przynajmniej częściowo tłumaczy to zmasowane infekcje bakteryjne. Inna sprawa że ryby nawet przez krótki okres nie mogły sobie z nimi poradzić...?

Awatar użytkownika
deptak
członek PKMD
Posty: 489
Rejestracja: 03 kwie 2005, 20:46
Imie i Nazwisko: Adam Deptuła
Lokalizacja: Marki
Kontaktowanie:

Post autor: deptak » 08 sie 2008, 22:29

Michcio pisze: Nie wdając się w dyskusje: przypominaja mi się badania ichtiologiczne prowadzone nad gatunkami ryb polskich przetrzymywanych w skrajnie niekorzystnych dla nich warunkach. badano przeżywalność danego gatunku w min w bardzo miękkiej wodzie. Czy naprawdę wierzysz że organizm paletki aż tak się różni.
No ba wiadomym jest powszechnie ze niedzwiedz polarny od zyrafy niczym sie nie rozni to ssak i to ssak....

pozdrawiam

p.s.
Ktos kiedys napisal ksiazke "O powstawaniu gatunkow" szczerze polecam

Awatar użytkownika
Michcio
entuzjasta
entuzjasta
Posty: 578
Rejestracja: 31 paź 2005, 22:20
Imie i Nazwisko: Michał Próchnicki
Miejsce zamieszkania/miasto/: Lublin
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Michcio » 08 sie 2008, 22:43

deptak pisze:
No ba wiadomym jest powszechnie ze niedzwiedz polarny od zyrafy niczym sie nie rozni to ssak i to ssak....

Racja!
deptak pisze: p.s.
Ktos kiedys napisal ksiazke "O powstawaniu gatunkow" szczerze polecam
Również polecam.

Awatar użytkownika
Hypno
entuzjasta
entuzjasta
Posty: 1864
Rejestracja: 03 mar 2005, 09:37
Imie i Nazwisko: Piotr Smoleń
Miejsce zamieszkania/miasto/: Lublin
Lokalizacja: Lublin
Kontaktowanie:

Post autor: Hypno » 09 sie 2008, 09:21

Panowie proszę kłócić się gdzie indziej...

Awatar użytkownika
Hypno
entuzjasta
entuzjasta
Posty: 1864
Rejestracja: 03 mar 2005, 09:37
Imie i Nazwisko: Piotr Smoleń
Miejsce zamieszkania/miasto/: Lublin
Lokalizacja: Lublin
Kontaktowanie:

Post autor: Hypno » 10 sie 2008, 10:51

Ciąg dalszy wieści...
Dzisiaj rano ok. godz. 5:00 zbudził mnie hałąs dobiegający ze zbiornika. Okazało się że 2 z ryb mają właśnie atak paniki i piekielnie przestraszone z dużą prędkością wariują po zbiorniku. Oczywiście ryby się porozbijały mają poranione ciało. Nic wcześniej nie wskazywało na "nawrót" dolegliwości. Żadnego chowania się po krzakach, żadnego pociemnienia i płochliwości jak podchodzę ja czy ktokolwiek z domowników do zbiornika. Oczywiście ten poranny napad był przy zgaszonym świetle w zbiorniku, ale kiedy było już dość jasno na dworze. Parametry wody są teraz monitorowane non stop i nie ma się do czego przyczepić. Jedyna dodatkowa obserwacja jest taka, że większość (ale nie wszystkie), z tych ataków następuje albo niedługo po zgaszeniu światła w zbiorniku albo przed zapaleniem. Zaczynam się zastanawiać czy może mieć to coś wspólnego z tlenem albo CO2 w wodzie przy dość sporej obsadzie roślinnej. Co prawda napowietrzanie chodzi non stop ale... już sam nie wiem czego się mam przyczepić.

I jeszcze jedno niby nie powiązane.. Od czasu kiedy zacząłem nawozić zbiornik Planta Garnier Clasic, w dawkach dużo mniejszych niż zalecana na opakowaniu widuję martwe krewetki. Może to przypadek a może nie... Opisywane zachowanie ryb miało miejsce na długo przed rozpoczęciem nawożenia jak i teraz również.

Jeżeli kolejna ryba będzie teraz na wykończeniu to na pewno zaniosę do sekcji. Cholerka ręce mi opadają i nie wiem co robić.

Odpowiedz

Wróć do „Choroby, Leczenie i Mikroskop”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości