ochotka pytanie
Moderatorzy: mkozubski, krisaczek
-
- senior
- Posty: 103
- Rejestracja: 28 sie 2005, 18:03
- Imie i Nazwisko: patryk kubis
- Miejsce zamieszkania/miasto/: united kingdom
- Lokalizacja: edinburgh
- Kontaktowanie:
ochotka pytanie
Witam mam taki problem kupiłem 5 paletek import z Czech i zaczęły sie moje problemy jedna z ryb już odeszła druga ma dziurę w głowie można zobaczyć w moim innym poście ale teraz wracam do tematu jak można odkazić ochotkę żeby podawać paletka pytam się z tego względu ze ryba z dziura nic innego nie chce jeść potrafi po 5 dni tylko patrzeć na pokarm inny a ochotkę je wiem ze jest to nie dobre dla ryb ale coś muszę jej dawać może ktoś zna sposób żeby odkazić ta ochotkę
Pozdrawiam
Poprawiono pisownię. Proszę używać polskich znaków. Moderator
Pozdrawiam
Poprawiono pisownię. Proszę używać polskich znaków. Moderator
- mirek
- zarząd pkmd
- Posty: 1631
- Rejestracja: 07 gru 2004, 10:31
- Imie i Nazwisko: Mirek Żak
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Wadowice
- Lokalizacja: Wadowice
- Kontaktowanie:
Re: ochotka pytanie
Na tym forum raczej nikt nie doradzi Ci abyś karmił ochotką. To raczej zakazany pokarm dla paletek. Być może Metronidazol mógłby coś pomóc, ale nie licz na wiele.
Na Twoim miejscu karmił bym dalej tą ochotką (mrożoną) i czekał grzecznie co będzie dalej. Leczenie może tylko pogorszyć sprawę i kondycję ryb.
Na Twoim miejscu karmił bym dalej tą ochotką (mrożoną) i czekał grzecznie co będzie dalej. Leczenie może tylko pogorszyć sprawę i kondycję ryb.
- _TOM_
- członek PKMD
- Posty: 4169
- Rejestracja: 09 sie 2006, 12:37
- Imie i Nazwisko: Tomek Borowski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Gdynia
- Lokalizacja: 3MIASTO
Re: ochotka pytanie
można zaozonować ją, choć czy to ma sens i da pełny skutek? wątpliwe raczej.
ale skoro ryba je ochotkę, to zje inne jedzenie, choćby dżdżownice, albo serce wołowe, kwestia tygodnia głodówki i zje inne mięcho.
ale skoro ryba je ochotkę, to zje inne jedzenie, choćby dżdżownice, albo serce wołowe, kwestia tygodnia głodówki i zje inne mięcho.
-
- nowicjusz
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 maja 2009, 19:54
- Imie i Nazwisko: Marek
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Tarnowskie Góry
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Re: ochotka pytanie
Witam, odświeżam temat z przed 5 lat:-) zastanawiam się jak to jest tak naprawdę z tą ochotką... Ja sam nigdy jeszcze nie odważyłem się podać ochotki paletką ale od kilku osób słyszałem że karmią i jest OK. Kilka dni temu byłem u zaprzyjaźnionego importera i ku mojemu zdziwieniu okazało się, że on również karmi ochotką a dzikie dyski nawet żywą ochotką. Twierdzi on że jeśli się utrzymuje 30° w akwarium to nic złego się nie dzieje a ochotka jest naturalnym pokarmem chętnie jedzonym którym dyski ładnie rosną i mają fajne kolory. Co o tym wszystkim myślicie? Mnie zawsze uczono, że ochotka jest zła dla paletek ale może to kolejny mit? Czekam na komentarze.
-
- entuzjasta
- Posty: 894
- Rejestracja: 03 cze 2006, 16:17
- Imie i Nazwisko: Artur Borowski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Skórzewo
- Lokalizacja: Skórzewo
Re: ochotka pytanie
Karmię ochotką i to żywą od 2 lat i nigdy nie zauważyłem nic niepokojącego u ryb i wszystkie mają się wyśmienicie... ale jak zwykle pewnie znajdą się pechowcy, choć sam należałem jakiś czas temu do przeciwników tego pokarmu dla paletek, pozdrawiam
-
- entuzjasta
- Posty: 382
- Rejestracja: 03 lut 2005, 09:09
- Imie i Nazwisko: Tadeusz P.
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Brzesko
Re: ochotka pytanie
To tak jakby cukrzykowi proponować zjedzenie tabliczki czekolady „Wedla”.
-
- nowicjusz
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 maja 2009, 19:54
- Imie i Nazwisko: Marek
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Tarnowskie Góry
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Re: ochotka pytanie
Mógłbyś sprecyzować o co Ci chodziło w tym porównaniu? Bo może tępy jestemteo pisze:To tak jakby cukrzykowi proponować zjedzenie tabliczki czekolady „Wedla”.

-
- entuzjasta
- Posty: 894
- Rejestracja: 03 cze 2006, 16:17
- Imie i Nazwisko: Artur Borowski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Skórzewo
- Lokalizacja: Skórzewo
Re: ochotka pytanie
Ja jestem cukrzykiem od lat............. i zjadam tabliczki czekolady również............ i jakoś nadal żyję i mam się świetnie.............. dlatego tłumacząc porównanie..... teoretycznie "szkodzimy" rybom i narażamy je na atak pasożytów i chorób, które mogą być przenoszone z żywym pokarmem, prawie każdym, ale..... kto nie ryzykuje.... ten nie ma......... decyzja należy do Ciebie i Ty bierzesz na siebie ryzyko z tym związane (jak u "Frankowiczów") tylko później nie płacz jak oni.... musisz mieć tę świadomość.... Ale powiem szczerze, że jakość ryb karmionych zróżnicowanym pokarmem m.in. żywym wspaniale na nie wpływa. Pozdrawiam
-
- nowicjusz
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 maja 2009, 19:54
- Imie i Nazwisko: Marek
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Tarnowskie Góry
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Re: ochotka pytanie
Czyli arturo jest kolejną osobą która karmi ochotką i nie widzi negatywnych następstw
więc czy to nie będzie tak, że ta negatywna opinia o karmieniu ochotką krąży od lat, ciągle jest powtarzana ale może już nie do końca aktualna... to tylko takie moje gdybania laika
Zaczynam się zastanawiać czy problem nie leży gdzie indziej, kiedyś x lat temu dyskowce pewnie były trzymane w gorszych warunkach (parametry wody) bo raz, że nie było takiego sprzętu i techniki jak obecnie a dwa,że wiedza o wymaganiach tych ryb pewnie była mniejsza niż dziś. W związku z tym ryby będąc w gorszej kondycji mogły łatwiej ulegać atakom pasożytów. Dziś mając większą wiedzę, ogólnie dostępne filtry RO, cała gamę testów do wody, mnogość preparatów akwarystycznych, dobrą filtrację nasze ryby mogą pływać w wodzie o idealnych dla nich parametrach co na pewno pozytywnie wpływa na ich kondycję plus to, że kolejne pokolenia hodowlane są coraz to bardziej przyzwyczajone do warunków sztucznych. Możliwe więc że ryby łatwiej sobie radzą z ewentualnymi pasożytami obecnymi w ochotce, może też sama ochotka jest "czystsza" niż np. kilkanaście lat temu... Dodatkowo podając ochotkę mrożoną i utrzymując odpowiednią temperaturę wody jeszcze bardziej zmniejszamy ryzyko.
Ale tak jak napisałem na początku to tylko takie moje gdybanie laika... Czy ktoś jeszcze ma jakieś doświadczenia z ochotką?
Temat mnie interesuje głównie dlatego iż z biegiem czasu coraz bardziej jestem przekonany że pokarm uważany dotąd za najlepszy czyli serce wcale nie jest dobry dla ryb...


Zaczynam się zastanawiać czy problem nie leży gdzie indziej, kiedyś x lat temu dyskowce pewnie były trzymane w gorszych warunkach (parametry wody) bo raz, że nie było takiego sprzętu i techniki jak obecnie a dwa,że wiedza o wymaganiach tych ryb pewnie była mniejsza niż dziś. W związku z tym ryby będąc w gorszej kondycji mogły łatwiej ulegać atakom pasożytów. Dziś mając większą wiedzę, ogólnie dostępne filtry RO, cała gamę testów do wody, mnogość preparatów akwarystycznych, dobrą filtrację nasze ryby mogą pływać w wodzie o idealnych dla nich parametrach co na pewno pozytywnie wpływa na ich kondycję plus to, że kolejne pokolenia hodowlane są coraz to bardziej przyzwyczajone do warunków sztucznych. Możliwe więc że ryby łatwiej sobie radzą z ewentualnymi pasożytami obecnymi w ochotce, może też sama ochotka jest "czystsza" niż np. kilkanaście lat temu... Dodatkowo podając ochotkę mrożoną i utrzymując odpowiednią temperaturę wody jeszcze bardziej zmniejszamy ryzyko.
Ale tak jak napisałem na początku to tylko takie moje gdybanie laika... Czy ktoś jeszcze ma jakieś doświadczenia z ochotką?
Temat mnie interesuje głównie dlatego iż z biegiem czasu coraz bardziej jestem przekonany że pokarm uważany dotąd za najlepszy czyli serce wcale nie jest dobry dla ryb...
-
- entuzjasta
- Posty: 894
- Rejestracja: 03 cze 2006, 16:17
- Imie i Nazwisko: Artur Borowski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Skórzewo
- Lokalizacja: Skórzewo
Re: ochotka pytanie
Zapewne "kij ma dwa końce" i nie będę narzekał, dopóki czegoś nie uleczalnego nie przywlokę, ale mam świadomość zagrożenia, choć mogę przyznać, że jakość żywego pokarmu w ostatnich latach mocno się poprawiła..... Jest nas w Poznaniu cała grupka, która "testuje" to na żywym organizmie i póki co "odpukać" nic złego nas nie spotkało.... ale też nie ukrywamy, że mamy dostęp tylko do świeżych dostaw i jak tylko widzimy lub nasz dostawca widzi, że coś jest nie tak z jakością wody w której pływają robale to nie podajemy tego rybom..... no i oczywiście staramy się trzymać doskonałe warunki wody i całej reszty, karmimy pokarmami zróżnicowanymi i staramy się mieć dostęp do doskonałej jakości ryb..... pozdrawiam
-
- entuzjasta
- Posty: 382
- Rejestracja: 03 lut 2005, 09:09
- Imie i Nazwisko: Tadeusz P.
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Brzesko
Re: ochotka pytanie
Ponieważ pytanie zostało sformułowane bardzo ogólnie dlatego musi być taka sama odpowiedz. A więc ochotką żywą czy mrożoną nie należy karmić ze względu na ryzyko jakie ze sobą nadal niesie, mimo technicznego postępu.
Przeciętny akwarysta jak się dowie, że można karmić ochotką, idzie do sklepu kupuje mrożonkę i karmi swoje dyski. I co … wiadomo zainfekowane ryby. Objawy choroby pojawia się wcześniej lub później to kwesta czasu. I nie jest tak, że obecnie zagrożenie nimi jest mniejsze w porównaniu do dawnych czasów ono nadal istnieje ze względu na „istotę materii”. Ochotka to taki „rybi kleszcz”.
Sam Arturo pisze, że prowadzi eksperyment z duszą na ramieniu. Niestety ogniwo w łańcuszku dobrej woli, którą zakłada pęknie i nie będzie wiedział nawet kiedy. Takie eksperymenty już były prowadzone z wiadomym skutkiem. Sam się o tym przekonałem nie jeden raz.
Co do jakości ochotki mrożonej. Z rynku zostało wyeliminowane „błoto z trupami”, bo przestali to kupować akwaryści. „Reszta” dalej w nich siedzi.
Rozwiązaniem w tej kwestii to własna hodowla żywej ochotki, ale bez pośredników. Wiąże się to z pewnymi działaniami technicznymi, które mogą być uciążliwe lub niemożliwe do spełnienia dla przeciętnego akwarysty.
Przeciętny akwarysta jak się dowie, że można karmić ochotką, idzie do sklepu kupuje mrożonkę i karmi swoje dyski. I co … wiadomo zainfekowane ryby. Objawy choroby pojawia się wcześniej lub później to kwesta czasu. I nie jest tak, że obecnie zagrożenie nimi jest mniejsze w porównaniu do dawnych czasów ono nadal istnieje ze względu na „istotę materii”. Ochotka to taki „rybi kleszcz”.
Sam Arturo pisze, że prowadzi eksperyment z duszą na ramieniu. Niestety ogniwo w łańcuszku dobrej woli, którą zakłada pęknie i nie będzie wiedział nawet kiedy. Takie eksperymenty już były prowadzone z wiadomym skutkiem. Sam się o tym przekonałem nie jeden raz.
Co do jakości ochotki mrożonej. Z rynku zostało wyeliminowane „błoto z trupami”, bo przestali to kupować akwaryści. „Reszta” dalej w nich siedzi.
Rozwiązaniem w tej kwestii to własna hodowla żywej ochotki, ale bez pośredników. Wiąże się to z pewnymi działaniami technicznymi, które mogą być uciążliwe lub niemożliwe do spełnienia dla przeciętnego akwarysty.
-
- entuzjasta
- Posty: 894
- Rejestracja: 03 cze 2006, 16:17
- Imie i Nazwisko: Artur Borowski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Skórzewo
- Lokalizacja: Skórzewo
Re: ochotka pytanie
Dokładnie tak..... ale, sam biorę to ryzyko na siebie i nikogo nie namawiam jedynie przedstawiam swoje doświadczenia.... oczywiście, próba podjęta przez kogoś innego może np. bardzo szybko skończyć źle, niewesoło, tragicznie. Może nie z duszą na ramieniu ale nadal prowadzę obserwacje, nie sądzę, by coś mnie nagle i z ukrycia zaskoczyło, zbyt długo prowadzę obserwacje by coś przeoczyć, ale niepewność zawsze mi gdzieś towarzyszy i nigdy nie przestaje być czujny. Nadal będę podtrzymywał, że jakość produktów dostępnych na rynku znacznie się poprawiła, oczywiście, gdyby czas, miejsce i chyba chęci przede wszystkim mi pozwoliły, sam bym sobie produkował ochotkę, ale nie ukrywam, ostatnio leniwy jestem....
Może dodam tylko, że nie używam ochotki mrożonej a jedynie żywą, ruszającą się żwawo bez zanieczyszczeń widocznych gołym okiem w wodzie, w której jest transportowana, tyle jedynie mogę zrobić, by utrzymać zaplanowaną jakość "wizualną" i jeśli ją trzymam dłużej dbam o ciągłą jakość wody, w jakiej je trzymam, pozdrawiam
Może dodam tylko, że nie używam ochotki mrożonej a jedynie żywą, ruszającą się żwawo bez zanieczyszczeń widocznych gołym okiem w wodzie, w której jest transportowana, tyle jedynie mogę zrobić, by utrzymać zaplanowaną jakość "wizualną" i jeśli ją trzymam dłużej dbam o ciągłą jakość wody, w jakiej je trzymam, pozdrawiam
- mkozubski
- entuzjasta
- Posty: 780
- Rejestracja: 09 gru 2004, 23:56
- Imie i Nazwisko: Maciej Kozubski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Chorzów
- Lokalizacja: Chorzów
- Kontaktowanie:
Re: ochotka pytanie
powiem tak: ochotka=leczenie, zawsze ryby kupione od dostawcy karmiącego ochotką kończyły na ostrym leczeniu, nie polecam takich ryb, może gdy są trzymane w optymalnych warunkach jakoś sobie radzą, ale wystarczy stres związany z przeprowadzką i zaczyna się jazda, stanowczo odradzam, mamy taki asortyment bezpiecznych pokarmów, że nie widzę powodu aby na upartego szukać guza 

-
- nowicjusz
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 maja 2009, 19:54
- Imie i Nazwisko: Marek
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Tarnowskie Góry
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Re: ochotka pytanie
Nie do końca mogę się z tym zgodzić, od wspomnianego dostawcy kupiłem już naprawdę sporo ryb (akurat głównie trofcie ale dyskowce też kilka razy) i szczerze powiem że puki co problemów z rybami od tego dostawcy nigdy nie było. Jakieś 8 miesięcy temu wziąłem od niego 4 dzikie brązy, dodatkowe ryzyko było takie że dzikusy zostały wpuszczone do akwarium gdzie pływały już paletki hodowlane i jak do tej pory jest OK. Widuję te ryby co tydzień (opiekuję się tym zbiornikiem) i naprawdę ryby jedzą, srają, pływają nie są ani płochliwe ani wychudzone a minęło już trochę czasu (właściciel nie karmi ochotką).mkozubski pisze:powiem tak: ochotka=leczenie, zawsze ryby kupione od dostawcy karmiącego ochotką kończyły na ostrym leczeniu
Ja oczywiście nikogo nie przekonuję do karmienia ochotką bo sam też jeszcze się nie odważyłem...
-
- Posty: 3
- Rejestracja: 10 maja 2015, 17:08
- Imie i Nazwisko: Michał Sobusiak
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Milanówek
Re: ochotka pytanie
A czy rozkładające się serce wołowe w akwarium czy inne nie jest czasem bardziej niebezpieczne? Czy czasem nie jest ono w momencie rozkładu źródłem wiciowców czy nicieni? Wystarczy poczytać zachodnie fora, żeby sobie odpowiedzieć lub powąchać po paru godzinach mięcho, które podajemy rybkom i zobaczyć co się z niego wylęga. Mój dziadek podawał i ochotkę i rurecznik, mój ojciec tak samo, ja robię tak samo, nie podaję serca bo i oni nie podawali. Nie mam w szafce apteki, nawet nie wiedziałbym jak je stosować. Ochotkę żywą podaję razem z rozwielitką i solowcem lub wodzieniem. Każdy będzie popierał to co wypraktykował, ja jestem przeciwnikiem serca.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość