Co do mnie, to chciałbym Was zapytać jak je porcjujecie? Bo po drugim razie przerobienia serca wołowego i rozdzielania przez 2-3 godziny w sreberka porcyjek mam już dosyć. Czy jest jakaś szybsza metoda?:) Myślałem o pojemnikach na kostki lodu, ale źle się później zamrożone wyłupuje a i pojemników za mało na tyle porcji co z serc wychodzą.
Drugą kwestią są mixy. Ze względu na niemożność w zamrażalce na segregację serc z dodatkami (brak miejsca-upchane razem) to nie robię różnych mixów, tylko mieszam całą masę sercową z czosnkiem, papryką, bananem, szpinakiem i marchewką. I tu nasuwa się problem:
Raz serca mieliłem to ryby zamiast rzucać się na mięcho jak na mixy gotowe kupione to podzióbią i jedzą to pół dnia. Jak kiedyś pociąłem mięso w robocie i dopiero zmieliłem to jadły lepiej. Jest jakaś idea rozdrabniania serc? No i marchewka- jaka metoda najlepsza by ją jadły a nie zostawała na dnie? Tarka? Zastanawiam się też nad vibovitem. On nie zamula Wam za bardzo? No i po moich mixach jakaś taka woda się mętniejsza robi przez chwilę od podania pokarmu. Przecież serce jest umyte? No i zawsze dokładnie "obieracie"serce z tkanek? Bo faktycznie tego dyski mi nie jedzą jak się im trafi. Za to uwielbiają neonki.

Ehhhh...te paletki to gorzej niż pieski francuskie

Pozdrawiam i z góry dzięki.