Dopisuje
Uwazam ze faktycznie w ten sposob sterylizujecie srodowisko w akwarium.
Wiec jak by nie bylo robicie sztuczny restart...
Woda w srodowisku naturalnym nigdy nie jest krystalicznie czysta,bo jesli tak jest to jest jalowa.
W akwarium czyszczac tak dokladnie wode pononie stwarza sie spore mozliwosci bujnego rozwoju calej tabeli organizmow,bo nei ma tam rownowagi,kto pierwszy sie dorwie to na dluzszy czas "rzadzi",podobnie jak ma to miejsce wlasnie przy "starcie".
Przypomina mi to (tylko przyklad,nie sugestia) nieporadnosc mlodego akwarysty ,ktory na objawy choroby sypie chemii ile wlezie,do skutku,nie zastanawiajac sie co bylo przyczyna.
Wiec nawet jesli ktos to stosuje przy wylegu...to rowniez popelnia blad,bo de facto maskuje w ten sposob jakis niekorzystne warunki,ktorych "niewywabi" w ten sposob,wszak to nei jest zbiornik szklany tylko z rybami plus woda.
Wydaje mi sie ze takie "krystalizowanie" wody pozbawia cale srodowisko patogenow,ktore sa potrzebne,a jesli jest ich nadmiar to oznacza ze to my popelniamy blad.
Nie wydaje wam sie ze zaczynamy byc doskonalsi od natury...? filtry,chemia,preparaty...a jak zbadac warunki faktyczne danego biotopu...
Rozumiem ze ryby i rosliny wyhodowane w warunkach sztucznych (akwaria) maja sie nijak pod wzgledem odpornosci do naturalnych pobratymcow..jednak...nie mozna odbierac im tej drobnej czastki srodowiska jakie sie tworzy i stabilizuje...dla naszej satysfakcji klarownosci wody.
Jasne to kusi...zielona woda...biala...kazdy wie ze to cykl...a jednak pedal gazu i krysztal

Czytalem caly watek...tez sie zastanowilem,a moze by...a jednak cos mnie tknelo,ze mimo wszystko to chyba juz za daleko.
Co Wy na to...?
Za bardzo sie znaturalizowalem?
