
Pigeon z brzuchem jak balon na płasko pod powierzchnią wody, wygląda jakby za chwilę miał wyzionąć ducha, dwie inne, pociemniałe z wzdętymi brzuchami siedzą wciśnięte za filtr wewnętrzny, jedna z nich głową w dół.
Reszta ryb, jak gdyby nigdy nic, głodna, merda ogonami przy przedniej szybie.
Sprawdzam temperaturę, ok.: 29,2 , rzut oka na PH-metr: ok. 6,4 , macam filtry: chodzą, łapa do wody, leci z wszystkich wylotów, napowietrzacz chodzi.
CO2 ? też nie, od miesiąca odłączone. Coś z wodą ? Reszta obsady w porządku.
W zbiorniku do podmian przygotowane i podgrzane na wieczorną podmianę 100 litrów wody, szybka decyzja, obejdę się bez śniadania, przed wyjściem do pracy zdążę.
Podmieniam, żadnych widocznych zmian ani na lepsze ani na gorsze.
Niestety, szef na wyjeździe, muszę jechać do firmy, kilka razy w ciągu dnia dzwonię do domu, młodsza córka melduje: o dziwo, wszystkie ryby nadal żyją, pigeon na płask ale żyje.
Starsza córa pojechała na wycieczkę wraz z aparatem więc zdjęć nie zamieszczę.
Z pracy wróciłem przed 21.00 i jaka była moja radość: wszystkie ryby w pionie, pigeon wzdęty jeszcze trochę z jednej strony ale pływa, jedna z pozostałej dwójki siedzi w chaszczach, reszta przy szybie żebra o żarcie.
Dziś (środa) wszystko, wydaje się, wróciło do normy, ryby pływają normalnie, jedzą z ochotą.



Krótko mówiąc: KI PIERON


