Trafiło w końcu i na mnie
Moderatorzy: _TOM_, niki 28, Kazimierz1961
Re: Trafiło w końcu i na mnie
Myślę, że nie można tego wykluczyć.J-23 pisze:...- czy fatalna okazała się podmiana bo wodociągi zimą lubią wyczyniać różne cuda z wodą...J-23
Jakiś miesiąc temu ( w okolicach pierwszych śniegów) zrobilem nieco większą niż zazwyczaj podmianę wody ( tylko z kranu).
Efekt? Rano dwie ryby sztywne, a jedna zdechła na moich oczach spidując jak oszalala po całym baniaku.
Dodam, że dzień wcześniaj nie miały żadnych objawow chorobowcyh.
Od tamtego czasu pozostałe ryby mają widocznie gorszy apetyt i chowają się po krzakach.
Może Wodociągi profilatycznie dołożyły do rur "czegoś nieszkodliwego" aby zapobiec większemu skażeniu wody po roztopach?
Woda o takim pH jest z definicji syfiasta zwłaszcza w akwa dekoracyjnym, o ile nie stosuje się dużych i częstych podmian, a to dlatego że łatwo w niej się mnożą grzyby i bakterie. Jakimś wyjściem jest stosowanie torfu (ponoć działa bakteriostatycznie) ale ja zdecydowanie wolę prostsze i tańsze trzymanie niskiego pH. W ten sposób uzyskałem u siebie discus plague w postaci czystej do analizy, bez nadkażeń innymi bakteriami, grzybami czy chorobotwórczymi pierwotniakami.Jeki pisze: Zależy co kto rozumie przez syfiastą wodę, w zdarzeniu które pamiętam u jednego z naszych klubowiczów, woda była bez zastrzeżeń, ale ph dużo wyżej, około 6.4.
Objawy:
- całkowicie zniszczona ochronna warstwa śluzu na dyskach, resztki śluzu na skórze pozwijane w postaci cienkich mętnych wałeczków.
- zmętniałe końce płetw, u niektórych ryb płetwy porozdwajane, zwłaszcza ogonowe
- wewnętrzna infekcja objawiająca się trudnościami w pływaniu i łapaniu równowagi (ryby leżą na dnie albo pływają w dziwacznych pozycjach np. głową w dół albo poziomo)
- infekcja skrzeli objawiająca się ciężkim oddechem i "wiszeniem" tuż pod lustrem wody.
Z powodu braku dodatkowych nadkażeń (kwaśna woda) ryby nie mają żadnych ran na ciele ani nalotów grzybiczych na skórze czy płetwach. Niestety najstarsza moja ryba (5 lat u mnie pływała) padła szybko na skutek niewydolności oddechowej. Dzisiaj padł rachityczny "szczur" z tego samego powodu. Reszta jakby dochodzi do siebie ale to jeszcze za wcześnie żeby być pewnym ich wyzdrowienia, zwłaszcza że wciąż nie jedzą. Jednak pojaśniały, "łapią pion" i nie wiszą pod powierzchnią. Czym i jak leczyłem napiszę jak się ta cała afera zakończy.
To nie teoria tylko niejednokrotnie potwierdzony fakt. Raz mi się nawet udało "wyleczyć" ryby (ok. 50% stanu) wyłącznie przy pomocy kwaśnej wody. Skuteczność taka sobie ale lepsze to niż 100% zgonów.Potwierdzało by to teorię, że discus plague rozsiewa się chętniej w wyższym ph.
IMO nic by ci to nie dało. Ryby będące nosicielami tego syfa są na niego dość odporne, o ile nie pojawi się w wodzie w dzikich ilościach. Nawet po zachorowaniu "winowajcy" wyglądają znacznie lepiej niż inne moje ryby. Pamiętam jak pierwszy raz wpuściłem azjatki (kwarantannowane w kranówie przez kilka tygodni) do moich polskich dysków. To była istna masakra, ale azjatki przeżyły bodaj wszystkie.Czyli kwarantanne by wykazała co rybie jest najlepiej w wysokim PH robić?
To zupełnie wykluczone. Bocje, zbrojniki, glonojady, rodostomusy i mruk nilowy pływają sobie w akwa jakby ich ta cała afera w ogóle nie dotyczyła, a są przecież znacznie wrażliwsze na jakość wody niż dyski.Może Wodociągi profilatycznie dołożyły do rur "czegoś nieszkodliwego" aby zapobiec większemu skażeniu wody po roztopach?
J-23
4 przeżyły. Są teraz bardzo jasne i żrą bez opamiętania. Z loterii bakteryjnej wyszły zwycięsko oba podejrzane leopardy i dwie ryby o których wiem prawie na pewno że pochodzą z Malezji. Piąta ryba niewiadomego pochodzenia szczęśliwie była na kwarantannie wiec na bakterię się nie załapała. Padły wszystkie ryby chińskie i jedna malezyjska. Na rybach innych gatunków (glonojady, bocje, rodostomusy, otoski, mruk nilowy itp) bakteria nie zrobiła najmniejszego wrażenia.kubamajer pisze:J-23, jak Twoje ryby?
pozdr
J-23
Ocalały 2 najlepsze ryby (w tym co najmniej 1 samica) i jedyny płodny samiec jakiego miałem więc straty były głównie ilościowe. Jakoś przeżyję.kubamajer pisze:Hm.. tego, no to wyrazy współczucia![]()
![]()
Nie przewiduję. 5 dyskow w 730 litrach wody to będzie akuratNie sposób jednak nie zauważyć tego, że zrobiło się trochę miejsca na jakieś nowe nabytki..![]()

Jak rzekłem wcześniej ryb innych gatunków epidemia nie dotyczyła. Przeżyły tylko te dyski które doczekały neomycyny w pokarmie- ale nie wiem czy przeżyły dlatego że jako jedyne jadły antybiotyk czy przeżyłyby i tak, nawet bez neomycyny, bo tylko one przeszły chorobę na tyle lekko ze nie przestały pobierać pokarmu.No dobrze, a w kwestii samej bakterii - masz ochotę na opisanie jakichś spostrzeżeń czy wniosków?
A wnioski? Podobne jak w ruskiej instrukcji na temat wojny nuklearnej: "w razie zaobserwowania wybuchu bomby atomowej czołgać się powoli w kierunku cmentarza".
Ryby dostały nitrofurantoine i doxycykline do wody. Teoretycznie doxy powinna zażegnać chorobę, w praktyce nie dala pdp. zupełnie nic, najwyraźniej bakcyl był na nią odporny. Szkoda że nie miałem gentamycyny, ona powinna zamieść "wszystko". Nitrofurantoina pomogła na infekcję skrzeli, w przypadku infekcji wewnętrznej nie dała nic zupełnie. Część ryb pływała w rivanolu, który też zlikwidował problemy ze skrzelami i również nie pomógł na zakażenie wewnętrzne.Ryby bardzo jasne - stosowałeś "Złoty Środek" czy co![]()
![]()
Ryby stały się niemal białe od razu po wyzdrowieniu i momentalnie zaczęły pochłaniać żarło w dzikich ilościach. Być może jest to efekt zniszczenia ich śluzu, być może tak reagują na neomycynę (dostają ją 2x dziennie w pokarmie).
J-23
Myślę że twój problem został spowodowany dopuszczeniem do ogólnego ryb po kwarantannie z malezji. Miałem kiedys podobny przypadek. Do ogólnego wpuściłem po 42 dniach kwarantanny 4 szt. z malezji no i się zaczeło. Stosowałem (contra ick,fungi stop ) bez borgalu. Malezja zniosła przenosiny nieżle, straciłem 2 szt. ze swoich, pozostałe 6 strasznie to odchorowało. To co obserwowałem to dodatkowo duża strata na wadze.
A ja myślę że zawiniła przede wszystkim ta nieszczęsna podmiana połączona z podniesieniem pH. To dzięki niej malezyjski syf przeżył w wodzie i miał szanse przeleźć na inne ryby. Gdyby pH było takie jakie być powinno to bakteria zdechłaby chwilę po opuszczeniu ciała nosiciela a po upływie pół roku problem rozwiązałby się sam.Jakub pisze:Myślę że twój problem został spowodowany dopuszczeniem do ogólnego ryb po kwarantannie z malezji.
Właśnie. W ciągu tygodnia choroby bardzo wychudły i teraz jedzą bez opamiętania.To co obserwowałem to dodatkowo duża strata na wadze.
J-23
Zdjęcia są na samym początku tematu. Zdychających ryb nie fotografowałem bo nie był to widok przyjemny. Ryba traciła poczucie równowagi, miejscami jej ciało jaśniało (reszta pozostawała niemal czarna) i po kilku godzinach przestawała oddychać. Fotkę ryb które wyzdrowiały zamieszczam poniżej, zdjęcie jest fatalne m.in. ze względu na rivanol cały czas obecny w wodzie.lin2 pisze:Może jakieś zdjęcia i dokładny opis leczenia ?
Winowajcy to leopardy- pierwszy z lewej i pierwszy z prawej.
Dokładny opis leczenia zamieściłbym gdyby leczenie odniosło jakikolwiek skutek. Niestety w mojej ocenie nie dało zupełnie nic więc jego opis byłby bezwartościowy. Mam jednak wrażenie że COŚ można było zrobić w początkowym stadium choroby. Zaczyna się banalnie- ryby lekko ciemnieją, śluz na ich ciele nieznacznie mętnieje, pojawiają się mętne plamy na płetwach, szczególnie dobrze widoczne na ogonowej, lekko mętnieją rogówki. Wygląda to jak typowe objawy pogorszenia parametrów wody albo efekt zbyt dużej podmiany. W ten sposób ryby wyglądają przez 2-3 dni, jeszcze się zachowują i jedzą w miarę normalnie. Potem z dnia na dzień czernieją i tu już sprawa staje się poważna. U mnie ocalały tylko te które mimo poczernienia nadal pobierały pokarm, choćby w niewielkich ilościach. Mam jednak spore wątpliwości czy do ich wyzdrowienia przyczyniła się w jakimkolwiek stopniu neomycyna podawana z żarciem. Być może...Dawka neomycyny? DOWOLNA, antybiotyk i tak się nie wchłania z przewodu pokarmowego, ja dawałem 50 mg siarczanu neomycyny na 10 g granulatu, do tego tyle wody aby ją granulat całkowicie wchłonął i tyle.
J-23
- Załączniki
-
- healthy.jpg (8.42 KiB) Przejrzano 7998 razy
- Brodacz
- entuzjasta
- Posty: 327
- Rejestracja: 18 gru 2004, 22:03
- Imie i Nazwisko: Grzegorz Mierzejewski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Gniezno
- Lokalizacja: Gniezno
Za późno zobaczyłem ten tekst.Miałem identyczne objawy u moich paletek.Po kupnie ryby na wystawie warszawskiej .Był to dorosły samiec który od razu przystąpił do tarła w ogólnym akwa.Wszystko było dobrze aż w nocy wysiadło napowietrzanie.Rano moje stare ryby wszystkie pod powierzchnią łapały powietrze a ten nowy samiec jakby nigdy nic.W południe ryby wyglądały idę tycznie jak te co pokazał Hans.Co ja nie dawałem między innymi leki Przemka.Po dwóch dniach trzy dorosłe ryby od Stendkera odeszły w siną dal.Przypomniało mi się po czasie oczywiście o leku ostatniej szansy jaki wyczytałem kiedyś na forum jak jeszcze nie było PKMD.W swoich notatkach akwarystycznych znalazłem najważniejsze.Dawkowanie.Zapiszcie sobie ten lek bo takich drastycznych przypadkach chorób bakteryjnych jest sprawdzony.Jest to lek o nazwie Furaginum.Ja mam ten lek ciągle w domu.Jest to lek przeciwbakteryjny stosowany w zakażeniach dróg moczowych.Dawkowanie 1 tabletka na 30 l wody.Woda po tych tabletkach jest mocno żółta.Po zastosowaniu tego leku ryby były zdrowe na drugi dzień.Przy okazji pozdrowienia świąteczne.
Furagin zawiera nitrofurantoine. To jest lek z tej samej "parafii" co nifurpirinol (bactopur direct), nifuroksazyd, furazolidon- czyli pochodna nitrofuranu.Brodacz pisze:Zapiszcie sobie ten lek bo takich drastycznych przypadkach chorób bakteryjnych jest sprawdzony.Jest to lek o nazwie Furaginum.Ja mam ten lek ciągle w domu.Jest to lek przeciwbakteryjny stosowany w zakażeniach dróg moczowych.Dawkowanie 1 tabletka na 30 l wody.
U mnie nitrofurantoina nie zlikwidowała zakażenia wewnętrznego mimo że zastosowałem ją w dawce 1 tabletka 100 mg na 10 litrów wody.
J-23
- Brodacz
- entuzjasta
- Posty: 327
- Rejestracja: 18 gru 2004, 22:03
- Imie i Nazwisko: Grzegorz Mierzejewski
- Miejsce zamieszkania/miasto/: Gniezno
- Lokalizacja: Gniezno
Uważam że leki akwarystyczne typu bactopur direct w naszym przypadku są za słaby.Według producentów neonek czy paletka to to samo.Zobaczcie jakie dawki proponuje AdamN.Nie z wszystkim można się z nim zgodzić ale akwaryści na niektóre z chorzenia te dawki stosują i ryby wyleczają.Ten sam składnik w lekach akwarystycznych tylko ryby podleczy i po jakimś czasie problem powraca.Sam to stwierdziłem na moich rybach.
Ja miałem tak że mimo kwarantanny, braku jakichkolwiek symptomów po połączeniu stad zaraza zaszalała.
Nie myślałem wtedy że to wina PH ale raczej tego co przywiozły ze sobą sprowadzone ryby.
Hodowcy z USA po prawie 15 latach obcowania z tą chorobą zalecają obniżenie temperatury do nawet 22
stopni i ph do 5. oraz zapewnienie spokoju rybom z wyłączeniem światła włacznie.Nie karmią ryb
w tym czasie.Stosują nitrofurazon. Wyzdrowienie w wiekszości następuje po 10 dniach.
Niestety wtedy tego wszystkiego nie wiedziałem. Robiłem jednak wszystko żeby ryby uratować. W 80%
się to udało. Wnioski: ryby przechodza tą chorobę bardzo różnie,objawy najlepiej widać
na niebieskich,nie ma na razie leku który by załatwiał to szybko i skutecznie.
Nie myślałem wtedy że to wina PH ale raczej tego co przywiozły ze sobą sprowadzone ryby.
Hodowcy z USA po prawie 15 latach obcowania z tą chorobą zalecają obniżenie temperatury do nawet 22
stopni i ph do 5. oraz zapewnienie spokoju rybom z wyłączeniem światła włacznie.Nie karmią ryb
w tym czasie.Stosują nitrofurazon. Wyzdrowienie w wiekszości następuje po 10 dniach.
Niestety wtedy tego wszystkiego nie wiedziałem. Robiłem jednak wszystko żeby ryby uratować. W 80%
się to udało. Wnioski: ryby przechodza tą chorobę bardzo różnie,objawy najlepiej widać
na niebieskich,nie ma na razie leku który by załatwiał to szybko i skutecznie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość